Nowy człowiek

Zgadzam się z tymi komentatorami, którzy twierdzą, że pomimo ostrzeżenia ze strony wyborców, Bracia nie zmienią swojej polityki, ponieważ są ogarnięci MISJĄ. Robią swoje bez względu na okoliczności. Są zapatrzeni w siebie i swój cel, zachwyceni sobą (dlatego wszelką krytykę i sprzeciw odbierają z oburzeniem jako bezpodstawne, jako spisek, prowokację, histerię, nikczemność). Dobrze to ujął pisarz młodszego pokolenia („Gnój”), Wojciech Kuczok, w „Dzienniku”. Apeluje  on, by  nie przyzwalać „na anektowanie kolejnych przestrzeni życia publicznego przez polityków oszołomionych MISJĄ. Oni naprawdę uwierzyli, że mają moc uzdrawiającą. (…) Misjonarze polskiej prawicy, odkąd sprawują rządy, stali się terrorystami ducha – nie spoczną póki nie zunifikują potrzeb materialnych i duchowych wszystkich Prawdziwych Polaków w każdej kategorii wiekowej – tu idzie o rząd dusz, ba, o nowy model człowieka.” Stąd i porównania do Robespierre’a, Marata, nie mówiąc o rewolucjonistach XX wieku.

Ogarnięci tą misją, panowie mało zajmują się gospodarką (na szczęście), prywatyzacją, reformami, podatkami, czyli – jak mówili marksiści – „bazą”, ponieważ to nie służy wychowaniu nowego człowieka. Gros ich uwagi skupia się na nadbudowie: szkoły, podręczniki, media, pomniki, wychowanie patriotyczne, muzea, historia, sądownictwo, ordery, capstrzyki. Można to porównać do planu lekcji w szkole – codziennie godzina wychowawcza, a ponadto inne przedmioty, jak chemia czy geografia, maturę można otrzymać w podarunku (aczkolwiek w tej akurat sprawie winny był Giertych, a nie premier).

Jaki ma być ten nowy człowiek?

Po pierwsze – posłuszny i zdyscyplinowany. W szkole, w mediach, w orzekaniu sądowym, ma to być człowiek, który nie działa „wbrew” państwu, czyli wbrew władzy. Ma to być człowiek karny. Bo jak nie, to zakład karny.

Po drugie – powinien to być człowiek domyślny, przenikliwy, jak powiadają Rosjanie: „Ja tiebie wiżu na skwoz”. Tak jak Bracia mówią do dziennikarki: – Wiem, dlaczego zadaje pani takie pytanie, wiem, jaką pani reprezentuje opcję. W taki sposób  każdy obywatel ma bezbłędnie rozszyfrowywać innych.

Po trzecie – nowy człowiek ma być  czujny, podejrzliwy, odgadywać intencje, nie czytać dosłownie co jest napisane, ale przyjrzeć się kto pisze, gdzie pisze.

Po czwarte – ma mieć pamięć wybiórczą, selektywną. Nowy człowiek, kiedy chce –  pamięta doskonale, bo jest pamiętliwy i mściwy. Pamięta wydarzenia sprzed 15 lat, z epoki „wojny na górze”, z czasów Wałęsy i Wachowskiego. Ale zarazem ma pamięć krótką i dziurawą jak sito – dzisiaj proponuje współpracę i wyciąga rękę do partii Rokity, którego wczoraj obwiniał o zbrodnię na demokracji, najgorszą po zabójstwie.

Po piąte –  jest niestały, humorzasty, jednego dnia jest dla Leppera bezlitosny, mówi, że nie będzie zadawał się z ludźmi podejrzanej konduity, nazajutrz „miłość ci wszystko wybaczy”. Jest uroczo niekonsekwentny.

Po szóste –  miewa chwile słabości, tak jak pan prezydent, który chciałby zawetować ustawę i zarazem jej nie wetować, mieć ciastko i zjeść ciastko, bądź jak pan premier, który wykalkulował sobie, że bez względu na przekonania, sprawy aborcji lepiej nie ruszać . To bardzo ludzka postawa, wskazująca, że nawet najbardziej nawiedzony misjonarz, czasami okazuje się wyrachowany.

Po siódme –  umie liczyć. Kazimierz Marcinkiewicz, najmniej fanatyczny z nowych ludzi, coraz bardziej przypomina ludzi dawnego typu, którzy kręcą, kalkulują, gną się i gimnastykują, zamiast być z żelaza – zaczynają być z gutaperki. Aż przyjemnie patrzeć, jak kandydat PiS na prezydenta Warszawy, dystansuje się od swojej partii, zaleca się do Borowskiego i dystansuje od Braci, a już na myśl o tym, że Przemysław Edgar miałby go wesprzeć przed II turą wyborów w Warszawie, okazuje brak entuzjazmu. A przecież Przemysław Edgar jeszcze wczoraj był niezastąpionym sojusznikiem ówczesnego premiera.

Po ósme – nowy człowiek potrafi  być wielkoduszny, potrafi wybaczyć Dmowskiemu, potrafi przebaczyć Kurasiowi, potrafi trzymać w rządzie i na stanowiskach nawet pojedynczych byłych członków PZPR, ale tak w ogóle to jest przeciw antysemityzmowi, jest przeciw komunistom i postkomunistom, jest zagadkowy, nieobliczalny, potrafi być „za, a nawet przeciw”.

Po dziewiąte – nowy człowiek jest poważny, groźny, surowy, ma surowe spojrzenie i feruje surowe wyroki, sieje lekki postrach, bawi się mało i rzadko, ponieważ najpierw musi wykonać misję.

I wreszcie, po dziesiąte – jest optymistą, bije z niego głęboka wiara w słuszność swoich dokonań, choćby wyborcy byli odmiennego zdania. Choćby jak Wojciech Wierzejski – dostał 0,3 proc. głosów, to i tak on wie lepiej.