Szokująca Środa

Niby tylko jeden dzień, a wiadomości takie, że w głowie się nie mieszczą. W Polskim Radiu byli członkowie PZPR, tow. tow. Czabański, Targalski i Wolski, obecnie z nadania PiS, wyrzucają z pracy ludzi ze starego portfela, a właściwie ze starej legitymacji, albo takich, którzy są podejrzani o współpracę z organami państwa, którym ich  partia kierowała. Niezbadane są losy ludzkie.

Wiceminister Edukacji, Mirosław Orzechowski (ten od Darwina), w porównaniu z którym Roman Giertych jest liberałem i intelektualistą, powiedział na śniadaniu u Moniki Olejnik:

Ojciec dyrektor Radia Maryja (ten od szamba i perfumerii – Pass.) po prostu nie wytrzymał napięcia, które w nim spowodował wykaz nazwisk osób, które zaprosiła pani prezydentowa. Też byłem zaszokowany, że zaprosiła Magdalenę Środę demonstracyjnie publikującą swoje poglądy ateistyczne, feministyczne…

A europoseł Michał Kamiński (PiS) był łaskaw powiedzieć, że

wypowiedzi pani Środy powinny ja wykluczyć z debaty publicznej. Tak jak pana Tejkowskiego się nie zaprasza, tak kogoś, kto twierdzi, że Kościół katolicki jest winien przemocy wobec kobiet, nie powinno się zapraszać.

Panowie „nie wytrzymują napięcia” i są zszokowani, kiedy słyszą kobietę o innych niż oni poglądach. A cóż jest takiego strasznego w ateistach i w feministkach, że ich obecność budzi szok? Załóżmy nawet, że wypowiedź pani profesor dla dziennikarza Reutersa w przerwie konferencji w Sztokholmie (o rzekomych związkach pomiędzy dominacją Kościoła katolickiego a przemocą wobec kobiet) była dyskusyjna, czy nie na miejscu w ustach pani minister. Spotkało się to przecież z b. silnym odporem polskiej katoprawicy, a odwołanie min. Środy było jedną z pierwszych decyzji obecnej koalicji. Czy to mało?  Czy z tego powodu  ma być dożywotnio wykluczona z debaty? Może ją jeszcze postawić przed sądem 24-godzinnym?

Ja się zapisuję na obrońcę z urzędu, bo podobno w godzinach nocnych może  brakować adwokatów z prawdziwego zdarzenia. 

Wysoki Sądzie, moja klientka jest profesorem filozofii Uniwersytetu Warszawskiego (dopóki nie zostanie wyrzucona z powodu szerzenia miazmatów), autorką prac naukowych i książek o wartościach i problemach moralnych, o indywidualizmie, jest znakomita publicystką, autorką wielu pamiętnych artykułów (np. tego o wassermannizacji mediów), cotygodniowych felietonów, w demokratycznym kraju była pełnomocnikiem rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn, autorką błyskotliwych, acz kontrowersyjnych paradoksów („Żyjemy w kraju, gdzie ksiądz pojawia się wcześniej niż karetka pogotowia”), osobą głęboko wykształconą, a jednocześnie odważnie zaangażowaną w życie publiczne. Można się z jej poglądami nie zgadzać, ale nie sposób odmówić jej klasy, odwagi, konsekwencji. Porównywanie jej z niejakim Tejkowskim wystawi tylko świadectwo autorowi tego porównania, oskarżycielowi Kamińskiemu.

Magdalena Środa bardziej nadaje się na gościa pani prezydentowej, niż pan Orzechowski na  ministra Edukacji. Europoseł Kamiński mógłby zauważyć, że na tle Europy, w której reprezentuje Polskę, pani Środa ma poglądy raczej umiarkowane.

I jeszcze jedno: Środa ma świetne poczucie humoru. Była kiedyś moim gościem w Salonie „Polityki” w Sopocie. Było to niedługo po jej powrocie z konferencji w Sztokholmie. Na wieść o tym, że ta heretyczka ma być w Salonie, pojawiły się głosy pełne troski, czy aby ktoś na sali „nie wytrzyma napięcia” i nie zrobi pani profesor krzywdy. Nie znałem wtedy jeszcze p. Środy osobiście. Zadzwoniłem więc z pytaniem, czy nie boi się wziąć udziału w spotkaniu publicznym, czy  nie zdarzyło się jej być potraktowaną w sposób brutalny czy chamski?

Tylko raz – odpowiedziała – w Sejmie. 

(Teraz, po wypowiedziach pp. Orzechowskiego i Kamińskiego, ma więcej przykładów.)

Nie muszę dodawać, że wizyta w Salonie przebiegła znakomicie. Po spotkaniu pani profesor odbyła rozmowę z miejscowym działaczem wszechpolskim, w której nie brałem udziału, trzymając się dyskretnie z daleka. – Jak było? – zapytałem po rozmowie. – Świetnie – odpowiedziała. – I jaki przystojny – dodała.

Ja nie jestem taki skory do wykluczania z debaty ludzi myślących inaczej. Środa mnie nie szokuje, przeciwnie – szanuję ją. Nie szokuje mnie także Michał Kamiński, i tą drogą zapraszam Pana Eurodeputowanego do Salonu „Polityki”. Mam nadzieję, że wytrzymam to napięcie.