Trzy razy „tak, ale”

Niektórzy internauci domagają się pochwał i słów uznania dla władzy pp. Kaczyńskich, żeby nie pisać tylko na „nie”. Proszę bardzo, nie jestem taki zajadły, żeby mi się nie podobało nic, co Kaczyńskie.

„Tak” dla programu socjalnego minister Kluzik-Rostkowskiej (pisałem już o tym bez przynaglania, ale sympatykom K&K nigdy dość pochwał, a ja przecież pp. Semki, Ziemkiewicza, Zaremby, Michalskiego, Krasowskiego nie prześcignę). Ruchomy czas pracy, dłuższe urlopy macierzyńskie, przedszkola czynne do godz. 18.00, żłobek w miejscu pracy, ulgi podatkowe na dzieci – tak, tak i jeszcze raz tak! To jest referendum, którego wyników nie trzeba będzie fałszować. „Kto jest przeciw?” – pytałem. Nie widzę, nie słyszę. Oby to się powiodło, bo na razie to tylko projekty. Jest tylko jedno „ale”: piekło kobiet. Skoro władza tak sprzyja kobietom, to przypomnijmy, że mamy już najbardziej – obok Malty i Irlandii – restrykcyjne prawo, przy którym rządząca prawica z Markiem Jurkiem na czele majstruje. Żadnej pomocy państwa w dziedzinie antykoncepcji, za to męscy szowiniści w rządzie – mam na myśli wicepremiera Leppera, wiceministra Orzechowskiego i cały LPR z marszałkiem z PiS na czele, który chce zamienić kobiety w maszyny do rodzenia. Program socjalny rządu – tak, ale powinien być rozszerzony o prawa kobiet.

„Tak” dla pakietu Kluski. I znów: kto jest przeciw jednemu okienku, trzem dniom formalności zamiast miesiąca itp.? Nie widzę. To krok we właściwym kierunku, oby został postawiony. Przedsiębiorcy mówią, że to krok spóźniony i niewystarczający, ale – jak powiadają Chińczycy – nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Popieram – tak, ale nie zapominajmy, że to część szerszej strategii PiS mającej na celu zmianę wizerunku, z obsesyjnego zajmowania się przeszłością ku racjonalnemu myśleniu o przyszłości, zamiast przeciw ludziom – dla ludzi. Pożyjemy – zobaczymy ile w pakiecie Kluski treści, a ile makijażu, ile spaghetti, a ile propagandowego sosu. Bo liberalizm to nie jest odruch warunkowy K&K.

„Tak” dla Jastarni. Przede wszystkim słowa uznania dla Angeli Merkel – nie pierwszy raz dowiodła, że Polska leży jej na sercu (i na portfelu, do którego już sięgała). Kanclerz Niemiec wyrasta na silnego człowieka Europy, zwłaszcza gdy Chirac kończy karierę, a Tony Blair jest już tylko cieniem. Angela Merkel potrafi być miła dla Putina, ale i ująć się za prawami człowieka, umie być miła dla Kaczyńskiego, ale korzeni chrześcijańskich do konstytucji europejskiej nie wprowadzi. (Nb. minister Spraw Wewnętrznych RFN, Schaeuble, kilka dni temu zaproponował, żeby Unia dla lepszej integracji wspierała kształcenie imamów, że trzeba zrozumieć, iż niektóre państwa arabskie nie przeżyły jeszcze Oświecenia, a chrześcijaństwo PRZED OŚWIECENIEM było źródłem wielkich cierpień. Mówi zupełnie jak Magdalena Środa.).

„Tak” również dla prezydenta Kaczyńskiego, który w tej sytuacji zapowiedział, że podpisze Deklarację Berlińską, ale – prawdę mówiąc – czy miał inne wyjście, skoro Polska byłaby jedynym państwem na „nie”? Stalibyśmy się pośmiewiskiem całego świata. I tak spotkają go zarzuty, że „poświęcił” chrześcijaństwo. „Tak” dla pp. Kaczyńskich za zgodę na to, żeby dotychczasowy projekt konstytucji stał się podstawą dalszej dyskusji. Tak – za to, że nalegają na solidarność energetyczną Unii. „Tak, ale” nie jestem pewien, czy lepiej dla Polski, żeby tarcza antyrakietowa była tylko częścią porozumienia z USA, czy też z całym NATO. Wybór jest trudny: to pierwsze uzależnia od Stanów, to drugie – od niezdecydowanej Europy. Więc chyba jednak to pierwsze.

I na koniec „nie” dla Ludwika Dorna. Pochwalił wczoraj u Moniki Olejnik publicystykę „intelektualistów” (tak powiedział) „Dziennika” – Cezarego Michalskiego, Michała Karnowskiego i Piotra Zaremby, których teksty – jego zdaniem – stymulują dyskusję (moim zdaniem pean Karnowskiego na cześć premiera stymulował kpiny). To wszystko w odróżnieniu od „miałkich” – wedle Dorna – tekstów „Gazety Wyborczej”. Tu już chyba wicepremier kieruje się sympatią polityczną (aczkolwiek sam od prasy wymaga obiektywizmu). Jak widać, zaloty „Dziennika” nie są odtrącone. Niedawno prezydencka pani minister Elżbieta Jakubiak mówiła przez radio per „Piotrek Zaremba”. Władza umie być wdzięczna, stąd i moje „Trzy razy TAK, ALE”.