Agresja i solidarność

Było to dawno, dawno temu, czterdzieści, a może i więcej lat temu. Mój przyjaciel kupił młodego psa, a może wręcz szczeniaka marki owczarek alzacki i oddał go na przeszkolenie do szkoły w Legionowie. Po pewnym czasie (może pół roku – nie pamiętam), pies z dyplomem zawitał w domu właścicieli przy ulicy Dąbrówki na Saskiej Kępie w Warszawie. Był to potężny „wilk”, który samym swoim wyglądem budził strach i szacunek, a dla właścicieli był rękojmią bezpieczeństwa. Minęło zaledwie kilka dni, a ów dyplomowany owczarek zagubił się na spacerze i wszelki słuch po nim zaginął. Właściciele dali nawet ogłoszenie do „Expressu Wieczornego” i obiecali nagrodę szczęśliwemu znalazcy. Minęło dalszych kilka dni i w domu zrozpaczonych właścicieli rozległ się telefon: dzwonił „szczęśliwy znalazca”: „Znaleźliśmy państwa psa, możemy odprowadzić za nagrodą.” Doszło do transakcji i moi przyjaciele po raz drugi kupili swojego psa. Sfrustrowani udali się jednak z reklamacją do renomowanej uczelni dla psów w Legionowie.

Jak to jest możliwe – pytali – żeby dyplomowany absolwent tak łatwo się zagubił, nie umiał odnaleźć drogi domu i dał się pojmać oraz odprowadzić obcym ludziom, zamiast ich rozszarpać?

Trudno się dziwić – odparł doświadczony treser. – Państwa pies miał piątkę z solidarności i dwójkę z agresji

Kiedy dzisiaj patrzę na to, co dzieje się w Polsce, myślę, że więcej jest takich, którzy mieli piątkę z agresji i dwóję z solidarności. Wystarczy poczytać niektóre blogi (na szczęście – nie nasz!) oraz czaty w Internecie, żeby nie móc się nadziwić, ile jest w ludziach napastliwości. Czy dopiero w wirtualu, który zapewnia całkowitą anonimowość, wychodzi z człowieka jego prawdziwa natura, gorsza niż wilcza? Tę naturę w życiu publicznym najlepiej reprezentuje polityk, który z jednej strony atakuje i polaryzuje („Tu my, a tam ZOMO” itp.), a z drugiej ubolewa, że on i jego rząd są celem histerycznej kampanii, agresji itd. (Nota bene poziom agresji wobec obecnego rządu jest zbliżony do tego, jaki miał miejsce i za poprzedniego rządu, przynajmniej od czasu komisji śledczej w sprawie Rywina. ‚Schyłkowy’ Miller nie miał w mediach tylu obrońców, co Kaczyński, ale mogę się mylić).

„Od dawna państwo i jego przywódcy nie byli tak zajęci sobą, tak agresywni i nieprzyjaźni ludziom jak w tej rzekomo solidarnej Polsce rządzonej przez braci Kaczyńskich.” – twierdzi prof. Wiktor Osiatyński. Potwierdza to ostrzeżenia Wałęsy, że Kaczyńscy to mistrzowie destrukcji, udało im się zburzyć pokój wewnętrzny i ‘zgniły kompromis’, jaki panował w Polsce. Socjolog prof. Ireneusz Krzemiński, który sam nie jest barankiem, pisał wczoraj w „Rz”, że w polskim życiu codziennym panują dziś emocje, jakich nie było od początku transformacji. – Atmosfera ‘czystki’ pod moralnymi hasłami, budzi agresję, lęki i przejawy cynizmu, który na taką skalę dawno nie występował w codziennym życiu demokratycznej Polski – twierdzi. „Złe uczucia przede wszystkim wiążą się z podziałem całego społecznego świata na swoich i obcych”.

Warto przeczytać artykuł we wczorajszej „Rz”, gdzie prof. Krzemiński referuje swoje badania oraz ich ponure wnioski, m.in., że im kto bardziej wierzący, tym mniej tolerancyjny. To czytając, przecierałem oczy ze zdumienia, zwłaszcza że to wszystko „stało napisane” w „Rz”, gdzie pisują takie baranki, jak Krzysztof Gottesman i Rafał Ziemkiewicz. Moim zdaniem, Osiatyński i Krzemiński mają rację.