Co w Polsce piszczy?

Pod koniec dnia zajrzałem na stronę internetową „Dziennika”, żeby dowiedzieć się, co w Polsce piszczy. Oto tytuły ze strony głównej:

  • Kaczmarek: Kłamie Ziobro
  • Prezydent: Kłamie Kaczmarek
  • Ziobro: Kaczmarek mi groził
  • Premier: Kaczmarek i Marcinkiewicz to pomyłka
  • Kaczmarek dostał brykę od Giertycha
  • Kaczmarek na usługach Rosjan?
  • „Gazeta Polska”: Ożywione interesy z Rosją prowadzą trzy firmy Krauzego
  • Premier: radio Maryja ma niemałe zasługi.

Kiedy spojrzymy na te doniesienia z dystansu, choćby z niedalekiej czeskiej Pragi, z Berlina czy z Moskwy, to trudno się dziwić, że tamtejsi komentatorzy łapią się za głowy.

 

Wczorajsi członkowie jednej paczki (Rokita mówi „szajka”, ale jego język jest dla mnie za ostry), dziś obrzucają się najgorszymi oskarżeniami. Jeżeli wziąć pod uwagę, że są to byli lub obecni premierzy, ministrowie, a nawet prezydent, to czy jest taki drugi kraj na świecie? W dodatku wszyscy oni są z jednej partii, i ta partia prowadzi w badaniach opinii, ma poważne szanse wygrać wybory. Mało tego, nawet jeżeli ukończy wybory „o pierś za Platformą”, to wspólnie z bezpartyjnym i bezstronnym prezydentem będzie miała znaczny wpływ na bieg wydarzeń w Polsce – także po wyborach.

Awans PiS w sondażach pokazuje, jak silne są tendencje autorytarne, jak duże jest zapotrzebowanie, żeby czyścić, wyrzucać, skazywać, wsadzać, jak silny jest w elektoracie instynkt krwiożerczy. To smutne, choć na razie panowie żrą się między sobą, jutro mogą napuścić naród na innych, i już to robią: na oligarchów (czytaj: bogatych), na wykształciuchów, na łże-elitę, na kauzyperdów, na Berlin, na Moskwę, na Brukselę.

W „Wiadomościach” pokazano z wyraźną ironią nacisk, jaki Kreml kładzie na patriotyzm, na dumę narodową, na chwałę Rosji. Można powiedzieć: żeby Rosja była Rosją. Co w tym dziwnego? Putin też odkrył politykę historyczną. Podobne doniesienia dobiegają z dalekiego… Chcą się zdystansować od Chin, budować własną tożsamość, „żeby Tajwan był Tajwanem”. Jeżeli ta tendencja się umocni, to wszyscy – Rosjanie, Niemcy, Polacy, Chińczycy – pogrążą się w niebezpiecznym nacjonalizmie. Róbmy, co można, żeby szlachetne idee ojców-założycieli Unii Europejskiej nie zostały zadeptane przez krok defiladowy rozmaitych narodowców.

Budzi także niepokój kampania przeciwko ludziom zamożnym (czytaj: tym, którzy zarabiają więcej niż płaca minimalna). Cała ta gadanina o „oligarchach”, „pokaż lekarzu, co masz w garażu” (Dorn), ci, którzy mają pieniądze, skądś je mają etc. To żenujący populizm. Oczywiście, jeden czy drugi „oligarcha” (kłania się Putin ze swoja kampanią przeciwko Chodorkowskiemu) utuczył się, być może, na cudzej krzywdzie, okradł swoje państwo – od tego jest prawo i są sądy. Ale szczuć przeciwko zamożnym to zapominać, że ohydna żądza zysku jest motorem przedsiębiorczości, ta zaś jest motorem gospodarki. Uruchamiać pospolitą zawiść, tak silną w naszym społeczeństwie, gdzie prywatna przedsiębiorczość dopiero się rodzi – to po prostu sabotaż. Od tego są podatki, polityka socjalna Państwa, żeby ekscesy wolnego rynku korygować, pamiętać o tych, którzy wymagają pomocy: o chorych, o słabych, o dzieciach, które mają „pod górkę” do szkoły.

Ale to wszystko można robić bez kampanii przeciwko przedsiębiorcom. Raczej zachęcać do filantropii niż tropić fundacje. Biznesmeni są rządowi potrzebni tylko wtedy, kiedy można pokazać pana Kluskę. Ale gdzie dzisiaj jest pakiet Kluski – o tym nikt nie wspomina. Za to wobec zbliżających się wyborów rząd zamierza sypnąć groszem – dłuższe urlopy rodzicielskie, ulgi podatkowe dla rodziców, żłobki i przedszkola przy zakładach pracy. Może to i dobre projekty, ale co z nich zostanie po wyborach?

I na koniec pomysły nowego ministra edukacji, prof. Legutki: łacina w szkołach, trudniejsza matura. Mnie się to nawet podoba, wyziera z tego tęsknota do przedwojennej inteligencji. Ale inteligencja w Polsce nie ma szczęścia. Najpierw niszczyli ją hitlerowcy i NKWD. Potem, za czasów Bieruta, „burżuazyjny inteligent” był co najmniej podejrzany. Następnie IV RP zaczęła krzywo patrzeć na łże-inteligencję, na „wykształciuchów”, którzy „posiedli wiedzę w PRL”, aż dzisiaj „żoliborski inteligent” wziął w obronę Radio Maryja i ojca-dyrektora. To ja już za taka inteligencję dziękuję.