Remis ze wskazaniem na Tuska

debata-450_1.jpg

Debatę Kwaśniewski – Tusk przegrał… Krzysztof Skowroński. Zamiast być bezstronnym moderatorem – nie wytrzymał i zaczął wyliczać (skądinąd dyskusyjne) sukcesy PiS w polityce zagranicznej. Gdy Kwaśniewski wskazał na pogorszenie stosunków z Rosją, Skowroński zaczął z byłym prezydentem wręcz polemizować, zadając retoryczne pytanie „czy Rosja jest bez winy?”. Także Dorota Gawryluk nie wytrzymała w swojej roli i zapytała, czy to jest sprawa wstydliwa, że panowie nie chcą mówić o możliwej koalicji PO – LiD?

Była to dobra debata, merytorycznie wyrównana, nieco lepsze wrażenie zrobił Tusk. Co prawda niektóre jego chwyty były nienowe (np. pytanie, jakich formalności trzeba dopełnić, by założyć firmę), ale był zawodnikiem bardziej atakującym: – Pan całe życie budował socjalizm, Irlandia ma sukces, bo nie dźwigała 50 lat socjalizmu, czasy gdy pańska formacja przesłuchiwała minęły, godność i honor to nie wstydzić się za swoich polityków (aluzja do wstydliwych epizodów), „wszystko możecie oddać, byle zasłużyć na pochwałę”, więcej wiary – spodziewałem się, że pan prezydent oczekuje zwycięstwa LiD, a nie Platformy, ideą ropa nie popłynie, zło zostanie rozliczone, korupcja zaczęła się od SLD, Kwaśniewski bał się stanąc przed komisją śledczą. Niektóre ataki były demagogiczne, bo np. Kwaśniewski najpierw socjalizm budował, a potem likwidował, więc Tusk nie grał całkiem fair, korupcja też zaczęła się wcześniej, ale faule Tuska nie były brutalne. Podszczypywał też PiS, ale bez przesady (po Brukseli triumfalnie ogłosili, że przegrali). Był szybki, zaczepny („nie radzę wracać do przeszłości”), o oczko lepszy.

Kwaśniewski był w dobrej formie, nie faulował (był aż nadto delikatny), wszedł dowcipem (z Kaczyńskim można siedzieć, a z Panem stać), wymusił na Tusku deklarację, że jest gotów zostać premierem, odwinął się, że nie był w SLD i pod względem ilości partii, do których należeli, to Tusk prowadzi 3:2, odważył się powiedzieć, że socjalizm to nie jest dla niego słowo wstydliwe, nie umiał odpowiedzieć o wymaganej procedurze celem podjęcia działalności gospodarczej, ale skontrował pytaniem o podatki w Irlandii, miał kilka bonmotów („więcej Unii, a nie umierania”), jego odpowiedzi były na ogół OK., bronił się miejscami dobrze (początki korupcji sięgają KLD, ale nie wymienił przykładów), dobrze wskazał na projekt PO prywatyzacji szpitali, ale nie dość zaczepne (np. godność to także dobra polityka – tu mógł zaatakować PiS, wystarczyło przypomnieć kartofla, tak jak wypomniał rządzącym, że „frymarczą” dorobkiem minionych 18 lat); pytania, jakie zadawał, były czasami ogólnikowe (jaka będzie Wasza polityka europejska?). Traktował Platformę w rękawiczkach, ponieważ ciążył na nim bagaż historii.

W sumie – pojedynek wyrównany. Gdy przeglądam notatki, mam wrażenie remisu, ale na świeżo, przed telewizorem, miałem wrażenie lekkiej przewagi Tuska. Dzisiejsza debata umocni jego pozycję, umocni pozycję Platformy, przyhamuje być może spadkową tendencję LiD.

Takie są moje pierwsze wrażenia, spisane godzinę po debacie. A Państwa?

Fot. Sławomir Kamiński, AG