Wytwórnia filmowa PiS

0kaczOR450.jpg

Fot. Witold Rozbicki / REPORTER

Reklamówka pt. „Orędzie Prezydenta” emitowana była przez TVP w najlepszym możliwym czasie antenowym, tuż po Wiadomościach, a przed prognozą pogody i sportem. Kiedy prezydent zaczął przemawiać, wydawało się, że będzie to drętwa mowa, jak zwykle. (Jego brat mówi z dużo większym temperamentem i od siebie, a nie z promptera, ale „nobles obliż” – jak mówią Francuzi). Gdy po kilku słowach dyskursu prezydenckiego rozległa się muzyka, sądziłem, że to sąsiedzi na znak protestu demonstracyjnie włączyli radio. Aliści po chwili okazało się, że to żadna awaria, a „orędzie” zaczęło przypominać Polską Kronikę Filmową z jej gorszych czasów, tj. po odejściu p.Lemańskiej i Andrzeja Łapickiego, który nawet jeżeli czytał nędzny tekst, to głos miał czysty jak dzwon.

Wytwórnia filmowa PIS okazała się gorsza niż WFD, ale się nie dziwię, gdyż Wytwórnia Filmów Dokumentalnych to kawał historii kina, a wytwórnia filmowa PIS to tylko kawał. Pokazano niemieckich odwetowców, a także hitlerowską mapę. Kanclerz co prawda wygląda dziś inaczej niż Adenauer, a zamiast Czai i Hupki jest teraz Erika Steinbach, ale przekaz – ten sam. Niemcy nam znów zagrażają. Potomkowie dziadka z Wehrmachtu chcą sprzedać Szwabom Ziemie Zachodnie.

Inne, obok Niemców, niebezpieczeństwo, jakie nam zagraża, to Unia Europejska i homoseksualiści. Co do Unii Europejskiej, to partia rządząca przestrzegała przed nią już u jej zarania, kiedy ja chodziłem pod stołem. Jak pamiętam, miał to być koń trojański imperializmu amerykańskiego w Europie. Teraz Unia czyha na nas w ten sposób, że jeżeli sąd europejski, który jest podobno nieobliczalny, wyda niekorzystne dla nas orzeczenie, i jeżeli wszystkie kraje członkowskie się na to zgodzą, to jeden homoseksualista odbierze nam Szczecin, a drugi – Wrocław, potem zawrą związek małżeński i tyle nam zostanie po ziemiach odzyskanych.

Pisząc bardziej poważnie, najnowsze „orędzie” to karykatura tego, czego normalny człowiek oczekuje od poważnego prezydenta. W ważnym momencie głowa państwa zabiera głos i dzieli się swoimi myślami ze społeczeństwem. Na przykład ubolewa, że nie udało się w Brukseli, wespół z p. Fotygą i amb. Tombińskim, wynegocjować pierwiastka, zachować mocnej pozycji Polski z Nicei, wpisać Joaniny do traktatu itd, itp., i to wszystko pomimo telefonicznej interwencji brata. I teraz – mówi prezydent – musimy pomyśleć jak się zabezpieczyć przed tym sukcesem.

Zamiast tego otrzymaliśmy spot reklamowy, z którego miało wynikać, że LK wynegocjował dobry traktat, ale teraz to porozumienie jest zagrożone przez Niemcy oraz Unię (nie wszystko, co jest dobre dla Unii, jest dobre dla Polski!) i trzeba zapobiec niebezpieczeństwu, zagrożone są nasze ziemie (przez Niemcy) i nasze wartości (przez homoseksualistów). Trzeba przyznać, że homoseksualiści mają kiepsko: zwalczali ich faszyści, potem komuniści, a teraz demokraci, a Niemcy to nasz wróg odwieczny. Sojusz Niemców i homoseksualistów najbardziej uwidacznia się podczas parady miłości w Berlinie.

Reklamówka pt. „Orędzie prezydenta” pozbawia resztek majestatu najwyższy urząd w kraju. Prezydent zamiast być oratorem – staje się narratorem politycznego komiksu. Zamiast orędzia otrzymaliśmy felieton filmowy, zamiast argumentów – skojarzenia i sugestie. Treść tego komiksu jest szkodliwa zarówno w kraju, jak i za granicą, gdyż sięga po niemiecki straszak, ośmiesza też Polskę jako kraj, którego prezydentowi spędza sen z powiek widmo związków gejowskich.

Kiedy to wszystko oglądałem w Telewizji zwanej niewiadomo dlaczego Publiczną, sądziłem, że oglądam telewizję „Trwam”.