Witamy na pokładzie

Czytam „Rzeczpospolitą” i przecieram oczy ze zdumienia. Jest to niewątpliwie najbardziej konserwatywny z poważnych dzienników. W dyskusji o prezydencie (29 bm.) zabrał tam głos Łukasz Warzecha, publicysta dziennika „Fakt”. Wszystko tak odległe od Platformy, lewicy, salonu, jak stąd do Kamczatki.

Red. Warzecha wypisuje tam takie rzeczy, że chętnie by to wydrukowała „Gazeta” i inne, gorsze niż Michnikowe organy (jeśli takie w ogóle istnieją). Mogła to napisać Ewa Milewicz albo Janina Paradowska, nie powstydziłby się Paweł Wroński. Oto streszczenie i cytaty z artykułu pod wymowny tytułem „Prezydent jest w nieustannej defensywie”.

BRUKSELA. Prezydent jechał „buńczucznie zapowiadając, że Polska nie ustąpi…” Podczas obrad „kompletnie się pogubił, odesłał na bok kompetentnych negocjatorów, dał się omotać”, zgodził się na system „bardzo dla nas niekorzystny”, po powrocie ogłosił „tę ewidentną porażkę jako swój wielki sukces”. Wysłał sygnał, że pokrzykiwań polskiej głowy państwa można nie brać poważnie.

WOŁYŃ. Prezydent „zlekceważył kresowiaków i ich tragedię”. Nie objął patronatu nad obchodami, a list, który przysłał, „był zbiorem obłych frazesów”. Od rządu domaga się pryncypialności w sporach historycznych, a sam „nie potrafi się do tej reguły zastosować”.

TARCZA. Lech Kaczyński „ulega podszeptom konkurujących ze sobą dworaków, sugerujących tak absurdalne hipotezy” jak ta, że R. Sikorski tłumaczył rozmowę z Dickiem Cheneyem i celowo zniekształcał jego słowa. Otoczenie L.K. manipulowało jego emocjami.

WNIOSEK: Coraz więcej wskazuje, że ta prezydentura jest nie do uratowania.

Święte słowa, Panie Redaktorze! Witamy na pokładzie statku „M.S. JEDNA KADENCJA”. Na pokładzie robi się tak tłoczno, że aż strach. Jeszcze rok, półtora roku temu, na łamach gazet prawicowych i propisowskich ukazywały się peany na cześć prezydenta i jego brata. Ci, którzy ich krytykowali, uczestniczyli w „histerycznej nagonce”, koordynowanej przez układ złożony ze służb, mediów oraz mafii. W ostatnich miesiącach coraz więcej osób przechodzi na stronę tego przestępczego układu, który wygaduje, ile jest warta ta prezydentura. Układ nie pyta, kto skąd przychodzi – z „Dziennika”, z „Faktu”, czy z „Rz”. Jest on tak potężny, że wszyscy zmieszczą się na pokładzie.

Jedno tylko w ich publicystyce nie przekonuje, mianowicie pocieszenia, że prezydent jest O.K., czyli „wporzo”, tylko jego otoczenie, doradcy, „dworacy” są niedobrzy. Jest to współczesna wersja bajeczki o dobrym carze i złych bojarach.

Przecież dawni i obecni ministrowie prezydenccy, pp. Fotyga, Kamiński, Szczygło to jest sama esencja PiS, najbardziej zaufani, najstaranniej dobrani, to jest gwardia pałacowa. Jarosław Kaczyński mówił, że minister Kaczmarek był podsunięty do rządu przez wszechpotężny układ. Byłbyż ten układ tak potężny, że obsadził również Kancelarię Prezydenta?

A poza tym pan Warzecha ma rację.