Tusk, Pawlak, Misiak

Donald Tusk zwlekał do ostatniej chwili, zanim zabrał głos w sprawie nadużyć PP. Misiaka i Pawlaka. Dał kilka dni mediom i opozycji, żeby go poganiały, żeby mu wytykały bagatelizowanie sprawy etc. Moim zdaniem, premier mógł dać głos wcześniej, np. nowy rzecznik Graś mógł powiedzieć, że standardy etyczne pana premiera są dobrze znane, ale szef rządu potrzebuje trochę czasu, żeby zająć stanowisko w tych konkretnych sprawach.

Kiedy premier milczał, zazwyczaj elokwentni politycy Platformy wyczyniali różne łamańce, żeby nie zająć jasnego stanowiska w obu sprawach. Żenujące było oglądanie posła Palikota, kiedy u Moniki Olejnik wił się i unikał zajęcia stanowiska, mówiąc jedynie o „niestandardowych zachowaniach” M. i P. „Niestandardowe zachowanie” to taki sam neologizm jak „spowolnienie gospodarcze”. Nigdy wcześniej nikt tak nie mówił. Mówiono „recesja, kryzys, hossa, bessa”, ale „spowolnienie”, podobnie jak „niestandardowe zachowanie”, to nowomowa, która ma sprawę zaciemnić, zamiast ją rozjaśnić.

Tusk przeciął te łamańce. W sprawie sen. Misiaka ma absolutną rację, usuwając go zewsząd, w sprawie wicepremiera Pawlaka powiedział, co myśli, zdystansował się, ale swoimi słowami nie naraził na rozpad koalicji, która leży w interesie obu partii i – szerzej – kraju. Dla Pawlaka musiało to być przykre. Dobrze by było, gdyby w odpowiednim momencie (nie w atmosferze kompromitacji) ustąpił ze stanowiska przewodniczącego OSP, a przede wszystkim odciął swoich bliskich od jakichkolwiek środków publicznych. Nie ma co czekać na ustawę Pitery, bo każdy przeciętnie inteligentny człowiek wie, gdzie przebiega granica, której przekraczać nie wolno. Bajeczki o tym, że Pawlak wywodzi się ze środowiska, gdzie ludzie się wspierają, pomagają sobie, rodzinie i bliskim, to jest zasłona dymna. Oni sami w to nie wierzą. Nie sądzę, żeby nie zdawali sobie sprawy, że czynią źle. Podobnie jak nie wierzę w tłumaczenia sen. Misiaka, że on nie wiedział, iż pomiędzy specustawą ws. Stoczni a firmą, w której ma ok. 30-40 proc. udziałów i zasiada w radzie nadzorczej istniało jakieś iunctim. To tłumaczenie na poziomie sztubaka, a nie senatora. Dla Platformy to wpadka.

Pozostaje pytanie, czy media ujawniły sprawę przypadkowo, czy też dziennikarze dali się napuścić na Pawlaka przez jakiś bank niezadowolony z działań PSL w sprawie opcji walutowych? Czyli „kto za tymi publikacjami stoi?” Pojawiły się głosy krytyczne wobec „Dziennika”, który sprawę ujawnił. Nie jestem sympatykiem „Dziennika”, ale moim zdaniem nie ma znaczenia czy i kto podsunął redakcji kwity na Pawlaka, czy też autorzy dogrzebali się do nich sami – tak czy owak ujawnili zło. Oczywiście, różni ludzie i lobbies usiłują manipulować mediami, część mediów jest potwornie stronnicza, i ich rzeczą jest nie dać się wykorzystać przez „ciemne siły”, ale to nie zmienia oceny postępowania PP. Misiaka i Pawlaka.

***

PS. Posługiwanie sie przez media określeniami w rodzaju „kochanka Marcinkiewicza” i „konkubina Pawlaka” świadczą tylko o tym, że dla pieniędzy zrobią wszystko.