Kownacki powinien odejść

Wstyd i zażenowanie – to uczucia, z jakimi czyta się wywiad min. Piotra Kownackiego, szefa Kancelarii Prezydenta, dla „Dziennika”. Wywiad jest częściowo lizusowski, częściowo krytyczny, kompromitujący zarówno prezydenta, jak i jego ministra. Przypomnijmy fragmenty: W Kancelarii panuje chaos, prezydent „jest zbyt szczery i zbyt prostolinijny…” (czyli dobry, można powiedzieć, kochany), miesiącami nie przyjmuje ambasadorów, ponieważ nie lubi wizyt ceremonialnych, woli „bezpośrednie spotkania z mieszkańcami wsi i miast” (po prostu – nadzwyczajny człowiek), ale „działa beż żadnego planu, powinny być wytyczone konkretne cele i sposoby ich realizacji”, „powinien mieć ustalony kalendarz zajęć i jego się trzymać…Teraz nie ma żadnego planowania, wszystko jest rozedrgane i nigdy nie wiadomo, co człowieka czeka jutro…To wprowadza tylko chaos i nerwowość…”

W sumie obraz przygnębiający. Głowa państwa pracuje bez głowy, w Kancelarii panuje chaos, bałagan, wieczna improwizacja, ludzie nie znają dnia ani godziny. O tym, że jak dotychczas prezydentura L.K. jest nieudana – na ogół wiadomo, potwierdzają to badania opinii publicznej.

Mimo tego uważam, że min. Kownacki zachował się niestosownie. On sam wielokrotnie był przyłapany na – delikatnie mówiąc – nieścisłościach, dał się poznać nie jako dobry organizator i dyskretny szef Kancelarii, ale jako sprawny polemista, fighter, często posługujący się ironią i sarkazmem, z temperamentu raczej polityk lub dziennikarz niż solidny filar pałacu. Wymierzając publicznie cios prezydentowi, min. Kownacki nadużył zaufania szefa państwa. Kownacki został zaangażowany na miejsce beznadziejnej na swoim stanowisku Anny Fotygi po to, żeby „ocieplić” wizerunek prezydenta, o którym panuje opinia, że prywatnie, osobiście, jest sympatyczny, ale publicznie wypada kiepsko. Zamiast ocieplić wizerunek swojego szefa, jego minister sam zaczął sprawiać kłopoty, najpierw ogromną, milionową odprawą z Orlenu, a później wątpliwościami dotyczącymi jego roli w banku.

Gdyby ten wywiad pochodził ze strony członka opozycji, byłby na miejscu. Gdyby wyszedł od kogoś z Platformy – wywołałby oburzenie min. Kownackiego, który jeszcze kilka dni temu był bezgranicznie oddany swojemu szefowi (gdy w odpowiedzi min. Sikorskiemu mówił, że prezydent nie jest dodatkiem do swojego podpisu, że Sikorski manipuluje w sprawie tych zaległych etc.). Min. Kownacki nie powinien był udzielać takiego wywiadu zanim nie odejdzie ze stanowiska. Powinien był dyskretnie złożyć rezygnację i przez pewien czas taktownie milczeć (wiedział, czego się podejmuje, idąc do pałacu). Piotr Kownacki nie ma jednak takiej klasy. Kto oglądał jego występy jako szefa Kancelarii, nie miał co do tego złudzeń.

***

PS. Jeszcze a propos panujących manier: Poniedziałkowa (20.07) „Rzeczpospolita” w informacji pt. „Kownacki: chaos u prezydenta”,omawia wypowiedź Kownackiego i przemilcza, że wszystko to K. powiedział w wywiadzie dla „Dziennika” – gazety konkurencyjnej! Jak tak można?