Misja specjalna w TVN

Postanowiłem nie pisać od razu po programie „Teraz My” PP. Mrozowskiego i Sekielskiego. Musiałem ochłonąć, żeby nie działać w afekcie.

Po 48 godzinach mogę już czystym sumieniem napisać, że był to program obrzydliwy, który urągał elementarnym zasadom przyzwoitości i rzemiosła dziennikarskiego. Zdaję sobie sprawę, że w tej chwili rzucą się na mnie przeciwnicy generała Jaruzelskiego, których jest legion (i mają ku temu powody), a także ci, którzy piszą o mnie jako o piewcy stanu wojennego. Ale nie dam się uciszyć i napiszę, że było to coś w stylu „Misji Specjalnej”, Anita Gargas mogłaby z tego programu wiele się nauczyć. Jak napisał na tym blogu „Tadeusz K.”, wyglądało na to, że „Teraz My” był zrobiony przez „dzieci Tomasza Sakiewicza”.

Nie mam pretensji o to, że w programie pokazano wypowiedzi ofiar stanu wojennego, ludzi brutalnie pobitych i torturowanych. Powinni mówić po wsze czasy. Mam pretensję, że pokazano tylko jedna stronę. Nie pokazano radzieckich dywizji i marszałków, nie pokazano scen z Budapesztu ’56 i z Pragi ’68. Według najgorszych reguł z Marca ‘68 (wspomina o tym na tym blogu „Wodnik 53”), program był absolutnie jednostronny, podczas kiedy wiadomo, że w sprawie oceny Jaruzelskiego społeczeństwo jest podzielone mniej więcej pół na pół.

W programie widzieliśmy tylko oskarżonego i oskarżycieli, nie było świadków z drugiej strony, nie było nawet obrońcy z urzędu, dla zachowania pozorów obiektywizmu, nie było także sędziego. Byli tylko prokuratorzy Sekielski i Morozowski oraz ich świadkowie. Podzielam opinię „Wodnika 53”, że program był nadużyciem, propagandą, przywodził na myśl publicystykę marcową, był świadectwem nieuctwa i braku profesjonalizmu.

Oglądałem go z prawdziwym zdumieniem, że laureaci plebiscytu ma Dziennikarzy Roku byli w stanie upiec taki pasztet. Całkowicie popieram felieton Marka Górczewskiego „Teraz My zabijemy generała” (w „Gazecie”): „Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski postanowili w poniedziałek rozwiązać w pół godziny sprawy, które od ponad 40 lat badają historycy. I prawnicy w dwóch procesach…”

Pytania w rodzaju „czy myśli pan o śmierci?” zadawane przez młodych jeszcze ludzi schorowanemu starcowi już tchnęły tabloidalną taniochą. Wszystkie dalsze „pytania” miały wyłącznie oskarżycielski i jednostronny charakter, na czele z mówieniem o krwi na rękach i pytaniem, czy Jaruzelski dobrze śpi.

Jak dobrze wiadomo, Jaruzelski, ani żaden innych człowiek, nie jest zbudowany z jednego kruszcu, jest w nim zarówno oportunizm, jak i odwaga, za swoje błędy wielokrotnie przepraszał (także w omawianym programie), odpowiada też przed sądem, jego wady i zalety, błędy i osiągnięcia, były dyskutowane przez tysiące osób, od Jana Pawła II i George’a Busha, poprzez wybitnych historyków, aż po marnych dziennikarzy. Nie zamierzam w tej chwili angażować się w spór o Jaruzelskiego, zainteresowanym polecam artykuł prof. Andrzeja Romanowskiego „Bez Jaruzelskiego. Wstyd” („GW”, 30 IX 2009).

Jest to spór, który nigdy nie będzie rozstrzygnięty, ponieważ jest bardzo upolityczniony, podobnie jak spór o wielu innych dyktatorów i wydarzeniach politycznych, jak choćby stan wojenny, okrągły stół czy Powstanie Warszawskie. Rozumiem, że można mieć bardzo krytyczny pogląd na Jaruzelskiego i nie zamierzam polemizować, bo tego rodzaju spory uważam za jałowe. Chodzi mi o stan dziennikarstwa, o telewizję TVN, która tyle dobrego zrobiła, a teraz sprzeniewierzyła się elementarnym zasadom dziennikarstwa.

***

27 listopada ukaże się, nakładem wydawnictwa Red Horse, książka „Pod napięciem” – wybór felietonów Daniela Passenta z lat 2002-2009, mistrza słowa, od ponad 50 lat związanego z tygodnikiem „Polityka”.

O książkach i felietonach Daniela Passenta:

Passent nie udaje kogoś kim nie jest, pozostaje sobą mimo historycznych zawirowań.
Monika Olejnik (2006)

„Najlepszy polski dziennikarz powojenny. Najbardziej wszechstronny. Umie wszystko.”
Jerzy Urban (2002)

To, co w spojrzeniu Daniela Passenta na przeszłość i teraźniejszość budzi szacunek, to odwaga, uczciwość, przyznawanie się do własnych błędów.
Stefan Niesiołowski (2006)

„Lekturę pisma zaczynam odeń nieodmiennie, a i wyznam, że kończę na tym niekiedy.”
Bohdan Czeszko (1975)

„Krwinki białe w równowadze z czerwonymi. Kręgosłup elastyczny, giętki, sezonowo usztywniony. Czaszka pojemna, odporna na uderzenia. Oczy i uszy szeroko otwarte. Kończyny dolne nieco kabłąkowate, dopasowane do barykady.”
Piotr Aleksandrowicz (1985)