Odkrycia Ameryki

Żałuję, że nie uprawiam już działalności satyrycznej, gdyż tematy same cisną się pod pióro, a właściwie – na komputer.

Na własne uszy słyszałem przez radio rewelacyjną wiadomość: W dniu imienin Zbyszka policja zatrzymała o 50 procent więcej pijanych kierowców niż w inne dni! Kto by pomyślał… Naprawdę – wiadomość sensacyjna, godna tego, by znaleźć się wśród zaledwie kilku wiadomości wybranych do króciutkiego serwisu informacyjnego. (Wzór na informacje radiowe: Jeden Palikot + Jeden pożar + Jedno niemowlę na śmietniku = Informacje radiowe). Ba, po tej rewelacyjnej wiadomości podano wypowiedź policjanta, który powiedział, że w związku z tym odkryciem również w inne dni popularnych imienin policja będzie bardziej czujna niż zazwyczaj, kiedy i tak jest w pełni zmobilizowana do walki z pijaństwem kierowców. Brawo radio! Brawo policja!

Ledwo ochłonąłem z wrażenia, a tu już druga sensacja – prezydent Lech Kaczyński zwrócił się do radnych Krakowa, żeby wycofali wniosek o nadanie mu tytułu honorowego obywatela tego miasta. Media (i politycy PiS) zamarły z podziwu. Biorąc pod uwagę, że ta lizusowska inicjatywa radnych PiS wywołała sprzeciw części mieszkańców i rezolucję podpisaną przez kilka tysięcy internautów, a także sprzeciw PO i lewicy w samej Radzie – wycofanie się prezydenta jest taką samą sensacją, jak wzmożona działalność policji w dniu imienin Zbigniewa. A tymczasem media pieją z zachwytu, z jaką to wielką KLASĄ (!) zareagował prezydent Kaczyński. Nawet tak rozsądna dziennikarka jak Katarzyna Kolenda-Zaleska odmieniała w swoim porannym programie Radia TOK-FM słowo „klasa” przez wszystkie przypadki. Nie rozumiem na czym polega „klasa” prezydenta w tym przypadku. Przecież alternatywą była sromotna porażka w Radzie.

Kolejna sensacja to wniosek prokuratorów IPN o ekshumację szczątków Stanisława Pyjasa oraz odkrycie (!) jakoby w latach 50. Kiszczak zwerbował Jaruzelskiego do współpracy z kontrwywiadem. Obie te sensacje IPN wydał z siebie w przeddzień głosowania w Sejmie nad projektem zmian ustawy o tej instytucji, przygotowanym przez Platformę. Jak tylko ktoś przygotowuje „zamach na niezależność IPN”, prezes Kurtyka wyciąga z przepastnych lochów tej instytucji kolejną ekshumację lub inną sensację. Rodzina Stanisława Pyjasa słusznie przeciwstawiła się kolejnej ekshumacji. IPN mógł to uzgodnić z rodziną wcześniej, ale spieszył się, żeby zdążyć przed głosowaniem w Sejmie. Metody IPN są proste: Glosujesz „za” projektem Platformy – jesteś za ukryciem prawdy o śmierci Pyjasa czy gen. Sikorskiego i przeciwko zdemaskowaniu współpracy Kiszczak – Jaruzelski w latach 50.

To drugie „odkrycie” (Kiszczak zwerbował Jaruzelskiego) nawet wg prof. Andrzeja Paczkowskiego, zbliżonego do IPN, nie opiera się na „źródłach pierwotnych”, czytaj: jest możliwe, ale nie udowodnione. A dlaczego nie udowodnione? Na to IPN ma swoją odpowiedź: Bo Kiszczak zniszczył dokumenty. To rozumowanie na poziomie prezesa Kaczyńskiego: brak dokumentów (czyli dowodów) potwierdza zarzut. Ale NAWET GDYBY Kiszczak zmobilizował Jaruzelskiego do współpracy w 1952 r., co jest całkiem możliwe, to co z tego wynika? Jeden był pracownikiem służb, drugi – oficerem, byłoby dziwne, gdyby w środku stalinizmu i Zimnej Wojny wywiad/kontrwywiad nie współpracowały. – Jeszcze trochę, a IPN odkryje, że Jaruzelski współpracował z PRL – powiedział słusznie jeden z obserwatorów. Odkrycie IPN jest na poziomie tego wcześniejszego, że w dniu popularnych imienin spożycie alkoholu wzrasta.

Jak tylko ochłoniemy z tych sensacji, to czeka nas kolejna: odkrycie różnic pomiędzy dwoma kandydatami na kandydata Platformy. Zanim usiądziemy przed telewizorami, żeby podziwiać debatę, warto zaopatrzyć się w szkło powiększające, albo mikroskop – wtedy różnice będą bardziej widoczne. Na wszelki wypadek warto pamiętać, że ten z wąsikiem to Komorowski.