Klucz u prezesa

Klucz do kampanii wyborczej jest w ręku Jarosława Kaczyńskiego. Czy sam zdecyduje się kandydować na prezydenta? Znajomi dziennikarze mówią, że tak.

Pokusa jest wielka – ojczyzna wzywa, trzeba dokończyć tragicznie przerwaną prezydenturę brata, kontynuować jego dzieło, nie uchylać się od obowiązku, jaki nałożyła opatrzność, zapobiec totalnej władzy Platformy, ratować kraj, nie sprawić zawodu zwolennikom i działaczom PiS – wszystko przemawia „za”. Jeżeli tylko starczy sił psychicznych i fizycznych, to wiele wskazuje na to, że prezes Kaczyński będzie kandydował. I tak by było logicznie, choć dla prezesa byłby to ogromny wysiłek. Jarosław Kaczyński mówił, że najlepiej czuje się stojąc na czele partii, a nie pełniąc urząd państwowy. Ale sytuacja jest nadzwyczajna. Ojczyzna wzywa.

Tak czy owak, kandydat PiS nie będzie chciał ani mógł zdystansować się od prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Przeciwnie – będzie kandydatem na jego spadkobiercę i kontynuatora. Jeżeli tak, to postawi swoich rywali, zwłaszcza Bronisława Komorowskiego, w arcytrudnej sytuacji: nikt nie lubi mówić źle o Zmarłym, w dodatku w tragicznych okolicznościach – wyborcy mogą tego nie wybaczyć. W Polsce panuje kult zmarłych, a kult Lecha Kaczyńskiego właśnie się rodzi. Kandydat PiS będzie na pewno szedł do wyborów z pozytywnym bilansem osiągnięć Lecha Kaczyńskiego.

Z kolei kandydat Platformy nie będzie mógł dyskredytować poparcia dla Gruzji (chociaż Saakaszwili ma coraz większe kłopoty), poparcia dla Litwy (chociaż tamtejszy parlament akurat nie zgodził się na oryginalną pisownię polskich nazwisk), poparcia dla niezależnej Ukrainy (chociaż wybory wygrał faworyt Rosji, Janukowycz),wysokich wymagań wobec Rosji i Niemiec (chociaż rozpoczęła się budowa gazociągu północnego), nalegań na budowę tarczy (która została zaniechana), oczekiwań historycznych wobec Rosji, kiedy ta, ustami swojego prezydenta, uznaje, że za zbrodnię katyńską odpowiada Stalin i jego otoczenie. Niewątpliwy postęp w stosunkach z Rosją może zapisać na swoje konto zarówno PiS (przez jednoznaczną politykę historyczną), jak i Platforma przez swoją elastyczność.

Za wcześnie na bilans prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Cały kraj jest jeszcze w żałobie, która nie kończy się dzisiaj, wraz z oficjalnym kalendarzem. Wstrząs i emocje są silniejsze i będą jeszcze trwały, ale słychać już szczęk zbroi. Prezes Jarosław Kaczyński dźwiga na sobie ogromny ciężar – śmierć najbliższych, ciężko chora matka, utrata tragicznie zmarłych przyjaciół i współpracowników, i jeszcze ta ogromna odpowiedzialność. Świat polityczny czeka na jego decyzję.

***

Wodnik53 – Tak, to był abp Juliusz Paetz.

Piotr Kraczkowski – Bardzo dziękuje za przypomnienie, co o nas pisał prof. Kazimierz Dąbrowski.