Co na to Tusk?

Jedna rzecz  łączy mnie z Jarosławem Kaczyńskim: Też mam pianino, na którym nie umiem grać. (Liczę na to, że przyda się wnukom).

I jeszcze jedno mam wspólnego z prezesem – też nie znam francuskiego. Teoretycznie jestem inteligentem żoliborskim, praktycznie dużo mi brakuje do tego miana. Bo cóż to za inteligent, który nie umie grać na żadnym instrumencie i nie zna francuskiego. O ile pamiętam – jedno i drugie nie było w PRL zakazane, chociaż może  na starość majaczę.

Pianino było starannie dobranym elementem scenografii, w jakiej prezes Kaczyński wygłosił swoje przesłanie do Rosjan (a przede wszystkim do wyborców polskich). Przesłanie starannie zredagowane, które mimo takich czy innych zastrzeżeń, należy powitać z uznaniem. Świadczy ono, że sukcesy rządu Tuska w stosunkach z Rosją nie pozwalają prezesowi Kaczyńskiemu dłużej milczeć. Prezes przemówił nowym głosem: Nie wspominał o polityce na kolanach, jaką rzekomo prowadzą Tusk i Sikorski, zapomniał o partii białej flagi, a przede wszystkim o partii rosyjskiej, która rzekomo istnieje w Polsce. Jarosław Kaczyński, który ma pamięć znakomitą – o tym wszystkim zapomniał. Ale w sumie, dla dobra stosunków z Rosją – to dobrze, że zmienił nutę, na jakiej gra na swoim pianinie. Wspomniał co prawda o NKWD, nie użył słowa „wyzwoleni”, ale grał na inną nutę niż dotychczas, a to melodia czyni piosenkę.

Wcale mnie ta zmiana nie dziwi. Zręczny polityk dostosowuje swój wizerunek do sytuacji, choć może to być uznane za cynizm. Skoro styl Jacka Kurskiego i Joachima Brudzińskiego okazał się nieskuteczny, dlaczegóż by nie spróbować Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Pawła Poncyliusza? Skoro nieufność wobec Rosjan i Niemców okazała się bezproduktywna, a dialog wygląda obiecująco – dlaczego się nie przyłączyć? Jak mówią Anglosasi – Jeśli nie możesz ich pobić, to przyłącz się do nich. Większa radość  z jednego nawróconego…

Ze zdziwieniem natomiast obserwuję, jak dziennikarze i politycy nie mogą doczekać się na Jarosława Kaczyńskiego, aż się pojawi i przemówi na żywo. Gdy Jacek Żakowski w radiu TOK FM wypytywał Pawła Poncyliusza, kiedy w tym studio zasiądzie prezes PiS – byłem zdziwiony. Przecież dzisiaj największą zagadką nie jest to, co powie Kaczyński, tylko co powiedzą Tusk i Platforma. Co powie prezes Kaczyński raczej wiadomo, mówią o tym jego ludzie: rząd jest winny katastrofy, Klich – gdyby miał odrobinę honoru – to by się podał do dymisji, Polska powinna przejąć śledztwo, Tusk ma na sumieniu katastrofę, Trzecia RP okazała się słaba, wojsko doprowadzone do stanu upadłości, Ewa Kopacz opowiadała banialuki, że teren katastrofy został „kilkakrotnie przeczesany”, Komorowski nie powinien był podpisać ustawy o IPN, a przede wszystkim trzeba budować napięcie, odkładać pojawienie się kandydata PiS wśród polityków i dziennikarzy, wzmagać oczekiwanie, aż w końcu pojawi się On, ten najważniejszy Kandydat. Ta strategia wydaje się działać, prezes Kaczyński wydaje się płynąć na fali współczucia i solidarności – dlaczegóż miałby z niej schodzić?

Wszyscy to szanują. Jeżeli w Radiu Zet pani Jakubiak mówi do Sławomira Nowaka, że jest bezczelny i niegodny, to jest to zwyczajna polemika. Gdyby Nowak użył tych słów wobec pani Jakubiak – byłoby to pogwałcenie żałoby. Dlatego Platforma milczy i coraz bardziej wygląda na to, że jest zapędzona w kozi róg, boi się własnego cienia. Tusk jest podobno zręcznym graczem, człowiekiem bez charakteru (tak pisze Cz. Bielecki w „Rz”), ma świetnych spin-doktorów, którzy potrafią nie tylko sfotografować pianino, ale i na nim zagrać. Jeżeli tak, to może ktoś wytłumaczy, kiedy pojawi się Platforma i co będzie miała do powiedzenia? Kiedy pojawi się Tusk albo Komorowski i powie: Popatrzcie na Ukrainę albo na Grecję – tak byśmy wyglądali, gdybyśmy posłuchali tych, którzy wzywali do zwiększenia deficytu. Popatrzcie na statystyki za ubiegły rok i na międzynarodowe prognozy na rok przyszły – jesteśmy Number One! Popatrzcie na Rosjan. Nasza polityka małych kroków – popycha ich ku destalinizacji i dekomunizacji. To Andrzej Wajda – „nasz” reżyser – przemówił do Rosjan swoim filmem. To na nasze zaproszenie Putin przyjechał na Westerplatte, to nasze postulaty spełniają Rosjanie w pracy nad wyjaśnieniem przyczyn katastrofy, to my ich zachęcamy, żeby sięgnęli do akt w sprawie zbrodni katyńskiej.

Ciekawe, dlaczego Platforma się chowa, jak gdyby była wszystkiemu winna,  i jak na tej pogrzebowej ciszy wyjdzie. Czy aby nie przedobrzy z tym pełnym powagi i godności milczeniem i nie doprowadzi do tego, czego coraz bardziej obawiają się zwolennicy Komorowskiego – że wygra Jarosław Kaczyński.