Tertium non datur

Gromy spadły na tym blogu na Włodzimierza Cimoszewicza, że zdrajca, niewdzięcznik (był premierem z SLD), bez pamięci (zapomniał o prowokacji z Jarucką, z której Platforma się nigdy nie wytłumaczyła), czeka na garść srebrników itd. itp. Ja bym tak Cimoszewicza nie potępiał.

On spełnił swoje zobowiązanie: włączył się wtedy, kiedy zaistniało niebezpieczeństwo, że Jarosław Kaczyński wygra wybory. Oczywiście, teoretycznie mógł Cimoszewicz (i wielu, którzy myślą podobnie) poczekać na II turę, mógł igrać z ogniem, ale czy dorośli ludzie powinni bawić się ojczyzną jak zapałkami?

W obecnej kampanii nie ma kandydata świetnego, kilku ma swoje zalety – Olechowski aparycję, kulturę i doświadczenie, Napieralski – odwagę i młodość, Kaczyński – inteligencję, pamięć, charyzmę, Komorowski – życiorys i doświadczenie. Każdy ma także wady – Kaczyński jest wręcz awanturnikiem, zagrożeniem dla niezakłóconego rozwoju kraju, niesie z sobą groźbę recydywy IV RP i pogorszenia stosunków zagranicznych naszego kraju. W porównaniu z jego wadami, słabości Komorowskiego są znacznie mniej groźne – jest zbyt układny, ma na sumieniu POPiS i jego dorobek, popełnia gafy, jego hobby to polowanie, podobnie jak Kaczyński jest prokościelny i konserwatywny, licytuje się w patriotyzmie z liderem PiS, ale jest przynajmniej obliczalny i przewidywalny, wiadomo, że prochu nie wymyśli, ale nie jest groźny dla otoczenia, także międzynarodowego. Napieralski radzi sobie nadspodziewanie (przynajmniej dla mnie, co przyznaję) dobrze, ale ma jedna wielką wadę – nie jest w stanie powstrzymać Kaczyńskiego. To jest też problem Olechowskiego.

Wybory prezydenckie to nie jest konkurs piękności; zalet i wad poszczególnych kandydatów nie sposób odmierzyć na wadze aptekarskiej. Mnie np. odpowiada stanowisko Grzegorza Napieralskiego w sprawie stosunków państwo – kościoły, ale przed nami wybory prezydenckie, a nie referendum w sprawie konkordatu czy ustawy aborcyjnej.

Moim zdaniem 20 czerwca, w I turze wybór jest tylko pomiędzy Komorowskim a Napieralskim. Ci, dla których najważniejsze są ich lewicowe przekonania, powinni w I turze zagłosować na kandydata SLD, ci, dla których najważniejsze jest powstrzymanie kandydata PiS – powinni głosować od razu na Komorowskiego.

Innej możliwości nie biorę pod uwagę.