Ring wolny – drugie starcie

Piszę te uwagi niecałe dwie godziny po zamknięciu lokali wyborczych, nie będę więc przytaczał liczb, które ulegają zmianie, zwrócę uwagę na „trynd”, jak mówił niezapomniany towarzysz Szydlak.

Pierwsza tura ma trzech zwycięzców. Bronisław Komorowski może być zadowolony, że uzyskał najwięcej głosów, nie spełniły się najgorsze obawy, iż Jarosław Kaczyński wypadnie lepiej od niego (bo i takie paniczne nastroje słychać było wśród zwolenników kandydata Platformy). Nie spełniły się jednak i marzenia o zwycięstwie Komorowskiego w I turze, a wynik Kaczyńskiego okazał się wysoki.

Prezes PiS ma powody do zadowolenia – uzyskał znacznie więcej, niż mógł osiągnąć Lech Kaczyński, umocniła się pozycja PiS oraz prezesa jako lidera głównej partii opozycyjnej. Co prawda szanse na prezydenturę Jarosława Kaczyńskiego są małe, ale teoretycznie są, a zaliczka na wybory parlamentarne – solidna.

Największe powody do zadowolenia ma Grzegorz Napieralski, któremu muszę oddać honor, gdyż uważałem, że jego kandydatura to „samobój lewicy”. Uzyskał dobry (jak na obecny stan lewicy) wynik, wbrew silnym konkurentom oraz niektórym politykom lewicy starszej generacji – m.in. Cimoszewiczowi i Kwaśniewskiemu, a także większości „klasy politycznej”. Napieralski wykorzystał swoje atuty – jest alternatywą dla polityków starszego pokolenia, jest alternatywą dla obu kandydatów prawicy, w dodatku przyznał się do niektórych poglądów lewicowych. Na początku kampanii powtarzał tylko, że potrzebna jest zmiana i alternatywa dla układu rządzącego, ale pod naciskiem pytań odważył się mówić o rozdziale kościołów od państwa, o wyprowadzeniu nauki religii ze szkół publicznych i na koszt państwa, o prawach mniejszości, bezpłatnej służbie zdrowia i edukacji. Te ostatnie poglądy są mocno dyskusyjne („bezpłatna” służba zdrowia i edukacja pozostawiają wiele do życzenia), ale klientela na nie jest. Podobnie jak potrzeba zmiany i odmłodzenia głównych aktorów sceny politycznej. Od dzisiaj lewica ma nowego przywódcę.

Dobry wynik Napieralskiego spowodował obłudne umizgi K&K do niego osobiście i do SLD. Wizerunek Napieralskiego w takich gazetach jak „Rzeczpospolita” czy „Polska. The Times” uległ nagłej zmianie kilka tygodni temu, kiedy jego sondaże zaczęły się poprawiać. Komorowski i Kaczyński w pierwszych wystąpieniach po zamknięciu lokali wyborczych przymilali się do kandydata SLD, co w ustach ich obu brzmiało fałszywie, zwłaszcza w ustach J.K., który jeszcze niedawno twierdził, że największym zagrożeniem jest postkomuna. Dusery prawione pod adresem Napieralskiego będą miały swoje konsekwencje – jego wyborcy stanowią ogromną pokusę dla K&K. Ciekawe, czego w sferze programowej zażąda Napieralski w zamian za wskazówkę dla swoich wyborców, jak mają się zachować w II turze, 4 lipca. Jeżeli nie powie nic, to większość jego wyborców i tak poprze Komorowskiego. Lepiej więc z nim negocjować i otworzyć możliwość koalicji PO-SLD po wyborach do Sejmu 2011.

Dotychczasowa kampania potwierdziła, że Bronisław Komorowski ma kwalifikacje na prezydenta (życiorys, odwaga, stałość poglądów, rozwaga, umiar, obliczalność), ale nie na kandydata, był nijaki, trochę nieporadny, a jego kampania – bez pomysłu. Natomiast Kaczyński – wprost przeciwnie. Na prezydenta się nie nadaje, jest nieautentyczny, przemalowany, jego kampania była cyniczna, metamorfoza niewiarygodna, zainteresowanie akurat służbą zdrowia zadziwiające, ale kampania była zręczna – Wawel, milczenie w cieniu tragedii, potem wywiady tylko dla swoich mediów, głębokie ukrycie Joachima Brudzińskiego, Beaty Kempy, Ziobry, Kurskiego, koniec wojny polsko – polskiej, cały ten hokus pokus przyniósł dobry wynik.

Trzech zwycięzców I rundy to jednak za wiele, dlatego II runda nie będzie formalnością. Ring wolny – drugie starcie!