Pępek świata

Legendarny jest tytuł z londyńskiego The Times: „Burza nad Kanałem La Manche. Kontynent odcięty”. Przypomniałem sobie o tym, czytając w „Rz.” (10 IX) informację pt.
„Strategia PiS: odciąć media od informacji” Z notatki dowiadujemy się, że zdaniem prezesa Kaczyńskiego media są „siłą, która ma rozbić PiS”. Informacje dla dziennikarzy o planach PiS mają więc od teraz zostać ograniczone do konferencji prasowych i oświadczeń szefa klubu czy rzecznika. Nowa strategia komunikacji zakłada ograniczenie dostępu mediów do informacji o działaniach Komitetu Politycznego PiS. Poseł Wojciech Jasiński, bliski współpracownik prezesa, tłumaczy: „Niektórzy koledzy mieli zwyczaj paplać na lewo i na prawo o naszych planach i nic dobrego z tego nie wyszło”.

Tak jak Europa została odcięta od Wielkiej Brytanii, kiedy ta była pępkiem świata, tak teraz od pępka świata mają zostać odcięte media. Pępek świata, czyli prezes JK, od dawna nie cierpi mediów, a mimo to ma talent do nieustannego zaprzątania ich uwagi swoją osobą. Ja sam się dziwię, ile już o nim napisałem. Nie tak dawno miał do dyspozycji prawdziwe imperium medialne – od publicznej telewizji i radia, poprzez „Radio Maryja”, po rozmaite gazety i czasopisma, „Dziennik”, „Rzeczpospolitą”, „Gazetę Polską”, „Nasz Dziennik” , „Wprost” i inne. I tego było mu mało. Ciągle nie miał wszystkiego, stale narzekał na media, które starał się po swojemu karać, np. bojkotując TVN i Superstację. Więcej jednak na tym stracił niż zyskał, więc się z bojkotu wycofał. Media krytyczne wobec PiS, takie jak „Polityka” – mimo wielu wysiłków – nie mogą liczyć na wywiad z pępkiem świata. Do niedawna zaszczyt ten spotykał „Rzeczpospolitą”, ale i ona zdradziła, przeszła na stronę paszkwilantów.

Jakiś dociekliwy publicysta powinien opisać jak topniało imperium prasowe, którego centrum stanowił pępek świata – jak zbankrutował zakochany w prezesie i grubo smarowany przez koncern Springera „Dziennik”, z plejadą takich publicystów jak Robert Krasowski, Cezary Michalski, Michał Karnowski, Piotr Zaremba, jak szedł na dno tygodnik „Wprost” z Markiem Królem i Stanisławem Janeckim na mostku kapitańskim, jak wreszcie zmieniła kurs „Rzeczpospolita”, kiedy redaktor naczelny P. Lisicki spojrzał po nowemu na prezesa. Prezes nie cierpi mediów, ponieważ nie cierpi krytyki, nie znosi poglądów innych niż swoje, nie znosi opozycji wobec swojej polityki, a media z natury są nieufne, podejrzliwe, krytyczne, niesprawiedliwe.

Do niedawna, zwolennicy PIS w mediach, każdą krytykę tej partii i obu jej przywódców określali jako „histerię”, „bezprzykładną nagonkę”, „furiacki atak”, którego źródeł upatrywali nawet w rodowodzie (KPP?), czy w podejrzanym pochodzeniu (TVN) właścicieli. „Bezprzykładne ataki” na PiS miały wynikać z powiązań agenturalnych, ze strachu przed „moralnym wzmożeniem”, z interesów i działań wszechobecnego „układu”. Jeżeli to była prawda, to co powiedzieć o bezprzykładnej nagonce na prezesa, jaką od pewnego czasu prowadzi wierna mu do niedawna „Rzeczpospolita”? Na jednej tylko stronie tego dziennika (10 IX) znajdujemy:

Komentarz Piotra Semki (zjadł zęby na prawicy) pt. „Kuchnia prezesa Kaczyńskiego”, w którym czytamy m.in: „Dlaczego Kaczyński zareagował tak ostro na dość nieśmiałą rozmowę o taktyce partii, jaką była minister (Jakubiak) rozpoczęła w jednym z wywiadów. (…) Kaczyński przypomina bohatera niektórych westernów – wszechwładnego ojca, który nie wierzy w dojrzałość synów, aby zarządzali choćby częścią rodzinnego rancza”.

Felieton Roberta Mazurka (początkujący gryzoń z prawicy), który porównuje badania nad postawą Jakubiak, do procesów stalinowskich: „…podobne wady postawy dotykały polityków komunistycznych. Padali więc jak muchy na odchylenie lewicowe (Zinowiew, Kamieniew), prawicowe (Bucharin) czy wręcz prawicowo-nacjonalistyczne (Gomułka, Spychalski)”. Od leczenie odchyleń Jagoda i Jeżow tracili głowy. „Tak się też może skończyć wielka operacja zwierania szeregów”.

Rysunek Andrzeja Krauze (także o prawicowych poglądach), na którym jeden jegomość mówi do drugiego: „A ja widzę to, co mi powiedziano, że mam widzieć”, co w kontekście wydarzeń z ubiegłego tygodnia stanowi oczywistą aluzję. W sumie, chciałoby się poprosić redaktora naczelnego, Pawła Lisickiego: Szanowny Panie Redaktorze, litości, dość tej brudnej kampanii oszczerstw wobec PiS, dość tej bezprzykładnej, nikczemnej nagonki, stop furiackim atakom, koniec z obsesją na punkcie prezesa, pora kończyć z histerią. Może warto zastanowić się, jak wczorajsi sojusznicy PiS i jego prezesa, niezależni (?) dotychczas dziennikarze, przekształcili się w jego fanatycznych krytyków. Dlaczego tak późno? Dlaczego akurat teraz? I może warto zwrócić honor tym, którzy nie byli zachwyceni pępkiem świata…

Zaproszenie

ŚPIOCH – Dziękuje za ciekawy wpis o stosunku Jarosława Kaczyńskiego do niezależnych mediów. To prawda, p. Poncyljusz trzy razy zapewniał Jacka Żakowskiego, że prezes przyjdzie do Radia TOK FM – i figa z makiem.

JERZY PIECZUL – Dziękuję za uwagę (i przytyk) na temat polszczyzny na blogu. Proszę pisać częściej.

ET – Wbrew sugestiom, czytam wszystkie wpisy, z wyjątkiem przypadków, kiedy ktoś wpisuje się kilkanaście razy pod jednym postem, gdyż nie sądzę, żeby za każdym razem miał coś nowego do powiedzenia. Przypominam, że za wpisy antysemickie został definitywnie usunięty z tego bloga Lizak.

TORLIN – Dziękuję za dobre słowo. Zaczepki ignoruję, ponieważ uważam, że nikt, żaden anonim w Internecie, nie jest człowiekowi w stanie zaszkodzić bardziej niż on sam.
Pozdrawiam!