Och, Karol!

Krytyka Platformy rozlała się takim szerokim strumieniem (nawet na łamach pro-Tuskowej „Polityki” i „Gazety”), że dzisiaj rozległy się pierwsze głosy wzywające do umiaru i opamiętania. Mam na myśli przede wszystkim to, co powiedział prof. Karol Modzelewski u Kamila Durczoka w TVN 24 i to, co napisał Waldemar Kuczyński w dzisiejszej (15.II) „Gazecie”.

Tu dygresja. Życie polityczne stało się tak skomplikowane, że mało kto jest w stanie zrozumieć nawet najważniejsze dyskusje. Np. spór o OFE i o system emerytalny jest tak trudny, opinie ekonomistów tak sprzeczne i rozproszone, że chyba niewielu umie się w tym wszystkim połapać. A tymczasem jest to podobno najważniejsza debata od 20 lat. Ja, chociaż ukończyłem studia ekonomiczne (co prawda pół wieku temu…) i mam czas czytać gazety, czuję się już zagubiony. W takich momentach człowiek zdaje się na tych, do których ma zaufanie. Dla mnie takim autorytetem jest Karol Modzelewski. Jeżeli profesor mówi, że w tej sprawie rząd ma rację – to ja mu wierzę.

Jest jeszcze druga sprawa, o której mówił K.M.: Żeby nie przedobrzyć z krytyką Platformy i rządu. Miał żal do partii rządzącej, że przecenia dobrą pamięć społeczeństwa, że liczy na to, iż ludzie nie zapomnieli jaka była IV RP, czym pachnie rząd prezesa Kaczyńskiego. – Jeżeli będziemy za dużo mówić o korupcji, złodziejstwie i aferach, to mogą pojawić się ci, którzy powiedzą, że oni są szeryfami – mówi Modzelewski. Nie znaczy to, oczywiście, że należy przestać krytykować rządzących i zwalczać patologie, ale nie wylewać dziecka z kąpielą, czyli (jeśli dobrze rozumiem) nie wywalać Platformy, żeby jej miejsce zajął PiS.

W podobnym duchu, aczkolwiek w sposób trochę bardziej ryzykowny zabrał dziś głos Waldemar Kuczyński, którego zawsze czytam z atencją i często z aprobatą. Kuczyński rozumie, że Platformę i rząd krytykują ich przeciwnicy – to normalne – jest też za co krytykować, on też widzi np. pychę czołówki PO, ale przybiera na sile krytyka od wewnątrz, z obozu zwolenników tej partii, co już Kuczyńskiego niepokoi. „Zeźleni zwolennicy PO nie powinni mieć złudzeń; ich ataki wsiąkają w łączny strumień debaty pt „Hejże na Platformę!” i tracą w nim odrębność oraz swoje intencje”. Finanse, Smoleńsk, MAK, Anodina, OFE „zlewają się w jedno: za sprawą PO i Tuska jest źle, a będzie gorzej”. Kuczyński sam przyznaje, że wyznaczył sobie „karkołomną rolę”, że chce ludziom zatkać usta. Nie – on tylko ostrzega: rząd PiS albo wzrost wpływów SLD kosztem Platformy nie będzie lepszy, raczej gorszy, mniej reformatorski. Co tego ostatniego – nie jest to jasne, być może najlepsza byłaby koalicja PO – SLD, ale mogłaby ona wywołać rewoltę i rozłam w Platformie, a tym samym klęskę takiego projektu.

W jednym jednak popieram Karola Modzelewskiego i Waldemara Kuczyńskiego: Zanim przyłączysz się do pospolitego ruszenia :”Hejże na Platformę!” pomyśl, co Cię czeka w zamian. Apel ten jest rzeczywiście karkołomny, bo taka argumentacja przypomina pytanie mające uciszyć krytyków: „Komu to (czyli krytyka) służy?!”, a stąd już tylko krok do odsądzania krytyków od czci i wiary, do gadania o krytyce konstruktywnej i destrukcyjnej itd. itp. Tak było w PRL. Ale chyba Karol Modzelewski jest ostatnim człowiekiem, którego można podejrzewać o ekshumację PRL. Ja mam do niego zaufanie i podzielam jego obawy. A teraz możecie mnie rugać za tłumienie krytyki.