Starości, ty nad poziomy!

Podczas kiedy młodzi podpalają kominiarki i bohatersko podpalają wozy transmisyjne, ludzie starsi podsumowują swój dorobek. Pierwszy, to Wojciech Fangor (89), nestor polskich malarzy i grafików, którego plakaty pokazała w tych dniach galeria TEST w Warszawie, na Placu Konstytucji.   Wystawa przepiękna, a starszych widzów chwytająca chyba za gardło.

Krytyk Mariusz Knorowski, w katalogu wystawy nazywa plakat do filmu „Mury Malapagi” „manifestem”, czy nawet „aktem założycielskim” polskiej szkoły plakatu. Nie zapominajmy, że dzieło to powstało w środku stalinizmu. Obecny na wystawie Wojciech Fangor opowiedział mi (po wernisażu, już przy pierogach…) , że plakat ten zamówiła u niego moja ciotka, Anna Prawinowa, która wówczas pracowała w Centrali Wynajmu Filmów. Fangor, Henryk Tomaszewski, Waldemar Świerzy, Julian Pałka, Franciszek Starowieyski, Stanisław Zamecznik – to ludzie, których dzięki Prawinowej poznałem w młodości. Z Fangorem utrzymuję nadal kontakt, który jest dla mnie zaszczytem. Wojtku, obyś nam żył i tworzył jeszcze długie lata! Fangor jest zaangażowany w projekt dekoracji II linii metra – i oby ten projekt stał się faktem! Na wystawie oglądamy słynne plakaty Fangora, polityczne, społeczne, i – oczywiście – filmowe, m.in. „Strzeż się tajemnicy państwowej” (z autoportretem Autora), plakat z okazji Dnia Kobiet 8 marca 1953 roku, plakaty filmowe „Na dnie”, „Taksówka nr 3886” z Michelem Simonem w roli głównej, V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów (1955), „Zbrodnia i kara” – film francuski z Mariną Vlady i Jean Gabin, „Picasso”, „Ostatnia walka Apacza”, „Popiół i Diament”, „Rashomon” – w sumie przepiękna wystawa. To jeden z tych artystów najstarszego pokolenia, który przetrwał „systemy”, był wielki i jest wielki. Na wernisażu był tłum wielbicieli Mistrza, każdy chciał mu złożyć hołd. Wojciechowi Fangorowi gratuluję, a wszystkich zachęcam i ostrzegam, że wystawa wisi tylko do 12 grudnia!!!

Gratuluję także Januszowi Głowackiemu – to także już nie młodzieniec, (jesteśmy rówieśnikami), ale „Głowa” jest najmłodszy z najstarszych. Ten wieczny chłopiec  otrzymał nagrodę im. Czesława Miłosza, ustanowioną pięć lat temu przez Ambasadę Amerykańską   w Warszawie za wkład w porozumienie i zrozumienie obu naszych narodów. Z tej okazji ambasador Lee Einstein zaprosił „tout le monde” na uroczystość wręczenia i przyjęcie, które przypomniało dawne lata, kiedy to ambasador John Davis i jego małżonka Helen znali wszystkich. Janusza Głowackiego zna cała Polska,  a na przyjęciu była połowa.  Dziękując za nagrodę, Laureat powiedział, że głęboko gardzi wszystkimi nagrodami, których nie otrzymał, i wysoko ceni wszystkie, które dostał. Spośród wszystkiego, co Głowacki napisał, najbardziej lubię i podziwiam książkę „Z Głowy”. Janusz – brawo!

Ponieważ jednak nie piszę już felietonów Bywalca, jeszcze kilka słów o sprawach politycznych. Postulat przywrócenia kary śmierci przez Jarosława Kaczyńskiego, uważam za zwykła demagogię. Prezes wie, że począwszy od Rady Europy (której jesteś członkiem), wszystkie instytucje i państwa unijne porzuciły karę śmierci. Kaczyński mimo to chce ją ożywić, żeby wypaść bardziej surowo od szeryfa Ziobry i rzucić jakiś ochłap tym wyborcom, którzy są złaknieni krwi.

PZPN – to już szkoda słów. Jeżeli po EURO 2012 połączone siły prokuratury i odnowy nie rozpędzą tego towarzystwa, to przyszłość polskiej piłki przegramy do zera. Prezes Lato powinien zostać posadzony na ławce rezerwowych. Jego poprzednik, który odchodził w niesławie, p. Listkiewicz, wygląda dziś na dżentelmena i Europejczyka. Wysoki Sądzie – czas na kuratora. Pani minister Mucha będzie miała pod wiatr, zobaczymy, jak długo utrzyma się przy piłce.
Pomysł Bronisława Komorowskiego, żeby w przyszłym roku wspólnie pójść w cywilizowanym, patriotycznym pochodzie jedności, gorąco popieram, ale – jak pisał Wiech – myślę, że wątpię. Kibolopatrioci z pod znaku ONR, Młodzieży Wszechpolskiej etc. na to nie pozwolą. Im potrzebny jest konflikt, który doprowadzi do rządów silnej, oczywiście prawej, ręki. Nie będą szli pod rękę z przypadkowym prezydentem. Ufam, że Krytyka Polityczna się otrząśnie z nieproszonych (?) gości, a także powściągnie Antifę, bo dorobek Krytyki jest zbyt wielki, żeby został rozszarpany na ulicy, ale w powściągliwość kibolopatriotów nie wierzę. Oni nie mają do stracenia tego dorobku, jaki ma Krytyka Polityczna. Dlatego chcą ją wziąć za gardło, odcinając do subwencji.