Wojna polsko – kaczyńska

Trzydzieści lat minęło i  mamy wojnę polsko – kaczyńską.

Prezes PiS w otoczeniu kilku tysięcy swoich zwolenników urządzili tak modną dziś rekonstrukcję, zmieniając wojnę polsko – jaruzelską w wojnę polsko – sikorską. Do samego wydarzenia, to jest do manifestacji, nie przykładałbym wielkiego znaczenia. Oczekiwałem, że weźmie w  niej udział kilkadziesiąt, a nie kilka tysięcy uczestników. Prezes chyba  jest zawiedziony.

W kraju demokratycznym, pokojowa demonstracja i wiec pod pomnikiem marszałka Piłsudskiego nie są niczym niezwykłym. To w lepszym tonie niż walka krzyżem przed Pałacem Prezydenckim. Nie pierwsza to i nie ostatnia demonstracja. Ze strony Jarosława Kaczyńskiego jest to akt desperacji, czuje się on wzięty w dwa ognie. Z jednej strony ma przeciwko sobie centrum (Platforma) i lewicę. Z drugiej, prawej  – Ziobrę i Marka Jurka, którzy zapowiadają bliską współpracę, a może nawet utworzenie jednej partii. Nie można już nawet liczyć na biskupów.

W tej sytuacji prezes czuje się osaczony. Jego klub parlamentarny topnieje, jego mit genialnego stratega jest już kwestionowany nie tylko przez „układ”,  ale i przez wczorajszych dworzan. Nic dziwnego, że prezes pręży muskuły, wyprowadza ludzi na ulicę, stara się ich mobilizować, wzywa do walki. Przeciwko komu ludzie prezesa manifestują w rocznicę stanu wojennego? Przeciwko Breżniewowi i Jaruzelskiemu? – Nie, tych już nie ma. A więc przeciwko nowym sprzedawczykom, którzy z „obcej” (jak powiedział) inspiracji  zagrażają Polsce. Hasła w rodzaju „Po naszym trupie”, „Tu jest Polska”, „Precz z komuną”, „Herr Tusk i Herr Sikorski”, chyba jednak nie „obudzą Polski”. Prezes zakończył swoje przemówienie wezwaniem „Obudź się, Polsko!”. Dla niego normalny, demokratyczny, europejski kraj, którego gospodarka się rozwija, w którym panuje kruchy, bo kruchy, ale jednak spokój społeczny, który pełni prezydencję w Unii Europejskiej i stara się nie utracić znaczenia w szybko zmieniającej się Europie, który zaczyna bolesny  proces reform – taki kraj śpi.

Czymże więc miałoby być owo wymarzone przebudzenie?  Co PiS ma do zaproponowania, poza tym, żeby Polska była Polską? Bojkot prezydenta i rządu, legalnie wybranych władz, ignorowanie zmian w Europie, odrzucenie solidarności z krajami naszego kontynentu, zamrożenie stosunków z Rosją, a w kraju marsze bezrobotnych, oburzonych, bezdomnych głodnych. Taka katastrofa byłaby bardzo przyjemna. Do tego wojna z układem, awantura o Smoleńsk, trybunał dla Tuska, Sikorskiego i innych Targowiczan, pachołków Rosji i Niemiec,  sprawców zamachu, którzy mają na rękach krew prezydenta. To nie jest żaden program. Tej pustki nie zagłuszy żadna manifestacja. W tym sensie prezes toczy wojnę polsko – Kaczyńską.

Jeszcze kilka miesięcy, a 1 sierpnia   Prawo i Sprawiedliwość zorganizuje manifestację przeciwko okupantom, którzy rozsiedli się na Zamku, w Belwederze, w Alejach Ujazdowskich i na Wiejskiej.  Będzie to godne uczczenie Powstania Warszawskiego.