Herezje na prawicy

W obozie prawicowych patriotów pojawił się głos rozsądku, który warto odnotować. Mam na myśli esej Dariusza Karłowicza, filozofa i publicysty, „Duch partyjnej polityki” („Rz. 11-12 lutego). Karłowicz
(dalej D.K.) jest prawdziwym intelektualistą, specjalistą od Platona, niestety – jak wielu uczonych – pisze trudno. Ale warto się pomęczyć. Analizuje on skutki „obchodów” 11 listopada, w szczególności Marszu Niepodległości z udziałem ONR oraz Marszu Tolerancji, z udziałem lewicowej ekstremy. Jeszcze 10 listopada nikt nie kwestionował celowości świętowania rocznicy odzyskania niepodległości. Nazajutrz, po awanturze, lewica była górą, „sklejki faszyzm – niepodległość wchodzą do obiegu”, ubolewa D.K. Zdaniem autora, udział ONR w Marszu Niepodległości był korzystny dla lewicowej ekstremy. „Czy rzeczywiście trzeba było pomagać ekstremie? A czym pomogliśmy? A czym jak nie ONR-em, którego obecność legitymizuje nowolewicową zadymę- ukazując ją jako inicjatywę serio, jako postawę poważną i odpowiedzialną. A co mówią prawicowi obrońcy marszu: może z tym ONR-em owszem, słabo wyszło, ale trzeba pamiętać, iż dzisiejszy ONR już nie jest ten sam co kiedyś, lecz całkiem inny, naprawdę, całkiem inny, a zresztą to on zawsze był demonizowany (…) od złego młodzi się odcięli i nie ma śladu po dawnych demonach”.

Karłowicz ubolewa, że postawa centrowa na prawicy zyskuje wizerunek (głównie dzięki aliansowi z ONR-em) postawy skrajnej. Umiar nie jest w cenie – najświętsze zaklęcia i relikwie („drugi obieg”, „bojkot”, „Państwo Podziemne”, „niepodległość”, „kolaboracja”) już bez zbędnych zastrzeżeń i cudzysłowów służą nie tylko, powiedzmy to, do niezbyt skromnej autodefinicji (ja bym powiedział „autoreklamy” – Pass.), czy budującej tożsamość retoryki, ale również do stygmatyzowania przeciwników lub (co gorsza) załatwiania partyjnych porachunków.

Wraz z nasilającą się walką o monopol PiS na prawicy wzmaga się „szczególnie smutne zjawisko – mokra, partyjna robota wykonywana instrumentem moralno–patriotycznego oburzenia. Prawicowy dziennikarz, który występuje w TVN albo w TOK FM (a nie jest entuzjastą PiS, albo co gorsza, ceni Ziobrę lub PJN!), to zdrajca i sprzedawczyk…

Wszystko to najkrótsza droga do zmiany prawicy w sektę. Staraniem ONR-u kontrowersyjna stała się idea świętowania niepodległości. PiS zajął się 13 grudnia, w kolejce czeka Wigilia, 15 sierpnia, 1 i 17 września itd. Pomysłów nie zabraknie” – pisze Karłowicz, niewątpliwie zatroskany o to, żeby takie, utylitarne traktowanie patriotyzmu przez prawicę, nie usytuowało jej na pozycjach ekstremy, prowadząc do oddania centrum.

Warto odnotować ten głos rozsądku, osobny na prawicy. Nareszcie ktoś, kto miał odwagę odciąć się od ONR-owców przebranych za godnych szacunku patriotów, maszerujących obok rodzin, matek i dzieci. Za swoje herezje, Karłowicz został przywołany do porządku przez Jacka Karnowskiego w „Uważam, Rze”, ale jego wywodów streszczał nie będę. W kwestii szantażu patriotycznego warto za to poczytać Andrzeja Romanowskiego i Andrzeja Walickiego, ale o tym innym razem. Esej Karłowicza zasługuje na uznanie.