Sezon w pełni

W porządku alfabetycznym:

DEMONSTRACJA PiS zakończyła się wynikiem bezbramkowym. Ci, którzy zapowiadali „burdy” (m.in. poseł Niesiołowski) pomylili się. Ci, którzy zapowiadali ogromny sukces lub klęskę frekwencyjną – również. Prezes zwołał demonstrację, ponieważ jego partia nie korzysta ze spadku poparcia dla Platformy i dla rządu, nie jest już jedyną liczącą się partią opozycyjną, musiała więc zaistnieć, naprężyć muskuły, policzyć się, dodać sobie animuszu. Całe przemówienie Jarosława Kaczyńskiego pokazała ta wstrętna TVN, ale i tak będzie się mówiło, że PiS jest w mediach sekowany. Samo przemówienie nie zawierało niczego nowego. Sprzeciw wobec podwyższenia wieku emerytalnego to szkodliwy populizm, co nie znaczy, że nie można kwestionować „67”. W sumie – manifestacja była, ale jak by jej nie było. Oby kolejne okazały się równie niegroźne – mam na myśli zapowiadaną przez taksówkarzy bezsensowną blokadę miasta w dniu rozpoczęcia Euro 2012, a także akcję „S”, która ma krewkich aktywistów.

DEREGULACJA jest potrzebna, ale bez przesady. Jakieś minimum kwalifikacji powinno być wymagane. Jeżeli taksówkarz (na koszt klienta !) ma błądzić, szukać ulicy, której położenie powinien znać – to lepiej, żeby egzamin z topografii był wymagany. Również „trener”, który nie ma pojęcia o fizjologii, nie jest żadnym trenerem. Może jeszcze narobić szkód, np. kontuzji. Rozumiem, że trzeba rozbić monopole środowisk, które bronią dostępu do swoich intratnych profesji, ale dopuszczenie nieuków też ma swoje minusy. Szukajmy złotego środka.

EMERYTURY. Tej sprawie towarzyszy dziwny pośpiech, „konsultacje”, które trwają tylko 30 dni, to za mało. To fikcja. Reforma zostanie uchwalona (PO, PSL, Palikot), ale przywileje branżowe pozostaną. Wątpię, żeby polityk tak ostrożny jak Donald Tusk ryzykował starcie z górnikami, czy naraził się prokuratorom. W sumie reforma konieczna, ale – jak to zwykle u nas – połowiczna.

KOŚCIÓŁ – PAŃSTWO. Cała prasa konserwatywna rwie szaty (duchowne) z powodu rzekomego „ataku na Kościół”. Tymczasem cały ten „atak” to propozycja zastąpienia Funduszu Kościelnego, z którego opłacane są emerytury duchowieństwa, przeznaczeniem 0,3 proc. z podatku na rzecz Kościoła. Góra porodziła mysz. Episkopat jest gotów do rozmów, czuje nastroje i nie chce antagonizować sobie części społeczeństwa. Przy okazji obrońcy status quo, w tym Katolicka Agencja Informacyjna, rozpoczęli kampanię z której wynika, że w całej Europie kościoły finansowane są przez państwo i w ogóle kościoły wszędzie są na garnuszku państwowym . W Austrii lekcje religii są obowiązkowe, w Irlandii szkoły wyznaniowe są dofinansowywane niemal w całości, w Hiszpanii państwo finansuje uniwersytety katolickie, we Francji państwo opłaca kapelanów w szpitalach, a we Włoszech – w więzieniach, w Belgii i na Słowacji państwo płaci pensje duchownym i td, itp. (Wszystkie przykłady z „Rz.” 15 marca). Kampania ta polega na manipulacji. Nawet jeżeli wszystkie te fakty są prawdziwe, to są one pozbierane z różnych krajów, podczas gdy porównywać można tylko dwa kraje, np.. Polskę i Finlandię czy Polskę i Portugalię. Wątpię, czy jest w Europie wiele krajów, gdzie państwo dokłada do Kościoła tyle, co u nas. Jeżeli nieśmiałe próby demokratycznie wybranego rządu Tuska są „atakiem”, to chyba tylko dla kogoś, kto czuje się ponad społeczeństwem.

RATING – jedna z najbardziej znanych agencji ratingowych podniosła rating polskich „papierów dłużnych”(cudzysłów ze względu na uproszczenie terminologii). Gdyby agencja obniżyła Polsce rating – byłaby to wiadomość dnia, na pierwszych stronach gazet, ale ponieważ wiadomość jest dobra, to lepiej ją przemilczeć. Są ważniejsze sprawy, na przykład polski windsurfer, który pokonał rekiny.