Ratunku – policja!

Zamiast wzywać policję na ratunek, trzeba wołać „ratunku” na widok policji. Dawno już nic nie robiło takiego wrażenia, jak relacja dwojga niewinnych ludzi, do których wtargnęła (przez pomyłkę!) brygada antyterrorystyczna Komendy Wojewódzkiej policji w Katowicach. Relacja obojga poszkodowanych w TVN 24 i w prasie jest wstrząsająca. Uzbrojeni siłacze w kominiarkach, krzyczeli „otwierać, policja!”, a gdy im nie otwierano, wyważyli drzwi, znieważyli ustnie i fizycznie zastane osoby, wlekli kobietę za włosy, uderzali jej głową o podłogę, podduszali, wymyślali od „k…”, i podobnie brutalnie traktowali jej partnera, którego skuli i kopali. Po dłuższej chwili, kiedy zorientowali się w błędzie, już w innym mieszkaniu ujęli poszukiwanego przestępcę.
Nie jest to pierwszy tego rodzaju błąd policji. Błędy mogą się zdarzać, policja w uzasadnionych przypadkach może użyć siły, a nawet broni, ale w tym wypadku zwraca uwagę bezmyślność i okrucieństwo policji, sprowokowanej być może przez „gospodarza” (skądinąd lekarza), który nie tylko nie otwierał drzwi, ale jeszcze – ze strachu przed włamaniem – blokował je własnym ciałem. Coś tu nie gra, policja szła siłowo, przekonana o tym, że w mieszkaniu jest przestępca. Interwencja brygady policyjnej była częściowo uzasadniona (granaty hukowe przez uchylone drzwi), a częściowo bezmyślna, chamska, dzika, bo jak inaczej określić traktowanie kobiety i napadniętego lekarza?
Nawet gdyby policja się nie pomyliła i trafiła na poszukiwanego, to traktowanie towarzyszącej mu kobiety woła o pomstę do nieba. Rzecznik prasowy Komendy w Katowicach, na pytania dziennikarza odpowiadał w kółko to samo: „akcja była dynamiczna”, „nie uchylamy się od odpowiedzialności”, „akcja była dynamiczna”, celem było ujęcie groźnego przestępcy, który mógł posiadać broń i je użyć, i tak w koło Macieju. Chyba był przerażony tym, co się stało. Nie stać go było na spontaniczne przeprosiny, ani na słowa wstydu za swoich kompanów.
Nazajutrz po tym zajściu spodziewałem się zawieszenia w czynnościach dowódcy akcji lub jego przełożonego, zamiast tego dowiadujemy się, że komendant wojewódzki powołał komisję, której prace potrwają około miesiąca. Komendant zaprosił poszkodowanych, żeby ich przeprosić osobiście, ale oni odmówili spotkania, rozważają wystąpienie na drogę cywilną, (Kobieta ma m.in. ułamany ząb). Gorąco zachęcam poszkodowanych, żeby wytrwali w swoim zamiarze i wystąpili na drodze cywilnej przeciwko policji, żeby ją bardziej uczulić na szanowanie praw człowieka. Brygada antyterrorystyczna mogła paść ofiarą dezinformacji i pomyłki, jak to się stało tym razem, ale nie miała prawa do zdziczenia.