Mazurek odkrywa Amerykę

Myślałem, że śnię. W piątek, 13 bm rano, w Radiu TOK FM, Jacek Żakowski powiedział, że Robert Mazurek napisał w „Rz.” kilka słów do rzeczy na temat demonstracji smoleńskiej na Krakowskim Przedmieściu. Nabyłem opozycyjną gazetę, w której ukazał się artykuł Mazurka pt. „Więcej nie pójdę przed pałac”. Byłem zaskoczony, ponieważ Mazurek nie zasłynął dotychczas rozumem ani umiarem. Aż tu nagle napisał, że białe jest białe, a czarne jest czarne, co jak na tego autora jest odkryciem Ameryki.

Oto niektóre rewelacje Mazurka:

Marek Belka wykonał „dziesiątki gestów” pod adresem swojego poprzednika, Sławomira Skrzypka, zatroszczył się o jego rodzinę, nazwał jego imieniem niewielkie Muzeum Pieniądza. (Dla mnie nie jest zaskoczeniem, że Marek Belka, może najlepszy premier III RP, jest człowiekiem z klasą, ale dla czytelników i redaktora „Rz.” jest to być może rewelacja).

Minister Kultury, Zdrojewski poleciał do Smoleńska i „po prostu się nie skompromitował”. Minister Obrony Tomasz Siemoniak nazwał dwie sale w MON na cześć Aleksandra Szczygły i Jerzego Szmajdzińskiego, poszedł na mszę w intencji gen. Błasika. – Siemoniak zachował się jak przyzwoity człowiek, co jest godne szacunku – stwierdza Mazurek. W jego ustach uznanie dla członków rządu Tuska brzmi sensacyjnie. Czytelnicy „Rz” przecierają chyba oczy ze zdumienia. Ale najważniejsze dopiero nastąpi.

Otóż red. Mazurek udał się 10 kwietnia przed Pałac Prezydencki, gdzie jednak doznał … rozczarowania „Mnie rozczarowali organizatorzy spotkania przed Pałacem Prezydenckim” – pisze. „Można się spierać czy bardziej był to wiec partyjny, czy spotkanie promocyjne ‘Gazety Polskiej’, ale spór to trzeciorzędny, bo obie te strony żyły w pełnej symbiozie. Nie, drodzy państwo, na spotkanie w rocznice śmierci nie przynosi się szubienic na plakatach, transparentach i ‘głów zdrajcy’ w ruskiej czapce” – stwierdza. Nie w tym miejscu, nie tego dnia. Na żałobnym spotkaniu nie śpiewa się ‘Sto lat!’! „Skoro przychodzimy upamiętnić ofiary katastrofy, to po prostu nie na miejscu są słowa o upadających stoczniach, szalejącej drożyźnie i niepolskiej polityce zagranicznej”.

W zakończeniu dziennikarz stwierdza, że była to po prostu „partyjna demonstracja”, „miała być rocznica śmierci, nie wiec. Żałoba, nie polityczna fiesta. Smutek i żal, nie chęć zemsty”.
Autor zapowiada, że więcej przed pałac nie pójdzie. Nie szczędzi także razów Platformie, Tusk nie zdobył się na kilka prostych słów, Gronkiewicz – Waltz nie zaproponowała miejsca na pomnik, ale to jest krytyka nie pozbawiona słuszności i można powiedzieć rytualna. Natomiast nowe jest to, że wrażenia red. Mazurka z przed pałacu pasują raczej do nie cierpianej przez niego „Wyborczej” niż do „Rzeczpospolitej”. Dziennikarze „GW” i innych pism „układu” już dwa lata piszą o tym, jak tragedia smoleńska wykorzystywana jest do celów politycznych, już dawno widzieli nadużywanie żałoby i krzyża do wojny z rządem Tuska. Było to już oczywiste pół roku temu, podczas Marszu Niepodległości 11 listopada. Robert Mazurek potrzebował więcej czasu, żeby to dostrzec, ale dobre i to. Ciekawe, co o artykule Mazurka pomyśleli PP. Brudziński, Błaszczak, Hofman oraz ich prezes. Jeszcze trochę, a Robert Mazurek pójdzie śladem Cezarego Michalskiego, Tomasza Wołka i Roberta Krasowskiego, którego prezes Kaczyński porównał ostatnio do … Urbana. Tak silna jest pokusa pisania, że białe jest białe, a czarne jest czarne.