Straszni mieszczanie z „Polityki”

Trwa kampania wzajemnej dyskredytacji dwóch głównych obozów politycznych w Polsce. Po pogardliwych moherach, które odnoszą się do słuchaczek radia Maryja, zwolenników PiS etc. , oraz po lemingach – bezmyślnych, zbiorowych samobójcach z kręgu Platformy, nie mówiąc już o zdrajcach i zaprzańcach,  pojawiają się „straszni mieszczenie” spod znaku Tuska i „Polityki”.

Piotr Gociek, z „Uważam Rze” i Radia Wnet, ogłosił w „Rz” pamflet na zwolenników obozu rządzącego, jako  „strasznych mieszczan”. Właściwie nie bardzo wiadomo, po co red. Gociek rozpisał się na prawie dwie strony (w żargonie – kolumny) skoro jego artykuł  można skrócić do jednego zdania: tylko ludzie mali, ograniczeni i bez ambicji popierają rząd.

Oto niektóre cechy nowego mieszczanina zapatrzonego w Platformę, Tuska i „Politykę”,  oczywiście wszystkie te cechy są negatywne: jest zapalonym konsumentem, lubi wyprzedaże, szybko przywiązuje się do marek, wydaje pieniądze samolubnie, zaciąga kredyty, wierzy w rozwój gospodarczy, brzydzi się polityką, którą pozostawia innym, kieruje się opiniami celebrytów i salonowych publicystów, nie angażuje się w żadne formy wolontariatu, nie interesują go inicjatywy obywatelskie, jest  niechętny tradycji, która pachnie mu moherem i babcią, nie rozumie Wielkich Spraw – tylko własne korzyści,  chciałby wszystko mieć już, zaraz, , nie rozumie, że Zachód jest bogatszy, jego idolem jest Donald Tusk, natomiast gardzi ludźmi, którzy na drabinie społecznej stoją niżej od niego (policjant, strażnik, Ukrainka). Z polityki nie rozumie nic. „Nie przypadkiem sztandarowy tygodnik strasznych mieszczan – ‘Polityka’ –  chętnie zamawia tekstu u Roberta Krasowskiego, który wszystko tłumaczy osobistymi ambicjami polityków, ich dbałością o własną kasę”. „To miód na serce strasznego mieszczanina”.

Współcześni straszni mieszczanie to – pisze  Gociek – spadkobiercy przedwojennych mieszczan, popłuczyna mentalności nowej klasy średniej wytworzonej przez komunizm, i wreszcie warstwa, która wykształciła się po 1989 roku: Dawny kołtun socjalistyczny przekwalifikował się na kapitalistę i wyznawcę wolnego rynku, ale „odpowiednio ustawionego”, ze wsparciem postkomunistycznego banków, urzędników i służb. Oczywiście, straszny mieszczanin zapatrzony jest w Europę, jest bezrefleksyjny, stadnie głosuje na tę samą oświeconą i postępową grupę polityków, którzy niczego odeń nie wymagają,  byle nie zawracać mu głowy rodziną, dziećmi, ojczyzną, byle było „byczo”.

Tyle Piotr Gociek. Jego artykuł rzeczywiście jest „byczy” – wszystko jest proste: ludzie, którzy głosują na Platformę, to bezmózgie, zdemoralizowane kreatury, wyzute z uczuć wyższych,  nie kochają nawet własnej rodziny, ani ojczyzny, a co dopiero służącej czy pielęgniarki, stronią od wolontariatu, liczą się dla nich tylko pieniądze, kariera i święty spokój. Ciekawe, co by pan Gociek powiedział o dziesiątkach tysięcy wolontariuszy kwestujących na Wielką Orkiestrę Owsiaka, czy przybyłych na spotkanie z prezydentami Niemiec i Polski na przystanku Woodstock. Z  wywodu pana Goćka wynika, że człowiek, który ma jakiekolwiek ideały, jest uformowany przez polską tradycję patriotyczną, kieruje się wartościami wyższymi niż własna wygoda, nie głosuje na Platformę, nie czyta „Polityki”, nie słucha Radia TOK FM. Taki człowiek głosuje zapewne na idealistów, którzy rozdają swoje pieniądze, wszystkie urlopy przeznaczają na wolontariat, są honorowymi krwiodawcami itd., czyli na ojca – dyrektora, Antoniego Macierewicza, Zbigniewa Ziobrę, Jarosława Kurskiego, Jarosława Kaczyńskiego, Ryszarda Czarneckiego, agenta Tomka, Michała Hoffmana, czyta „Uważam Rze”, słucha Radia Maryja, ogląda Telewizję Trwam, śmieszy go Janusz Rewiński, a poczucie zadowolenia czerpie z przekonania, że jest lepszy od strasznych mieszczan, lemingów i hien.