Gość w dom…

Jeśli chodzi o wizytę patriarchy Cyryla w Polsce, to jestem za, ale mam pytania.

ZA: Jestem za zbliżeniem Polski i Rosji, mając na myśli wszystkie narodowości, ludzi rozmaitych wyznań, a także  niewierzących, zamieszkujących oba kraje. Mniej mnie w tej chwili obchodzi sojusz ołtarza i tronu w Rosji, traktowanie Polski jako etapu w drodze do Watykanu, lub papieża do Moskwy, czy udział rozmaitych osób, które mogą się komuś nie podobać, w pracach nad wspólnym przesłaniem. Liczy się przede wszystkim fakt, że Rosjanie i Polacy wyciągają do siebie rękę.

Podoba mi się następujący fragment artykułu Hilariona -metropolity wołokołamskiego – w „Gazecie Wyborczej” (podkreślenie w tekście moje):
„Podpisując wspólny dokument, chrześcijańscy przywódcy Rosji i Polski podejmują ważny krok na drodze umocnienia przyjaźni i współpracy naszych narodów, a robią to NA PRZEKÓR TYM POLITYKOM, KTÓRZY UWAŻAJĄ WZAJEMNE KRZYWDY ZA PRZEDMIOT TARGÓW. Według nas takie podejście nie da się pogodzić z pamięcią o wielu, wielu ludziach, których rosyjsko-polska wrogość pozbawiła życia”.

PYTANIA. Nie podoba mi się tytuł artykułu („EUROPA TYLKO Z KRZYŻEM”), ponieważ nie uważam, że agnostycy i ludzie innych niż chrześcijańskie religii, są gorszymi Europejczykami. Potworne zbrodnie w Europie wykonywano zarówno pod hasłem, że „religia to opium dla mas”, jak i pod hasłem „Gott mit uns”. Metropolita Hiparion uważa, że poza religią chrześcijańską Europejczyk nie znajdzie odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne. Mogę to zrozumieć. Natomiast nie odpowiada mi, że Hilarion pisze o „doprowadzonym do absurdu wyobrażeniu wolności”, widzi w nim „zagrożenie dla całej kultury chrześcijańskiej”. – Dlaczego symbole chrześcijańskie tak drażnią  niewierzących? – pyta Hilarion. Ano dlatego, że symbole chrześcijańskie nie wszyscy uznają za swoje, że nie wszystkim kojarzą się dobrze, że wreszcie wielu z nas jest za rozdziałem Kościoła i Państwa (tę autonomię uznaje się także w podpisanym przesłaniu).  Nie wszyscy chcą się rodzić i umierać pod znakiem jakiejkolwiek religii. Nie wszyscy czują się dobrze w państwie wyznaniowym.

„Niestety, w większości krajów Europy  triumfuje formalne podejście do pojęcia wolności człowieka – pisze Hilarion. Skazana grzechem świadomość ludzi pod pretekstem obrony wolności wyboru prowadzi wprost do samozniszczenia. Najdobitniejszym  świadectwem tego jest demograficzna rzeczywistość naszych dni. Propaganda tak zwanej wolnej miłości, legalizacja prostytucji i współżycia jednopłciowych par w wielu państwach Europy przekształcają tradycyjną rodzinę  w coraz słabszą instytucję”.

Metropolita jak gdyby ostrzega, że widmo krąży po Europie – widmo rozpasanej wolności, niczym nie ograniczonej. Wolności bez wartości chrześcijańskich. Dlatego prawosławny hierarcha nawołuje, aby „nie pozwalać silom zewnętrznym manipulować dzielącymi nas sprzecznościami”, pisze o „zewnętrznym dyktacie” oraz presji „międzynarodowych struktur europejskich”.

To  w artykule metropolity nie  bardzo mi się podoba. Jestem za Europą ludzi wolnych, wierzę w ich samostanowienie, dostrzegam zagrożenia, jakie niesie z sobą wolność, ale wolę żyć w kraju i w społeczeństwie pluralistycznym, otwartym na Europę.