Gambit prezesa

Prezes Jarosław Kaczyński wystąpił w nowej roli. Wygłosił półgodzinne przemówienie programowe, w którym ani razu nie wspomniał o Smoleńsku, Katyniu, Wałęsie, wspomniał tylko o „Tusku”, oczywiście bez imienia bądź tytułu.

Widocznie stratedzy PiS doszli do wniosku, że dłużej na martyrologii i oskarżeniach o zdradę etc. nie da się jechać, trzeba użyć lepszego paliwa. Stąd otrzymaliśmy coś w rodzaju expose, w którym J.K. mówi o podatkach, ubezpieczeniach, służbie zdrowia, edukacji, polityce pro-rodzinnej, ochronie zdrowia etc.

Sam ten fakt zmiany zainteresowań uważam za korzystny. Trafnie ujął to Donald Tusk mówiąc, że woli, kiedy J. Kaczyński bawi się kalkulatorem niż  zapałkami. Jeżeli prezesowi uda się do doprowadzić  do tego, że jego propozycje zostaną dobrze ocenione przynajmniej przez część fachowców i staną się przedmiotem debaty – to dobrze. Ja nie jestem w stanie ocenić jaki sens miałyby manewry podatkowe, ulgi inwestycyjne, kolejna reforma systemu ubezpieczeń itd. Poczekajmy na głosy fachowców, pierwsza reakcja jest taka, że propozycje prezesa są kosztowne, „nie policzone” i mogłyby doprowadzić kraj do bankructwa. Opinie w takich sprawach jak likwidacja gimnazjów, czy obowiązkowa nauka polskiego, historii oraz religii w pełnym wymiarze, mają charakter ideologiczny. Rząd, który kazałby uczyć religii we wszystkich szkołach w pełnym wymiarze poszedłby jeszcze dalej niż rząd Tadeusza Mazowieckiego, który przywrócił religię do szkół. A gdzie matematyka? Gdzie wychowanie fizyczne? Gdzie nauki przyrodnicze? Języki obce? Jak na wszystko znaleźć czas, i jeszcze na religię i dni przeznaczone na rekolekcje zamiast nauki?

Widzę dwa plusy w przemówieniu prezesa. Pierwszy – odejście od nieustannych oskarżeń rządu o zdradę, zaprzaństwo, spisek smoleński, układ  etc (czyli linia Macierewicza), zamiast tego próba mówienia o sprawach istotnych, autentycznych. Próba przedstawienia PiS jako alternatywy dla obozu rządzącego.

Drugi plus to przyznanie przez prezesa, że w czasie minionych 23 lat, od 1989 roku, zrobiono w Polsce dużo dobrego. Ta banalna obserwacja zaprzecza dotychczasowej propagandzie PiS, że na skutek zmowy okrągłostołowej Polska zmarnowała transformację, została rozkradziona, przetracona i zmarginalizowana. Co prawda było to tylko jedno zdanie w przemówieniu, ale dobre i to. Może kiedyś prezes zauważy, że i w ostatnich pięciu latach zrobiono wiele dobrego, choć w znacznej części za pieniądze unijne.

Przemówienie nie było porywające, prezes Kaczyński źle czuje się w roli ekonomisty i urzędnika, woli mówić o sprawach duchowych, symbolicznych, a nie o konkretach. W sumie – nie zaspokoiło chyba rozbudzonych oczekiwań na expose, wygłoszone po miesiącu milczenia. Dobrze by było, gdyby to, co  w przemówieniu wartościowe, zostało podchwycone, przybrało formę projektów ustawowych i znalazło poparcie polityczne w  innych partiach. Pierwsze głosy są jednak wstrzemięźliwe, mówi się, że propozycje prezesa to gruszki na wierzbie, bez pokrycia w budżecie, zabawa w premiera, który nie ma ministra finansów.

PS. Ciekawe, że TVN tak uhonorował prezesa PiS,  że nie tylko transmitował jego orędzie, ale i wieczorem je powtórzył w całości. Po czym emitowano nadzwyczajne wydanie Loży Prasowej. Tak nie traktuje się nawet expose urzędującego premiera. W taki oto sposób media głównego nurtu ignorują i szykanują prezesa Kaczyńskiego i jego partię.