Tusk kontra Tusk

Michał Tusk, angażując sobie Romana Giertycha na pełnomocnika i występując przeciwko trzem pismom (Fakt, Super-Express i Wprost) wyrządza niedźwiedzia przysługę swojemu ojcu. Nawet, jeżeli to wszystko dzieje się za wiedzą i aprobatą szefa rządu, wynik będzie niekorzystny, a ewentualne zwycięstwo w sporze z Faktem, nawet jeżeli kiedyś nastąpi, będzie pyrrusowe. Ewentualna wygrana Faktu, w aureoli obrońcy wolności słowa, może mieć miejsce za dwa – trzy lata, w sam raz przed wyborami 2015 i nie pomoże Donaldowi Tuskowi ani jego partii.

Na razie nie wiemy, jak będzie brzmiał pozew, nie wie tego nawet Michał Tusk, więc nie możemy opowiadać się po żadnej ze stron. Wiemy natomiast, że sprawa Amber Gold i „premierowicza” (jak go określa Fakt), będzie na pierwszych stronach co najmniej części mediów i Internetu. Premier, zamiast być skupiony na walce z kryzysem, i w ogóle na rządzeniu, które szło mu nieźle i jako pierwszy szef rządu po 1989 roku, został po raz drugi powołany do władzy – teraz będzie miał zawracanie głowy, nie tylko z aferą, ale i procesem „Michał Tusk – Roman Giertych – Fakt”.

W tej sprawie Fakt będzie mógł liczyć na poparcie znacznej części mediów, które będą powoływać się na obronę wolności słowa. Prawicowa opozycja już i tak trąbi o opanowaniu mediów głównego nurtu mediów przez układ rządzący. Teraz dostanie wygodny argument: Tusk chce uciszyć media. Wolność słowa w Polsce zagrożona. Dziennikarze, którzy kiedyś zamykali się w klatce przed gmachem Sejmu, i to w obronie słusznie skądinąd  skazanego dziennikarza, wkrótce mogą pojawić się znów, tym razem w obronie prawa do krytyki „premierowicza”, ujawniania „mega-afery” Amber Gold, ujawniania rzekomych powiązań Michała Tuska z układem gdańskim itd. itp. Zamiast wyciszać swoją rolę i szum wokół rodziny Tusków, Michał Tusk wybrał walkę o swoje dobre imię. Ma do tego pełne prawo, ale polityczne koszty sprawy poniesie jego ojciec.

Wybór mecenasa Romana Giertycha na pełnomocnika jest wysoce ryzykowny. W Polsce nie brak znakomitych prawników, którzy nie mają za sobą kompromitującej działalności politycznej, nie są celebrytami   i gwiazdami mediów. Roman Giertych w roli celebryty ma zalety – jest inteligentny, myślący, nie daje się zapędzić w kozi róg przez dziennikarzy (a zwłaszcza dziennikarki). Będąc pełnomocnikiem Michała Tuska, którego nie sposób oddzielić od jego rodziny, Giertych przytula się do Tusków i Platformy (i odwrotnie – Tusk i PO przytulają się do Giertycha) niebezpiecznie blisko. Na tym zbliżeniu może skorzystać tylko Giertych. Dla wyborców Platformy i Tuska nie jest zrozumiały sojusz z czołowym kiedyś endekiem, patronem Młodzieży Wszechpolskiej, szefem Ligi Polskich Rodzin. Michał Tusk powierzył mu wymarzoną rolę, którą Giertych na pewno wykorzysta. Ale premier, rząd, Platforma chyba na tym nie skorzystają.