Nie o stalinizm chodzi

W ataku na Igora Tuleyę nie chodzi o stalinizm, ani o sędziego, a tylko o Ziobrę, M. Kamińskiego, J. Kaczyńskiego i kilku innych koryfeuszy IV RP.

Obrońcy prawdy historycznej rozpoczęli zmasowany atak na sędziego Tuleyę pod pretekstem, że powiedział, iż niektóre praktyki w śledztwie w sprawie dra Garlickiego „mogły kojarzyć się” ze stalinizmem, latami 40. i 50. Skala i gwałtowność tego ataku mogą wywołać zdumienie. Oto kilka przykładów.

„Ten sędzia nie posiada chyba  żadnej wiedzy na temat czasów stalinowskich”. (Z. Romaszewski).

„To absolutnie niedopuszczalne, aby sędzia po wydaniu wyroku, ten wyrok komentował”. (Mec. Wiesław Johann).

„Sędzia nie powinien takich bzdur opowiadać. Nie ma zielonego pojęcia o tym, co się wtedy działo”. (płk. w stanie spoczynku, Wacław Sikorski , weteran).

„Należy mu (Tulei) przyznać nagrodę im. poety Adama Włodka w latach 50. zaangażowanego   donosiciela komunistycznej bezpieki…” (M. Karnowski).

„Sędzia Tuleya nadaje się do tańca z gwiazdami”. (P. Cieplucha, przewodniczący Koła Młodych Solidarnej Polski).

„Niech tańczy w stringach i na rurze”. (Dopisek internauty).

Gdyby rzeczywiście chodziło o skojarzenie ze stalinizmem, reakcja nie byłaby tak gwałtowna i nienawistna. Tym bardziej, że sędzia Tuleya orzekał (i skazywał…) w sprawach oprawców stalinowskich, dobrze więc wie, o co chodzi. Reakcja jest tak gwałtowna, ponieważ sędzia uderzył w stół  i nożyce się odezwały, albo po prostu na złodzieju czapka gore.

Nie chodzi o to, czy powołanie się na stalinizm jest przesadne, ale o to, że sprawa dra G. jest perłą w koronie IV RP. Mamy tu wszystko z czym władza w latach 2005-2007 rzekomo walczyła: korupcja, pieniądze, elita (prominentny lekarz), państwo (szpital MSWiA), a ponadto wzmożenie moralne, „popisowy” występ CBA. Sprawa, która do złudzenia przypomina sprawę Barbary Blidy oraz kilka innych (w tym lekarzy, których sąd uniewinnił).

Jak to jest możliwe, że instytucja, która była oczkiem w głowie rządu Kaczyńskiego, czyli CBA, z apolitycznym Mariuszem Kamińskim (dziś wiceprezesem PiS) na czele, że najlepsi z najlepszych (duży i mały Tomek i inni) posuwali się do tak niegodziwych metod, maltretowali świadków, montowali filmy etc?! – pytają oburzeni obrońcy   IV RP. Udają Greków, ponieważ mają świadomość, że sprawa dra G. bardziej kompromituje państwo polskie, reprezentowane wówczas przez reżim PiS, niż oskarżonego i skazanego nieprawomocnym jeszcze wyrokiem lekarza.

Swoim ustnym uzasadnieniem sędzia Tuleya wyręczył Donalda Tuska, który tolerował Mariusza Kamińskiego na stanowisku prezesa CBA jeszcze dwa lata po zmianie rządu, i nigdy się nie kwapił do rozliczenia IV RP. Donald Tusk nie był w tym bezinteresowny, wiadomo, że kiedy chce, to potrafi odsunąć ludzi z dnia na dzień (prof. Ćwiąkalski, Grzegorz Schetyna). Po prostu Donald Tusk kalkulował, że w oczach wyborców bardziej opłaca się być wielkodusznym, niż wyjść na mściwego. Teraz sędzia Tuleya wyręczył premiera Tuska i Platformę, uchylił drzwi do szafy, w której są szkielety. I o to chodzi, a nie o stalinizm. Ciekawe, jakie wnioski wyciągnie  z tego premier Tusk, jego partia i rząd.

PS. TELEGRAPHIC OBSERVER, TREGEB: Uwagi Państwa przekazałem do Radia TOK FM, jestem dobrej myśli. Pozdrawiam!