Co za dużo, to niezdrowo

TOMASZ ARABSKI stal się obiektem chamskich ataków ze strony prawicowych posłów, członków sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Komisja ta nie raz bywa miejscem bezzasadnych i nie merytorycznych ataków pod adresem niektórych kandydatów na stanowisko ambasadora. Sam tego doświadczyłem, kiedy stanąłem przed Komisją. Rzecznikiem opozycji w mojej sprawie była posłanka Unii Wolności, Irena Lipowicz, która miała mi za złe, że w tak zaawansowanym wieku zmieniam karierę, albo, że w moich felietonach  źle wyrażałem się o Sejmie, przed którym teraz (znaczy się wtedy, w 1997 roku) staję. 

Z całej awantury tylko jeden poseł zapytał o Chile. Teraz było podobnie – nikogo nie obchodzi Hiszpania i nasze z nią stosunki, tylko „ucieczka” Arabskiego przed sprawiedliwością do Madrytu. Gotów jestem przyznać, że sytuacja min. Arabskiego  nie była komfortowa,  ponieważ przez zbieg okoliczności zbiegła się z decyzją sądu o wznowieniu śledztwa w sprawie przygotowań do lotów premiera i prezydenta do Katynia. Bez względu na to, ile by się przerzucać odpowiedzialnością (Kancelaria Premiera i Kancelaria Prezydenta), atmosfera wtedy była zła, pełna niechęci, konflikt Tusk – Kaczyńscy był ewidentny, głównie (ale nie wyłącznie)  z winy pałacu prezydenckiego, Tomasz Arabski był blisko centrum wydarzeń i na pewno śledztwo nie jest mu obojętne. To był powód, żeby w czasie obrad komisji zadać jakieś pytania. ALE nie urządzać burdę, zapraszać (jak to uczynił PiS) awanturników z kręgu Gazety Polskiej, czy formułować żałosne insynuacje, że ambasador będzie załatwiał premierowi bilety na mecz Realu Madryt. To małostkowe i żenujące. Ilekroć PiS naciska na pedał smoleński, tylekroć traci miarę. Tym razem obraził Sejm i kandydata na ambasadora. Oczywiście, teraz pójdą sygnały do mediów hiszpańskich i tamtejszej Polonii, żeby naprzykrzali się polskiemu ambasadorowi. Tymczasem  Arabski jako ambasador   żadnego immunitetu w Polsce nie ma i musi być do dyspozycji na każde zawołanie prokuratury. Obrady Komisji to kolejny popis łobuzerii.

EWA WÓJCIAK, aktorka i dyrektorka Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu nie powinna była na swoim prywatnym Facebooku napisać, że „ch… wybrali na papieża”. Mogła to napisać bardziej kulturalnie: oportunistę, człowieka elastycznego, współpracownika dyktatury. Pani Wójciak przyjmuje oskarżenia wobec papieża Franciszka za udowodnione. Nawet gdyby były one prawdziwe, to nie usprawiedliwiają pisania o najwyższym dostojniku KK per „ch…”. Tak postępując pani Wójciak dostarcza tylko pretekstu wrogiej sobie prawicy do ataków na nią i na kierowany przez nią, bardzo zasłużony, teatr. Kiedy zajmuje się publiczne stanowisko, trzeba wykazywać odrobinę dyplomacji, przewidywać skutki swojej niefrasobliwości, na którą inni  tylko czyhają. Nie wystarczy mieć rację (w swoich oczach), trzeba jeszcze umieć ją wyrazić. Najlepiej byłoby zostać spowiedniczką papieża, ale do tego jeszcze droga daleka.

RADOSŁAW SIKORSKI wziął w obronę abpa Głódzia przed zarzutem nadmiernego spożycia alkoholu. Krytyka pod adres metropolity jest szersza, nie dotyczy tylko zaglądania do kieliszka. Jak na szefa dyplomacji przystoi, minister nie powinien opowiadać się po żadnej ze stron. Pobłażliwość dla picia wódeczki, bo takie są w wojsku obyczaje, trochę mnie dziwi. Sam minister Obrony Sikorski, zwalczał niektóre zjawiska  w wojsku, choćby otyłość i nadwagę oficerów, na których nie dopinały się mundury. Jeśli nie zdystansował się od skłonności do wódeczki, to tylko świadczy o daleko idącej lojalności wobec byłego kapelana Wojska Polskiego.