Żółta kartka

Najnowszy sondaż CBOS to żółta kartka dla Platformy  Obywatelskiej (PiS 26, PO 23, SLD 9, PSL 6) i czerwona kartka dla Palikota. Spadek poparcia dla Platformy, dla rządu i dla Donalda Tuska pogłębia się już od kilku miesięcy. Zjawisko to ma wiele przyczyn, z których najważniejsze zostały opisane.

Zmęczenie władzą, znudzenie elektoratu Platformą.  Spowolnienie gospodarcze, stosunkowo wysokie – jak na Polskę – bezrobocie, ok. 14 %. Brak odczuwalnej poprawy i zmiany na lepsze, które wiąże się z zaniechaniem ważnych i – co ważne – spektakularnych reform, jak choćby system ochrony zdrowia,  KRUS czy przywileje emerytalne. Szereg wpadek, jak choćby zamieszanie wokół refundacji leków czy 6-latków. Kompromitacja związana z otwarciem Stadionu Narodowego.  Murawa. Madonna. Objawy pęknięcia w partii rządzącej, kryzys przywództwa Donalda Tuska, rywalizacja o władzę (Schetyna, Gowin), brak jednolitego stanowiska  w  Platformie, np. w sprawie związków partnerskich, i w koalicji rządzącej (patrz reforma sądów, gdzie PSL zagłosowało inaczej niż PO). Bezsensowne decyzje (proces z tygodnikiem „Nie”). Lekceważenie przeciwnika (Rybnik – wybór senatora Piechy z PiS) i Elbląg (odwołanie prezydenta miasta). Brak zdecydowania („matki pierwszego kwartału”), ustępstwa pod presją. Skupienie się na wewnętrznych rozgrywkach w partii. Mnożące się oskarżenia i podejrzenia, które wymagają wyjaśnienia (J.K. Bielecki, Sławomir Nowak) i przyczyniają się do pogorszenia klimatu wokół Platformy. Niefortunne posunięcia, jak próba zabezpieczenia (min. Nowak, mec. Giertych) powództwa w wysokości 30 mln złotych od tygodnika „Wprost”. Rozmaite porażki, takie jak przy budowie autostrady A1 (opóźnienia, prowizorka, krzywda podwykonawców), czy denerwujące zakłócenia komunikacyjne w Warszawie, wypadki losowe (tunel pod Wisłostradą), których usunięcie trwa dużo dłużej niż zapowiadały władze miasta.

Do tego dochodzi brak jasnego, inspirującego programu (polityka ciepłej wody w kranie nie jest porywająca), fatalny piar rządu – minister Graś służy głównie do otwierania i zamykania konferencji prasowej, premier się schował, jest „wycofany”, jak gdyby nie doceniał znaczenia rozmowy ze społeczeństwem. Wygląda to na pogardę i arogancję.  Platforma  i rząd raczej administrują niż rządzą, a już  na pewno nie przewodzą, nie stoją na czele zmian, nie rozmawiają ze społeczeństwem, które czuje się ignorowane.

Z kolei PiS stanowi alternatywę coraz bardziej do przyjęcia, gdyż szpetota IV RP odchodzi w niepamięć, młodzi wyborcy jej nie pamiętają lub nie znają. Przywództwo Jarosława Kaczyńskiego jest niekwestionowane. Dysydenci usunięci, Solidarna Polska i PJN zmarginalizowane. Kanonada smoleńska robi wrażenie na części elektoratu i długo pozostawała bez przeciwdziałania.  Zamiast tuskobusu mamy liczne podróże prezesa Kaczyńskiego i jego współpracowników po kraju, od powiatu do powiatu.

W sumie – dla Platformy i dla premiera dzwonek alarmowy, potwierdzenie krytycznych komentarzy, jakie od pewnego czasu pojawiają się w mediach, które zmieniły front. Zwolennikom Platformy brak przekonania i nowych argumentów, a stare przestają działać. Pogłoski o tym, że Donald Tusk jest jednym z kandydatów na przewodniczącego Komisji Europejskiej (a Radosław Sikorski na „ministra spraw zagranicznych” Unii), same w sobie budujące, będą służyły za dowód, że panowie szykują sobie miękkie lądowanie, a Polacy za to zapłacą. Jeszcze jedna żółta kartka i mecz będzie przegrany.