Od zarobków – wara!

Warto zwrócić uwagę na pomysł związkowców z OPZZ, żeby ujawniać płace (zarobki?) wszystkich polskich pracowników i pracodawców. „Ujawnienie PIT, szczególnie przez osoby zajmujące ważne funkcje w życiu społecznym, ucięłoby spekulacje na temat poziomu dochodów elit biznesu, polityków czy dziennikarzy. Dzięki temu powszechna stałaby się wiedza, jaka jest relacja miedzy poziomem wynagrodzeń związkowców (nawet tych najlepiej zarabiających) i poziomem dochodów prezesów spółek, elit dziennikarskich czy środowisk politycznych” – czytamy w stanowisku OPZZ. Dodatkowo, taka jawność miałaby wyrównać płace kobiet i mężczyzn.

Ku mojemu zdumieniu „GW” informuje, że gorącym zwolennikiem tej idei jest dr Jacek Kucharczyk, dyrektor Instytutu Spraw Publicznych.
Akcja OPZZ jest wyraźnie kontrą na pomysł Platformy, żeby ujawnić zarobki działaczy związkowych w spółkach Skarbu Państwa.
Ja bym propozycję OPZZ odrzucił. Idea Platformy, przed zapowiedzianym na wrzesień marszem związkowców w Warszawie, ma sens tylko, jeśli dotyczy spółek Skarbu Państwa, ponieważ płacą z publicznych pieniędzy. W tym sensie płace nauczycieli w szkołach publicznych, pracowników administracji, oficerów, ministrów, policjantów, i w ogóle w sektorze publicznym, są lub mogą być znane. Podobnie może być w mediach publicznych.
Natomiast od sektora prywatnego – wara! Jeżeli pan Kulczyk chce komuś płacić milion miesięcznie – to ich sprawa. Nawet pani Kulczykowa nie musi o tym wiedzieć, a co dopiero związkowcy i cały naród. Ujawnienie wszystkich PIT-ów (ze szczególnym naciskiem na przedsiębiorców i dziennikarzy niechętnych związkowcom) oznaczałoby także podanie do publicznej wiadomości płac związkowców w sektorze prywatnym, a także alimentów, spadków i Bóg wie jakich dochodów. W imię czego? Moim zdaniem cel jest jeden i populistyczny: Zamknąć usta bogatym, żeby się odczepili od związkowców.