Dwie twarze polityków

Miniony weekend był bogaty w wydarzenia polityczne, ale nie napawał optymizmem. Wydarzeniem nr 1 była Rada Krajowa PO, podczas której wybrano nowe władze partii. Donald Tusk umocnił swoją pozycję – premier, przewodniczący partii, marszałkini Sejmu, marszałek Senatu , minister Obrony, prezydent Warszawy, najważniejsze regiony – wszystko to ludzie, na których może liczyć. Donald Tusk pokazał dwie twarze – demokraty i egzekutora. Wykorzystując mechanizmy demokracji, wyrugował swojego antagonistę (?) ze wszystkich stanowisk partyjnych.

Grzegorz Schetyna przegrał na całej linii. Zagadkowe jest to, że do końca nie było wiadomo o co chodziło w sporze Schetyna – Tusk, poza walką o władzę. Pośrednio potwierdził to Tusk mówiąc, że nie można grać na osłabienie przewodniczącego – czytaj: widocznie o to chodziło Schetynie. Tusk raz jeszcze potwierdził, że jest politykiem skutecznym. Unieszkodliwił zarówno Gowina, który otwarcie rzucał mu wyzwanie, jak i Schetynę, który działał za kulisami.
Bratobójcze konflikty drogo kosztowały Platformę, na pewno przyczyniły się do spadku jej notowań; kosztowały także Polskę, gdyż premier i jego otoczenie zajęci byli sobą, swoją przyszłością, na pewno nie mogli w całości poświęcić się pracy na swoich stanowiskach. Może kiedyś ktoś opisze dezintegrację Platformy. A może Tusk dobił Schetynę ze względu na aferę informatyczną? Pożyjemy, zobaczymy. W każdym razie tajniki sporu Tusk – Schetyna to jeden z najlepiej chronionych sekretów w polskiej polityce i wyzwanie dla komentatorów. Co i jak robił Schetyna? – oto jest pytanie dla obrotnych dziennikarzy.
Po stronie opozycji mieliśmy manifestację PiS i zgromadzenie SLD.
Prawo i Sprawiedliwość 13 grudnia zgromadziło kilka tysięcy wiernych . Prezes Kaczyński powtórzył, że Polska znajduje się w stanie upadku, przeżywa jeden z najgorszych momentów w swojej historii. Są ludzie, którzy w te brednie wierzą, nie myślą o zaborach, okupacji, stalinizmie – dla nich symbolem upadku jest III RP Tuska. Nota bene w tych dniach Andrzej Rozenek wyśmiewał się z Jarosława Kaczyńskiego, dlatego, że ten nie był internowany, ani nawet nie znajdował się na liście do internowania. Ta wypowiedź posła Rozenka była nie fair wobec Kaczyńskiego. Rozenek jest zbyt młody, żeby wiedzieć, wobec jakich wyborów stali wówczas ludzie, jakie groziły im niebezpieczeństwa. Łatwo młodemu człowiekowi dzisiaj śmiać się z dawnych działaczy opozycji. Owszem, J. Kaczyński jest zagrożeniem dla Polski, ale nie mam do niego pretensji, że w PRL nie był internowany. O ile wiem, poseł Rozenek też nie siedział…
Poza tym prezes obiecał, że znajdzie się bilion złotych na rozwój. Jak go znaleźć – tego się dopiero dowiemy. Fakt, że Kaczyński i PiS tolerują w swoim pochodzie anty-unijne transparenty ze swastyką świadczy, że albo prezes nie kontroluje własnej demonstracji, albo celowo toleruje oszołomów, bo musi się z nimi liczyć i są mu wygodni, bo „robią frekwencję” i zabezpieczają prawą flankę. Widok prezesa, który w Kijowie, na Majdanie, ciągnie Ukrainę do Unii, a w swoim pochodzie Warszawie toleruje (?) anty-unijne obelgi, pokazuje jego dwie twarze. Twardy elektorat PiS jest jednak tak wierny i zaślepiony, że tego nie widzi.
W odróżnieniu od prezesa, Leszek Miller pokazał skąd wziąć pieniądze i zasilić budżet: opodatkować transakcje finansowe i podnieść podatek dla najbogatszych. Nie jest już „liberałem”, który stawia na podatek liniowy, teraz skręca w lewo. – Trzeba mieć odwagę, żeby sięgać do kieszeni najbogatszych – powiedział. Oczywiście, to nie jest populizm, broń Boże! Miller szykuje się do władzy jako koalicjant Platformy. Taka koalicja miałaby tę zaletę, że nabrałaby trochę rumieńców w sprawach światopoglądowych, które ostrożny i realistyczny Donald Tusk omija szerokim echem.