Tusk – dobry wybór Europy

Nie ukrywam, że wypiłem kieliszek wina za zdrowie Tuska. 5 sierpnia zapytałem gości mojego programu w Radiu TOK FM, czy gdyby Donald Tusk otrzymał propozycję objęcia stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej, to czy powinien ją przyjąć. Wszyscy zebrani (panowie Celiński, Luter, Pietrasik) odpowiedzieli jednomyślnie: TAK.

Kilka dni temu słuchałem poranka Jacka Żakowskiego w tymże radiu. Wszyscy zebrani (panowie Lis, Grochal, Władyka) odpowiedzieli: NIE. Chodziło im chyba przede wszystkim o scenę polską, o to, że Polska bez Tuska padnie łupem opozycji (czytaj: PiS i spółki).

Ja uważam wybór Tuska za duży sukces Polski, który jest dla naszego kraju ważniejszy niż ewentualna porażka Platformy. Wybór Tuska może zresztą podnieść notowania PO. Kto wie?

To potwierdzenie wagi naszego kraju, jego przynależności do Europy, to wyraz uznania dla polskiej transformacji i postawy w ciągu minionych 10 lat w Unii, w tym w czasie kryzysu gospodarczego.

Okazuje się, że uznanie dla Polski to nie był wymysł propagandystów z PO i mediów głównego nurtu. Wybór Tuska to zwrócenie uwagi na Europę Środkowo-Wschodnią, która nie kończy się na Odrze. To wzmocnienie wyraźnie słabnącej roli Polski w regionie państw byłego „bloku”.

Nie należy przeceniać znaczenia nominacji Tuska. Wszyscy wiemy, że jego stanowisko nie jest „decyzyjne”, przewodniczący RE jest raczej negocjatorem, operatorem niż dyktatorem, ale jednak liczy się na arenie międzynarodowej i może dużo zrobić dla szerzenia polskiego punktu widzenia, ustalania priorytetów międzynarodowych, może przybliżyć Zachodowi klimat na wschodnich rubieżach Unii. Opozycja już zadba o to, by umniejszyć rolę przewodniczącego RE, zwłaszcza gdy zostaje nim Tusk.

Paradoksalnie cechy, które miano Tuskowi w kraju za złe – niezdecydowanie, giętkość, brak charyzmy, kunktatorstwo – na arenie międzynarodowej okazały się zaletami. Wyszły na dobre Polsce i Tuskowi. Raptus czy awanturnik nie miałby szans. Populista także nie, bo przewodniczącego Rady Europejskiej „wybierają” politycy, a nie podatne na demagogię masy.

Na tym stanowisku potrzebny jest mistrz kompromisu, żongler, prestydygitator. Paradoksalnie także rodowód z kraju realnego socjalizmu, a nie z Zachodu, pomógł Tuskowi, tak jak pomógł kanclerz Merkel i prezydentowi Gauckowi.

Europa Środkowo-Wschodnia została stopniowo zaakceptowana przez Europę Zachodnią. Dla Rosji wybór Tuska to zła wiadomość, bo im bliżej Wschodu, tym chłód z Kremla bardziej odczuwalny.

Ale Tuskowi pomogły też umiar, powściągliwość w sprawie Rosji i Ukrainy. Gdyby był rusofobem, nie zostałby przewodniczącym, bo Zachód w sprawie Rosji nie jest tak zdeterminowany jak Polska. Konflikt na Ukrainie pomógł Tuskowi. Jego wybór to znaczący sygnał dla Rosji – Europa nie będzie radykalna, ale polityka „appeasement” ma swoje granice. To także dobra wiadomość dla Stanów Zjednoczonych, bo Polska to jeden z najbardziej proamerykańskich krajów Europy.

Co dalej z Polską, z rządem i z Platformą? Na czele rządu ma podobno stanąć Ewa Kopacz, która dała się poznać jako osoba dzielna i – kiedy trzeba – zdecydowana. Ale nie jest politykiem pierwszej ligi. Nie ma tego formatu i autorytetu co Tusk. Ja wolałbym na tym stanowisku Janusza Lewandowskiego – choć to zagorzały liberał, to jednak zna się na gospodarce i ma duże doświadczenie międzynarodowe.

Platforma i jej wyborcy mogą zapłacić wysoką cenę za wybór Tuska.

PS ZAPROSZENIE
Adam Daniel ROTFELD, Anna MATERSKA-SOSNOWSKA (UW) i Paweł ŚWIEBODA (Demos Europa) skomentują najnowsze wydarzenia w Radiu TOK FM: wtorek, 2 września, godz. 20.05. Zapraszam!