Kukiz straszy media

Jeszcze do wczoraj Paweł Kukiz mógł być zagadką, enigmą, głosem protestu, rzecznikiem oburzonych, ale niewiele było wiadomo, o jaką Polskę ten muzyk walczy.

Dzisiaj ujawnił fragment swojego programu, a konkretnie swoje plany względem mediów. Oto one:

– Zakaz koncentracji mediów lokalnych i centralnych. Kary za rozpowszechnianie nieprawdy zwiększone w przypadku nieprawdziwych informacji uderzających w polską rację stanu (kłamstwo oświęcimskie typu „Polskie Obozy”).
– Zakaz reklamy firm państwowych oraz organów władzy publicznej w wydawanych w Polsce mediach o kapitale zagranicznym.
– Zakaz zatrudniania w mediach publicznych dziennikarzy pracujących jednocześnie dla mediów zagranicznych. Vide Tomasz Lis, z jednej strony „dziennikarz” TVP, z drugiej płacą mu Niemcy wydający Newsweeka. (Cudzysłów p. Kukiza).
– Zakaz reklamy firm państwowych w mediach ukaranych sądowo za publikację materiałów nieprawdziwych, sprzecznych z polską racją stanu.

Tylko pierwsze zdanie tego „programu” ma sens: faktycznie, nadmierna koncentracja mediów nie jest korzystna dla ich pluralizmu. Pozostałe postulaty pana Kukiza są co najmniej bulwersujące, żeby nie powiedzieć – groźne.

Kto będzie decydował, co jest informacją nieprawdziwą i co godzi w polską rację stanu? Czy rozpowszechnianie wiadomości o wkroczeniu wojsk polskich na Zaolzie było zgodne z polską racją stanu? Czy słusznie postąpił prezydent Lech Kaczyński, przepraszając po latach za ten fakt? Czy ujawnienie sprawców pogromu w Jedwabnem było ujawnieniem prawdy czy nieprawdy? Czy prezydent Kwaśniewski, przepraszając za tę zbrodnię, postąpił zgodnie z polską racją stanu? Czy reformy Balcerowicza były zgodne czy niezgodne z polską racją stanu? Czy zakup śmigłowców francuskich jest czy nie jest w naszym interesie narodowym? Czy udział w igrzyskach olimpijskich w Soczi lub mistrzostwach piłkarskich w Kuwejcie jest zgodny czy nie? Czy dopłacanie do deficytowych kopalń jest zgodne z naszą racją stanu? A gdyby chcieli zainwestować w nasze górnictwo Chińczycy? Czy ujawnienie taśm z nagraniem rozmów polityków leży czy nie leży w interesie publicznym?

Tysiące pytań, na które nie ma jednej, jedynie słusznej odpowiedzi.

Dlaczego – wbrew regułom wolnego rynku – wydawcy mają być dzieleni na polskich i zagranicznych, a ci drudzy mają być dyskryminowani, nawet jeśli płacą podatki i tworzą miejsca pracy? Dlaczego jeśli ktoś opublikował nieprawdziwe materiały, sprzeczne z polską racją stanu, ma być za to karany dwukrotnie – najpierw przez sąd, a potem przez państwo?

W sumie plany Kukiza w tej dziedzinie wyglądają niepoważnie, ba, naruszają zasadę wolności słowa i gospodarkę wolnorynkową. Kto zdecyduje się na zabieranie głosu pod groźbą kary za informacje „nieprawdziwe” lub godzące w rację stanu? Toż to pomysły kagańcowe.

Nie jest nam potrzebna jedna, jedynie słuszna prawda ani media biedne, ubogie, ale nasze. Raczej niech rozkwita sto kwiatów. A w mediach publicznych niech zwyciężają najlepsi, bez preselekcji.

Ludwik Dorn, który zaszczycił mój program w radiu TOK FM, powiedział, że nie ma się czym przejmować, bo autor tego programu jest niepoważny i nie takie rzeczy słyszeliśmy. Przy całym szacunku dla pana posła i byłego marszałka – uważam, że jest się czym przejmować, bo to są poglądy człowieka, który zyskał ponad 20 procent głosów, jutro może nami współrządzić.

Może i jest niepoważny, ale rolę odgrywa poważną. Jego plany względem mediów budzą sprzeciw.