Platforma na deskach

Platforma leży już na deskach i trudno mieć nadzieję, że się podniesie, zanim wyborcy ogłoszą knockout lub jeszcze gorzej – knockdown. Ledwo dotrwa do gongu w październiku.

Sikorski, Arłukowicz, Biernat, Cichocki (nie do końca), Karpiński, Rostowski, Sienkiewicz, Tomczykiewicz… Długa jest lista ofiar, nie tylko afery podsłuchowej, ale i korkociągu, w jaki wpadły Platforma i rząd.

Nie przekreśla to zasług koalicji, które nie powinny zostać zapomniane – dobrych wyników gospodarczych, uchronienia gospodarki przed kryzysem, dobrej pozycji w Unii, ogromnych funduszy pozyskanych w Brukseli, Tusk na czele Rady Europejskiej itd. itp. Te z kolei nie usprawiedliwiają porażek – w służbie zdrowia, edukacji, zatrudnieniu („prekariat”), wymiarze sprawiedliwości, nauce, rozwarstwieniu społecznym, etyce rządzenia, gospodarności i na innych obszarach.

Od pewnego czasu widać, że statystyki szczęścia nie dają, nie przekładają się na samopoczucie obywateli. „Znaleźliśmy się w osobliwej sytuacji: pomimo sprzyjającej sytuacji geopolitycznej i dobrych wskaźników makroekonomicznych kondycja polskiego społeczeństwa jest, mówiąc oględnie, słaba” – pisze prof. Jan Sowa w najnowszej książce „Inna Rzeczpospolita jest możliwa”. Emigracja, demografia, niewydolność instytucji państwowych (vide prokuratura i sądownictwo), radykalizacja prawicy, w tym elementów skrajnych, erupcja populizmu, kryzys Kościoła katolickiego połączony z ofensywą religijnego fundamentalizmu, przemiana życia politycznego w medialny spektakl, afery (hazardowa, podsłuchowa, zegarkowa), poczucie braku wspólnoty, wszechobecny hejt – to wszystko część naszej rzeczywistości.

Afera podsłuchowa to prawdziwa kompromitacja (podsłuchiwany szef MSWiA, któremu ówczesny premier Tusk zleca wyjaśnienie afery!), niefrasobliwe słowa i pomysły (patrz rozmowa prezesa NBP z ministrem), wypowiedzi ministra spraw zagranicznych czy minister infrastruktury, choć zdobyte nielegalnie, uderzyły w ofiary nagrań.

Bieńkowska, Belka, Sienkiewicz i inni nagrani mają prawo czuć się ofiarami kelnerów i ich mocodawców, może nawet rozgrywek w służbach specjalnych, ale mimo wszystko zostali przyłapani in flagranti i teraz płacą wysoką cenę. Sto nagranych nielegalnie rozmów i wiele tomów przesłuchań dostępnych w internecie – jaki rząd to wytrzyma?

Najwięcej traci Platforma, która dotychczas była jednym z filarów Rzeczpospolitej. Niewyjaśniona afera, coraz to nowe taśmy, przegrana prezydenta Komorowskiego i Platformy w wyborach, prezydent elekt z PiS – wszystko to skutkuje drastycznym spadkiem poparcia i widmem kurczenia się, a może nawet zejścia Platformy ze sceny politycznej.

Bez silnego lidera, bez porywającego programu, zmęczona ośmioma latami rządzenia – Platforma wyczerpała się i przeżywa kryzys, z którego raczej się nie podniesie, a na pewno będzie znacznie osłabiona. Nie chodzi tylko o Platformę. Afera podsłuchowa na pewno nie przysporzy autorytetu państwu polskiemu i klasie politycznej.

Stan naszego państwa i nastroje społeczne będą w dużym stopniu określone przez wybory parlamentarne – najpóźniej w październiku, a niewykluczone, że nawet wcześniej.

Jeżeli władzę obejmie sam PiS – lub we współpracy z ruchem Kukiza – to lekarstwo może się okazać gorsze od choroby.