Kosz bez dna

O występie byłych prezydentów – Lecha Wałęsy i Bronisława Komorowskiego – na imprezie promocyjnej Cinkciarz.pl i Chicago Bulls w Chicago dowiedziałem się z komentarza Pawła Wrońskiego w „GW”. Nie wierzyłem własnym oczom, ale Wroński nie żartował.

Chicago Bulls (Byki z Chicago) to jedna z najlepszych drużyn klubowych koszykówki w USA, a zatem i na świecie. Polska firma Cinkciarz.pl to internetowy kantor wymiany walut (którego nazwa mi się nie podoba, ale mniejsza o to).

Okazuje się, że obie firmy podpisały jakiś kontrakt, co dla polskich kibiców i miłośników Byków w USA, w Polsce i w innych krajach jest zapewne wydarzeniem. Nie jest to jednak wydarzenie tak doniosłe, żeby brało w nim udział dwóch byłych prezydentów naszego kraju (byli prezydenci USA jakoś się nie pojawili). W dodatku ani Wałęsa, ani Komorowski nie dali się poznać jako miłośnicy koszykówki. Więc dlaczego wybrali się w tak długą i męczącą podróż do Chicago, w którym przecież byli nie raz?

Jedno jest tylko wyjaśnienie obecności Wałęsy i Komorowskiego na promocji w Chicago – kasa. W koszu Cinkciarza musiało coś być. Coś, czym interesuje się nie tylko kantor wymiany walut. – Mamy przekonanie, że i Cinkciarz.pl, i Conotoxia rozwiną się w potężną platformę, łączącą usługi płatności i przelewów i przekazów z wymiany walut – powiedział Bronisław Komorowski, który jeszcze dwa miesiące temu był prezydentem Polski.

Gdyby były prezydent uczestniczył w przedsięwzięciu biznesowym o znaczeniu strategicznym, np. w uruchomieniu wspólnej produkcji samolotów, otwarciu gazociągu itp. – tobym rozumiał. Ale Cinkciarze i Byki to chyba nie jest powód wystarczający. Udział byłego prezydenta w takiej imprezie wygląda tak, jak gdybyśmy byli prowincją, której byli prezydenci nie mają poważniejszych zaproszeń.

Można się tylko domyślać, że byli prezydenci fatygowali się do Chicago za odpowiednim wynagrodzeniem. Jeżeli nie usłyszymy dementi, to możemy być tego pewni. Zdarza się, że byli prezydenci (premierzy czy kanclerze, jak w wypadku Niemiec) podejmują decyzje kontrowersyjne, np. doradzając oligarchom, ale – jak słusznie napisał Wroński – nie tłumaczy to kontrastu pomiędzy osobą (a właściwie osobami) niedawno reprezentującymi najwyższy urząd w państwie a obecnie dekorującymi swoją osobą kantor internetowy. W meczu PiS – Platforma Bronisław Komorowski strzelił kosza Platformie.

Wiadomo, że Polska dotychczas nie zadbała o status byłych prezydentów, podobnie jak latami nie zdobyła się na zakup samolotów dla VIP-ów. Tę pierwszą sprawę trzeba koniecznie załatwić, przestać się bać tabloidów, demagogów i populistów. Może przyszły rząd i Sejm wreszcie się odważą. Do tego czasu byli prezydenci powinni pamiętać, że noblesse oblige, być bardziej wymagający i baczyć na to, by nie dezawuować godności, którą reprezentowali. Tym razem strzelili Byka. Warto też przypomnieć, że kosz w tej grze jest bez dna.