Orzeł i reszka

Konflikt między Polską a Unią Europejską to spór między suwerennością a demokracją. Ktoś może powiedzieć, że to nie Polska, lecz polski rząd jest stroną w tym sporze, ale nie oszukujmy się – to wszystko idzie na konto Polski.

Dzisiejszy „Financial Times” zwraca uwagę na paradoks: największy biorca funduszy Unijnych najwięcej bryka przeciw Unii Europejskiej. Co prawda prezes Kaczyński powtórzył (słusznie), że jesteśmy i będziemy członkami Unii i żeby sobie wybić z głowy myśl o referendum w tej sprawie, ale – zauważmy – najczęściej używanym dziś słowem przez PiS jest suwerenność. Premier Szydło i cała czołówka obozu władzy odmienia suwerenność przez wszystkie przypadki, czasami dodając jeszcze niepodległość, niezależność, powstanie z kolan etc. (Wskazał na to niedawno prof. Klaus Bachmann w radiu TOK FM).

Tymczasem druga strona, tj. Bruksela, w sporze („dialogu”) z Polską najczęściej odwołuje się do demokracji. Demokracja, konstytucja, prawa człowieka – to wartości, do których odwołuje się Unia. Z punktu widzenia polityki wewnętrznej nacisk, jaki kładzie PiS na suwerenność i niepodległość, jest zręczny. Wiadomo, że dla Polaków są to wartości najwyższe: powstania, przelana krew, za wolność waszą i naszą, bitwy, bohaterskie dzieci, niewinne ofiary, insurekcje, husaria, kawaleria, Bitwa Warszawska, żołnierze wyklęci – wszystko to składa się na naszą tożsamość i poczucie wartości.

Historia widziana jako pasmo romantycznych zrywów, na ogół zwycięskich. Taka też jest nowa polityka historyczna. I takie będą kolejne filmy sponsorowane przez państwo. Notowania PiS szybują.

Po drugiej stronie jest Europa, a dokładniej Unia Europejska, z raczej nudnym katalogiem fundamentów demokracji – trójpodział władz, „nie” dla wszechwładzy, pluralizm, niezależne media publiczne, apolityczna służba cywilna, prawa człowieka, tolerancja, państwo liberalne, świeckie, opiekuńcze, mniejszości, uchodźcy, imigranci…

Spór między Polską a Europą to spór dwóch różnych systemów wartości. Na jednej szali suwerenność, na drugiej – demokracja. Tymczasem to powinny być dwie strony tego samego medalu, jedna bez drugiej jest niepełna. Wygląda na to, że obecny rozdział konfliktu (trybunał Konstytucyjny, Komisja Wenecka itd.) może zostać zamknięty, a w każdym razie załagodzony. Dobrze by było, bo widok polskiej premier miotającej żale i oskarżenia pod adresem Unii był żenujący. Beata Szydło dociskała pedał suwerenności do deski, oskarżając opozycję, że nie ma „suwerenności w sercach” i mówi o Polsce per „ten kraj” (czego ja zresztą nie znoszę i co na szczęście nie ma miejsca, a pani premier i w ogóle władza nie mają monopolu na patriotyzm).

Dobrze by było, żeby obecne, zakulisowe, negocjacje z Unią zakończyły się powodzeniem i żeby minister Waszczykowski nie wygadywał na Unię. Wbrew temu, co władza zarzuca opozycji i niezależnym mediom, nikt rozsądny nie jest zwolennikiem zasady „im gorzej, tym lepiej”. Lepszy jest rząd, który umie się z Brukselą dogadać, niż rząd, którego szefowa utrzymuje, że w Polsce wszystko jest w porządku i nie wiadomo, skąd ten hałas. (Wiadomo: wywołany przez opozycję, która idzie ręka w rękę z liberałami i lewakami w Unii).

Gdy już oddane zostaną ostatnie salwy w dzisiejszej potyczce, gdy opadną spienione wody, wtedy znów stanie się jasne, że tu nie chodzi o Kaczyńskiego czy o Rzeplińskiego, ale o dwa systemy wartości, o orła i reszkę, o naród patriotyczny i demokratyczny. Może kiedyś stanie się oczywiste, że to powinny być równie ważne dwie strony medalu i jedna bez drugiej nie może istnieć.

ZAPROSZENIE
Suwerenność czy demokracja? „Gośćmi Passenta” w Radiu TOK FM będą: prof. Antoni DUDEK, dr Anna MATERSKA-SOSNOWSKA i senator Aleksander POCIEJ. Wtorek, 24 maja, godz. 20.05. Zapraszam!