Zalewska musi odejść

Najbardziej wpływowe osoby w kraju – Jarosław Kaczyński (ostatnio 28 czerwca br. w Białymstoku) i prezydent Andrzej Duda – jednoznacznie potępiają antysemityzm.

Kaczyński wręcz powiedział, że antysemityzm nie należy do przeszłości. Władze polskie, nie szczędząc wysiłków i publicznych pieniędzy (100 mln złotych na Polską Fundację Narodową!), zabiegają o poprawę wizerunku naszego kraju na świecie. Niektóre z tych inicjatyw są bez sensu, ale wskazują na to, że decydenci widzą problem, nawet jeżeli go do nie do końca rozumieją.

Wiadomo, że na zły wizerunek Polski i Polaków składają się m.in. oskarżenia o antysemityzm. Wiele spraw jest przedmiotem dyskusji, wiele już wyjaśniono, niektóre są splecione jak węzeł gordyjski, ale wydawało się, że niektóre fakty zostały ustalone ponad wszelką wątpliwość, różnice dotyczą tylko akcentów i interpretacji, np. tego, jaki był wpływ inspiracji niemieckiej na zbrodnię w Jedwabnem, czy jakie były przyczyny antysemityzmu – klasowe, religijne, polityczne.

Dla przeciętnie wykształconego człowieka nie ulega wątpliwości, że przyczyny były różne, ale pewne fakty ustalono: w Jedwabnem i w Kielcach Żydzi zostali zamordowani przez swoich polskich sąsiadów – inspirowanych, zdezinformowanych, zdeprawowanych przez wojnę, sprowokowanych – wiele jest interpretacji, ale fakt jest faktem.

I oto pojawia się w telewizji („Kropka nad i”) nie kto inny jak minister edukacji Anna Zalewska, która wije się jak piskorz, byle nie powiedzieć jasno i otwarcie, kto kogo zamordował. Pogrom kielecki to były „różne okoliczności historyczne”, Jedwabne to przedmiot „wielu nieporozumień i tendencyjnych opinii”, sytuacja w Jedwabnem jest „kontrowersyjna” i tym podobne bałamuctwa.

Występ minister Zalewskiej to pokaz obłudy i kłamstwa, a także doprowadzonej do dna „polityki historycznej”, wedle której „co złego to nie my”, my – Polacy – jesteśmy wyłącznie narodem ofiar, nie było pośród nas grzeszników, jedynie święci. Tym różnimy się od innych narodów, w tym od Żydów, którzy rozpijali chłopów, witali Sowietów i torturowali Niepokornych.

Prymitywne kłamstwa, brak dojrzałości w ocenie historii, brak odwagi cywilnej – wszystko to pokazała pani minister. Jej wstęp przynosi nam wszystkim wstyd, niweczy kosztowne zabiegi o poprawę wizerunku Polski i Polaków, wygląda to jak sabotaż wobec rządowej strategii walki o poprawę opinii o naszym kraju. Ba, brednie polskiej minister to wymarzony prezent dla polonofobów. Minister Zalewska dała fatalny przykład nauczycielom i młodzieży, jak należy mówić o historii i odpowiadać na trudne pytania. W dodatku, jak zauważył prof. Andrzej Friszke w TVN 24, istnieje obawa, że nauczyciele będą się bali mówić prawdę.

Dla dobra rządu i naszego kraju pani Anna Zalewska jak najszybciej powinna odejść. Sama (w co wątpię) lub decyzją premier Szydło – o co apeluję.