TVP – Bitwa o koryto

Jak wygląda niezależność Rady Mediów Narodowych i TVP – każdy widzi. Prawo i Sprawiedliwość najpierw zawłaszczyło sobie TVP, a teraz dzieli łupy. Pisze o tym publicysta „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński, który ma poczucie humoru.

„Sytuacja, w której prezes partii rządzącej nakazuje członkom RMN odwołać decyzję o dymisji prezesa TVP, pokazuje, że niezależność tej instytucji należy włożyć między bajki. Bez względu na to, czy partia rządząca będzie używała określenia media publiczne, narodowe czy inne, będą to media mające służyć PiS”.

Dowcipna jest końcówka komentarza: „Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro lubi tropić naciski, jakie miały być wywierane na media za poprzednich rządów. Być może i teraz powinien nakazać prokuratorom sprawdzenie, czy prezes PiS wywierał naciski w sprawie obsady stanowiska prezesa TVP na ustawowy organ, jakim jest RMN (…). Trudno jednak tego oczekiwać, bo prokuratura jest dziś równie narodowa jak TVP”.

Nie wiadomo, jak najlepiej określić to, co dzieje się wokół TVP i Rady Mediów Narodowych – skandal? Farsa? Kabaret? Obóz IV RP przywiązuje wielką wagę do mediów, prawie taką jak do służb. Latami płakał, że nie jest w „głównym nurcie”. Teraz, kiedy posiadł wszystkie media publiczne, pokazuje, do czego jest zdolny. Nowo powołana, rzekomo „pluralistyczna” (dzięki dominacji PiS) Rada na swoim pierwszym posiedzeniu odwołuje swojego własnego prezesa Kurskiego, a ten biegnie do prezesa Kaczyńskiego, który każe decyzję odłożyć do czasu jakiegoś mitycznego „konkursu”, którego wynik – oczywiście – ustali sam.

Rozkaz prezesa PiS zostaje – oczywiście – natychmiast wykonany i „Kura” pozostaje prezesem TVP. Na jak długo – to wie tylko prezes wszystkich prezesów, ale to nie ma znaczenia. Kiedy zadziobią „Kurę” – nie wiadomo. Prezes kolejny raz przywraca go do łask.

Zamieszanie wokół TVP i RMN pokazuje, w jakich czasach żyjemy: niezależność Rady Mediów Narodowych od pierwszej chwili jej istnienia, od pierwszego posiedzenia jest fikcją i niczego innego nie można się było spodziewać po jej członkach, państwu Czabańskim, Kruk, Lichockiej. Podporządkowanie prezesa TVP jakiemuś ciału ponadpartyjnemu nie wchodzi w rachubę. Dyspozycyjność członków RMN i prezesa TVP widać w całej okazałości. Posłanka PiS Lichocka, która wniosek o odwołanie Kurskiego wysunęła, Czabański, Kruk, którzy ten wniosek poparli, a następnie – na życzenie Kaczyńskiego – swoją „zgodę” wycofali – zostali zdyskredytowani, ośmieszeni i upokorzeni. Myślicie, że ktoś z nich zaprotestował? Złożył rezygnację? Nic takiego.

Podobno zaszło nieporozumienie: Kaczyński pozwolił zarżnąć kurę jesienią, w ramach projektowanego konkursu na stanowisko prezesa TVP, ale członkowie RMN byli tacy głodni, że postanowili zjeść kurę już teraz, natychmiast.

Przy okazji ujawniły się rozmaite koterie i grupy interesów, bo kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze: grupa SKOK („wSieci”, wPolityce, bracia Karnowscy), grupa „Gazety Polskiej” (Sakiewicz: „Nie będę umierał za Kurskiego”) i inne. „Mówimy tu o setkach milionów złotych” – pisze jeden z obrońców Kurskiego – Michał Karnowski (obóz SKOK). „Agencje Public Relations oferują nawet milion złotych za materiały, które doprowadzą do odwołania Kurskiego” – twierdzi „Gazeta Finansowa”. „Grube interesy idą już jawnie” – skarży się Jacek Karnowski.

W walce o media publiczne, a właściwie o podział łupów (wkrótce to samo dotyczyć będzie Polskiego Radia), właściciele IV RP nie cofają się przed niczym. Nadszedł czas bezwstydu. A to dopiero początek.