Klasa bez klasy

Wulkan głupoty jest czynny bez przerwy. Trudno oprzeć się wrażeniu, że mieszkając w Polsce, żyjemy nie tylko na wulkanie, ale i pod wulkanem głupoty. U nas wszystko jest dozwolone i uchodzi bezkarnie.

Przypadek pierwszy: Petru. Ja rozumiem, że człowiek ma ochotę wyskoczyć z koleżanką (?) na Sylwestra do Portugalii. Każdy by chciał. Ale na miłość boską – nie założyciel i przewodniczący być może najważniej partii opozycyjnej, i to w czasie trwającej okupacji sali sejmowej! Jakiż brak wyobraźni, solidarności z innymi uczestnikami protestu, jakież lekceważenie najbliższych współpracowników, którzy nawet nie wiedzieli, gdzie przewodniczący jest. Jakiż brak poczucia obowiązku i zwykłej przyzwoitości.

A po powrocie jakiż brak pokory – nazywanie tego wybryku „niezręcznością, niestosownością”. Przecież to jest dużo więcej niż niezręczność, to świństwo i głupota. W czasie kiedy Nowoczesna i opozycja zdają w Sejmie trudny egzamin dojrzałości, przewodniczący Nowoczesnej urywa się na wagary. A powinien dawać przykład i mieć na koncie najwięcej godzin spędzonych na sali sejmowej, by w odpowiednim momencie wyprowadzić z honorem swoje koleżanki i kolegów z ulicy Wiejskiej. Głupia wycieczka, szkoda wyrządzona własnej partii, własnej osobie, a także klasie politycznej, która – i słusznie – nie cieszy się zbytnim szacunkiem.

Przypadek drugi: Kijowski. Podobnie jak Petru stworzył Nowoczesną, Mateusz Kijowski stworzył KOD. Obaj dali nadzieję przegranym zwolennikom Trzeciej RP i innym ludziom opozycji, że nie są sami, nie są znokautowani, nie wolno rezygnować, są ich setki tysięcy jak Polska długa i szeroka. Dali ludziom nadzieję. I oto dorosły mężczyzna, który stworzył znaczący ruch polityczny, kompromituje ten ruch – bo walcząc w obronie wartości, sam im uchybia.

Czy nie zdawał sobie sprawy, że biorąc się do działalności politycznej, musi być czysty jak łza, a przynajmniej mieć rachunki uregulowane – od alimentów do niebezpiecznych związków finansowych z własnym Komitetem Obrony Demokracji?

Ta plama długo pozostanie na wizerunku Kijowskiego i KOD. A już tłumaczenie się, że brak mu było doświadczenia politycznego, to żenada. Nawet wielkie doświadczenie nie gwarantuje nietykalności, o czym świadczy los Józefa Piniora. Piranie nie oszczędzą nikogo. Zasady obowiązują wszystkich.

Tu nie jest potrzebne żadne doświadczenie polityczne, tylko zwykłe zasady, odrobina wyobraźni i oleju w głowie. Petru i Kijowski nie umieli w odpowiedniej chwili powiedzieć sobie „stop”. Obaj są produktami naszej klasy politycznej, która słusznie czuje się bezkarna. W najgorszym razie można liczyć na ułaskawienie płynące z samej góry.

Andrzej Stankiewicz (Onet) ma rację, że obaj panowie nie są skończeni, ale obaj stanowią teraz kulę u nogi swoich ugrupowań, ba, dali amunicję swoim rywalom, przeciwnikom i śmiertelnym wrogom. To, że obaj panowie cieszyli się dobrą reputacją i budzili zaufanie – tylko pogłębia rozczarowanie ich zwolenników i gorycz z powodu prezentu dla obozu władzy.

Panie i panowie z ulicy Nowogrodzkiej zacierają ręce. Mało, że obłożyli się spółkami Skarbu Państwa, wynagrodzili posadami jak Polska długa i szeroka, to jeszcze mogą krzyczeć: „łapaj złodzieja!”.

ZAPROSZENIE
Kaczyzm a faszyzm. Profesor Jerzy Borejsza – historyk, wybitny znawca faszyzmu włoskiego – i dr Anna Materska-Sosnowska, politolożka (UW), będą dyskutowali o hipotezie prof. Romana Kuźniara na temat podobieństw kaczyzmu do wczesnego faszyzmu włoskiego, tego sprzed nazizmu. Radio TOK FM, wtorek, 10 stycznia, godz. 20.05.