Od sukcesu do sukcesu

Polska w ruinie? Przecież bezrobocie jest rekordowo niskie, a wzrost PKB więcej niż dobry – więc o co chodzi? Niestety, chodzi o to, że władze wprowadziły Polskę w jakiś trans, w jakieś szaleństwo, które nie znajduje racjonalnego uzasadnienia.

Owszem, są posunięcia sensowne, jak 500 plus czy zaostrzenie kar dla alimenciarzy. Ale to, co dzieje się w sferze ustrojowej, wymiaru sprawiedliwości, katastrofy smoleńskiej, stosunków zagranicznych i wielu innych – woła o pomstę do nieba.

Kilka przykładów. Trybunał Konstytucyjny rozwalony. Owszem, Platforma i PSL nie miały prawa wybierać sędziów „na zapas”, ale to, co zrobił potem PiS, nie ma nic wspólnego z ratowaniem Trybunału. Mamy dziś sędziów dublerów, zesłania na urlop i magister Przyłębską na fotelu, na którym kiedyś zasiadali najwybitniejsi prawnicy.

Sąd Najwyższy systematycznie kwestionowany, zwłaszcza w ostatnich dniach, kiedy podważył legalność ułaskawienia przez prezydenta Dudę swojego kolegi z PiS, Mariusza Kamińskiego, i innych. Uchwała Sądu Najwyższego została natychmiast zakwestionowana przez prawników okołoprezydenckich, jakoby SN stawiał się „ponad prawem” i nie miał prawa oceniać decyzji prezydenta.

Środowisko prawnicze systematycznie dyskredytowane przez ministra i prezesa partii rządzącej oraz ich media jako „kasta”, „zgnilizna” (wicepremier Morawiecki). Minister sprawiedliwości i jego otoczenie stale powtarzają, że środowisko sędziowskie się nie oczyściło, jak gdyby gangrena ograniczała się tylko do sędziów.

Trójpodział władz zlikwidowany. Minister mianuje dyrektorów i lada chwila także prezesów sądów, już może ingerować w każdą sprawę i publikować z niej, co zechce.

Krajowa Rada Sądownictwa ma być podporządkowana politykom, w ramach swoiście rozumianej „demokratyzacji”, czyli najwyższej władzy polityków rządzących.

Media publiczne chwycone za gardło tak bardzo, że nawet niektórzy publicyści prawicy (B. Wildstein) nie mogą się nadziwić i przywołują PRL.

Obowiązująca konstytucja jest postponowana jako „postkomunistyczna”, a prezydent zapowiada bliżej nieokreślone i niepotrzebne referendum (w sprawie kierunków zmian ustrojowych) w stulecie odzyskania niepodległości.

Festiwal opolski w likwidacji.

Człowiek zakatowany przy użyciu paralizatora na komisariacie policji i przez rok władze nie robią w tej sprawie nic – komendant główny nie widział nagrania, wiceminister nadzorujący policję – również. Po ujawnieniu nagrania przez telewizję TVN (niecierpianą przez rząd) i skandalu na cały kraj – odwołani zostają lokalni komendanci, ale politycznej odpowiedzialności za bestialstwo i roczną bezczynność nie ponosi nikt z rządu. Nawet wiceminister od konfetti.

Przetarg na helikoptery dla wojska – spaprany. Obiecane śmigłowce dotychczas się nie pojawiły. Zamiast nich pojawili się młodociani arywiści, zwani Pisiewiczami.

Młodzi aroganci straszą sędziów i zakazują prenumeraty niewygodnych gazet i czasopism. Dyrektorzy teatrów strącani ze sceny. Podkomisja smoleńska przy MON dotychczas nie udowodniła zamachu, a jej przewodniczący, dr Berczyński (dla ministra Macierewicza „Wacek”), ulotnił się do Ameryki, skąd sprawuje swój urząd i pobiera 13 tys. miesięcznie.

Władza dostarcza igrzysk – Tusk, Kopacz, Sikorski po kolei zeznają w prokuraturze. Trwa makabryczny taniec nad trumnami, media z detalami opisują zawartość kolejnych trumien ofiar katastrofy smoleńskiej. Wraku jak nie było, tak nie ma. Końca żałoby nie widać. W Brukseli klęska 27:1. W Sądzie Najwyższym jednomyślna uchwała 7:0. Kroczymy od sukcesu do sukcesu. Co najmniej 1/3 społeczeństwa jest tym upojona.