Samotny biały żagiel

Nasz kraj przypomina samotny biały żagiel na coraz bardziej wzburzonym morzu. Celem rządu wydaje się coraz większe osamotnienie Polski – chyba po to, żeby w kraju szerzyć atmosferę zagrożenia, oblężonej twierdzy, bo wtedy naród gromadzi się wokół władzy. Taktyka ta wydaje się skuteczna – poparcie dla partii i rządu utrzymuje się wysokie, a nawet rośnie. Niestety, dookoła naszego kraju skutki są niedobre, przyjaciół szukamy daleko, za oceanem, a wrogów – blisko.

Niemcy, nasz główny sojusznik, słyszą z Polski same gorzkie słowa, trzęsą Europą, narzucają swoją wolę, spiskują z Tuskiem, krytykują reformę wymiaru sprawiedliwości, pouczają nas o prawach człowieka, chcą nam wcisnąć uchodźców, osłabiają więzi z USA, nie zapłacili reparacji wojennych, ich media nie zostawiają na Polsce suchej nitki. „Niektórzy korespondenci niemieccy piszą o Polsce w sposób skandaliczny” – powiedział PAP ambasador Przyłębski i zapowiedział, że „będziemy monitorować gazety bardziej dokładnie”, i obiecał „stanowczy sprzeciw wobec niemieckiej kampanii medialnej”. Niemcy, które są motorem Unii Europejskiej, nie mogą być zachwycone takimi inicjatywami jak Trójmorze, w których podejrzewają próby osłabienia ich wpływów w regionie. W każdym razie miodowe lata premier Tusk – kanclerz Merkel to odległa przeszłość.

Francja – jeszcze gorzej. Prezydent Macron od początku otwarcie krytykuje „dobrą zmianę” wymiaru sprawiedliwości, nieproszony poucza o wartościach, a na dodatek realizuje swój plan w sprawie (tańszych) pracowników delegowanych ze Wschodu, głównie z Polski. W tej sprawie interesy Polski i Francji są sprzeczne, i jedyne wyjście to kompromis. Tymczasem obie strony się nie kwapią. Macron, pamiętając Caracale, „widelce” i inne afronty, odgrywa się na Polsce (i na Węgrzech), w czasie tournée po Europie Środkowo-Wschodniej całkowicie ominął i zlekceważył nasz kraj. Francuski prezydent ostentacyjnie lekceważy nasz kraj, bo też z polityką rządu w Warszawie jest mu nie po drodze. Z kolei gdyby Polska była taką potęgą i liderem, za jakiego ją rząd uważa, nie mogłaby zostać tak potraktowana. Konflikt Polski z Unią Europejską, z Komisją Europejską, z Komisją Wenecką – wszystko to czyni z nas pochyłe drzewo.

Coraz trudniej liczyć na wsparcie ze Wschodu. Putin zaciera ręce i bawi u Orbána – najlepszego przyjaciela Polski i jednocześnie Rosji (jak ten Orbán to robi?). Na Wschodzie bez zmian. Wraku nie ma, dialogu nie ma, Kreml widzi w Polsce awangardę NATO, Polska nie kwapi się do odmrożenia stosunków.

W sprawie pracowników delegowanych, uchodźców, dobrej zmiany, polski punkt widzenia podzielają już w regionie tylko Węgry, pozostałe kraje albo się ostentacyjnie dystansują (Słowacja, Słowenia), albo robią swoje i wzmacniają swoją pozycję w Unii i w oczach USA (Rumunia). Czesi jak zwykle są realistami, tylko Polska odpływa od Europy i kołysze się jak ten samotny biały żagiel. Pięknie i romantycznie, ale czy bezpiecznie?