Siła złego

Dwa lata, połowa (pierwszej?) kadencji, to dobra okazja, żeby podsumować rządy Zjednoczonej Prawicy, a dokładniej PiS, a jeszcze dokładniej – Jarosława Kaczyńskiego.

Być może ten i ów porwie się na takie podsumowanie, ja jednak nie czuję się na siłach. No bo jak tu ważyć maskaradę wyborczą z Macierewiczem jako ministrem obrony, z kompromitacją w sprawie Caracali, dobrodziejstwa 500+ ze skróceniem wieku emerytalnego, umizgi do Ameryki z antagonizowaniem Europy, ograniczanie niezależności organizacji pozarządowych z ordynarną kampanią przeciwko „sekcie” sędziowskiej, wyrzucanie milionów na poprawę wizerunku kraju z demontażem Trybunału Konstytucyjnego pod osłoną nocy?

Podsumowanie wymaga rzetelności, każe odnotować sukcesy rządu w dziedzinie socjalnej, 500+ oraz związany z tym wzrost konsumpcji i produktu narodowego (chociaż ekonomiści wskazują na rosnące zadłużenie i odłożone skutki zwiększonych wydatków). Wierzę, że skurczyły się obszary nędzy, zwłaszcza odsetek dotkniętych nią dzieci. Może zmalała rozpiętość dochodów, poprawie ulega ściągalność podatków, kurczy się szara strefa.

Taki rachunek nie ma jednak sensu. Każdy rząd ma jakieś osiągnięcia, niejeden gabinet na świecie cieszy się znacznym poparciem, a mimo to jest dla części społeczeństwa nie do przyjęcia.

Ostatnie dwa lata to jeden wielki triumf kłamstwa. Kłamstwa w sprawie minionych ośmiu lat, kłamstwa na temat Polski w ruinie, kłamstwa na temat niezawisłych sędziów, ich rodzin i bliskich, kłamstwa w sprawie PRL, kłamstwa w sprawie niezależności rządu, kłamstwa mediów publicznych, kłamstwa w sprawie pozycji naszego kraju na arenie międzynarodowej, kłamstwa na temat stanowiska Departamentu Stanu w sprawie dobrej zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości, kłamstwa o tragedii smoleńskiej, o wstawaniu z kolan, kłamstwa o żołnierzach i o powstańcach, kłamstwa o helikopterach, kłamstwa rządzących polityków na Jasnej Górze i w Toruniu, kłamstwa na temat trójkąta weimarskiego i czworokąta wyszehradzkiego, kłamstwa na temat Brukseli, Strasburga, Waszyngtonu i Wenecji.

Choć rząd cieszy się zdumiewająco wysokim poparciem (którego źródła są obszernie analizowane w oficjalnych wystąpieniach i w mediach), jego bilans jest w moich oczach zdecydowanie negatywny, demokracja jest coraz bardziej okrojona, posiedzenia parlamentu bywają farsą, ustawodawstwo prowadzone na chybcika, inwigilacja coraz szersza, zasłużone instytucje kulturalne zagrożone ograniczaniem wsparcia, MON walczy z BBN, prezydent siłuje się z ministrem, głowa państwa targuje się z prezesem partii rządzącej o zakres podporządkowania sądownictwa politykom, spółki Skarbu Państwa są łupem rządzących.

Niestety, nie zanosi się na rychłą zmianę. Jak powiedziała prof. Agata Bielik-Robson w Radiu TOK FM: jeżeli prawicy uda się przybrać dwa oblicza – radykalne Kaczyńskiego i Macierewicza oraz wygładzone Dudy i innych 40-latków – to długo pozostanie za sterem. A przed nami długi marsz.