Dziękuję, Panie Prezydencie!

Za to, że jest Pan niezłomny. Za to, że przywrócił Pan godność urzędowi Prezydenta. Za to, że powstaliśmy z kolan.

Za to, że z prowincjonalnego, operetkowego państwa, z którym nikt się nie liczył, powróciliśmy do centrum Europy, a nasza rola w Unii jest kluczowa.

Za to, że nie ugiął się Pan pod presją Komisji Europejskiej, Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, pasożytów z Wenecji, brukselskich eurokratów, takich jak Vera Jourova.

Za to, że jak zwykle zachował się Pan elegancko i zaczekał z podpisaniem „ustawy dyscyplinującej” aż do wyjazdu prezydenta Macrona.

Za to, że nie posłuchał Pan określonych mediów zagranicznych, takich jak „New York Times”, „Der Spiegel”, „The Guardian”, które nie mogą się pogodzić z tym, że jesteśmy państwem suwerennym, które kroczy własną drogą.

Za to, że wykonał Pan ważny, być może decydujący krok w kierunku uratowania naszego wymiaru sprawiedliwości przed pseudoautorytetami, takimi jak Łętowska, Zoll, Safjan, Sadurski, Niedorzecznik Praw Obywatelskich, a także postkomunistów oraz ich wychowanków, których liczba rośnie w zastraszającym tempie.

Za to, że pod okiem Pana Prezydenta przywraca się dyscyplinę w sądownictwie, pokazując rozmaitym Juszczyszynom, gdzie jest ich miejsce. Jak Pan Prezydent trafnie zauważył, na nic zdadzą się ich modły „Ojczyznę dojną racz nam wrócić, Panie!”. Pozbawiając tłuste koty 40 proc. uposażenia i ustalając uposażenie sędziów Izby Dyscyplinarnej SN na najwyższym poziomie, przywrócona została zasada „każdemu według zasług”.

Kasta dostała od Pana Prezydenta po łapach, niech nie myśli, że jest święta, że może wszystko, w tym siać chaos. Miejmy nadzieję, że mądra i odważna decyzja Pana Prezydenta wywoła refleksję i raz na zawsze przestanie ona słać prowokacyjne pytania „prejudycjalne” za granicę i grzebać w listach poparcia w KRS. Kiedyż ci ludzie zrozumieją, że skoro Pan Prezydent kogoś powołał, to wszystko inne się nie liczy?

Za to, że nie zdradził Pan prezesa i pozostał wierny ugrupowaniu, które Pana wyniosło.

Za to, że znów możemy chodzić z podniesioną Głową Państwa.