Krajobraz po podróży

Kto jest gorszy – Trump czy Duda? Kiedy słuchałem po raz setny, że to dla nas wielkie wyróżnienie, iż nasz prezydent został zaproszony jako pierwszy po odmrożeniu Białego Domu, że zaszczyt, że jako pierwszy od marca, pierwszy od wybuchu pandemii, to czułem się zażenowany. Ileż razy można bić pokłony?

Ale bardziej rozczarował mnie Trump, który ciągle wracał do kasy, do „zadłużenia” Niemiec. Oni płacą Rosji za gaz, a my mamy im pomagać? – pytał retorycznie. Ataki Trumpa na Niemcy, w obecności Dudy, stawiały polskiego prezydenta w co najmniej niezręcznej, dwuznacznej sytuacji. Tym bardziej że przemawiając po Trumpie, miał okazję się zdystansować. Trump ma mentalność sklepikarza, należy mu się kasa, więc o co chodzi? A chodzi o to, żeby rozpatrzeć (niekoniecznie uznać) argumenty Niemiec. Niemcy twierdzą, że ich wydatki na obronę rosną. Po drugie – w liczbach bezwzględnych są zdecydowanie największe wśród europejskich członków NATO, od Portugalii aż do Polski.

Wreszcie po trzecie i najważniejsze, nie wszyscy w Niemczech i w całej Europie zapomnieli o II wojnie światowej. Nie wszyscy marzą, żeby Niemcy mieli najwięcej armat i bombowców. Dotychczas Berlin starał się wydawać swoje „oszczędności” na pomoc dla innych krajów. Pomoc niemiecka i wkład Niemiec w rozmaite cele pokojowe jest najwyższa w Europie. Donald Trump powinien przynajmniej wspomnieć, że zna i rozumie to stanowisko, nawet gdy go nie podziela. Poglądy społeczeństwa niemieckiego na te delikatne sprawy nie są tożsame ze stanowiskiem republikanów. Są bliższe skrupułom, jakie miała (ma?) Japonia.

Nie podobało mi się, że ani Duda, ani Trump nie wspomnieli o roli, jaką Stany odegrały i mają do odegrania w walce o demokrację, prawa człowieka, prawa mniejszości, i to w sytuacji, kiedy jeszcze kilka tygodni temu płonęły miasta, kiedy rozważana jest głęboka reorganizacja policji, kiedy kwestia rasowa nie pozwala o sobie zapomnieć… Trump mógłby o tym wspomnieć, a nie tylko liczyć kasę.

Nie widzę, jakie trofea militarne przywozi Duda z Ameryki. Fort Trump zawalił się, zanim powstał. Z konkretnej inicjatywy został zredukowany do symbolu, do sposobu myślenia i skrótu myślowego. Nie ustalono, ilu żołnierzy możemy się spodziewać. Na uznanie zasługuje rzecz skądinąd oczywista, że Duda chociaż wspomniał o Europie i jej bezpieczeństwie, upomniał się, by żołnierze amerykańscy „przebazowani” z Niemiec – pozostali na „starym kontynencie”.

Rezultaty gospodarcze błyskawicznej (trochę „na gwizdek”) podróży Dudy wymagają zapoznania się ze szczegółami. (Diabeł tkwi w szczegółach). Tak np. zapowiedź współpracy w dziedzinie pokojowego wykorzystania energii atomowej wymaga wyjaśnienia, co, czy i za ile kupimy – wszak nie brak i innych ofert, np. Francji. Tak zwana współpraca w dziedzinie prac nad szczepionką na koronawirusa praktycznie nie istnieje z powodu wielkich różnic w potencjale naukowo-badawczym i gospodarczym obu państw. Ponieważ trwa wyścig o wielkie pieniądze (setki milionów szczepionek, miliardy dolarów), słabsi nie mają szans.

Jeżeli dobrze słyszałem, to pod koniec konferencji prasowej, już w drodze do wyjścia, Trump wspomniał o możliwości współpracy z Rosją (czy tylko oglądania defilady), i wspomniał, że Stany Zjednoczone będzie reprezentował ambasador, na co Duda się odciął, że on jedzie pracować dla państwa, a nie defilować. Ta błyskotliwa i błyskawiczna riposta nie zmienia faktu, że podróż Dudy trudno uznać za owocną. Największym skarbem było poparcie jego kandydatury przez Trumpa. To oczywista i niedopuszczalna ingerencja w nasze sprawy wewnętrzne. Czy ciemny lud to kupi – zobaczymy lada dzień.

Zaproszenie
Dr Patrycja Sasnal (PISM, UW) oraz dr Karolina Wigura (UW, „Kultura Liberalna”) będą naszymi gośćmi w TOK FM, niedziela 28 czerwca, godz. 10:05.