Czy Warszawa leży w Polsce?

Wiadomość to niesłychana – rząd pomoże ratować „Czajkę”. Rząd? Jaki rząd? Francuski? Turecki? Nie – chodzi o rząd polski, najbardziej polski z polskich rządów od 30 lat. Rząd Morawieckiego. Więc o co chodzi? Awaria wydarzyła się w Warszawie, stolicy Polski. Gdyby to chodziło o pomoc Ugandzie czy Libanowi – toby był news. Tymczasem rząd w Warszawie robi sprawę z tego, że pomoże Warszawie.

Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera, potwierdził we wtorek, że rząd wyśle wojsko do budowy mostu pontonowego, ale zapowiedział, że tym razem samorząd będzie musiał ponieść koszty pomocy Warszawie – czytamy w „GW”. Minister obrony Mariusz Błaszczak wypowiedział się w podobnym duchu o pomocy wojska. (Przedtem w obrzydliwy sposób – w trakcie oficjalnej uroczystości – oskarżał Gdańsk o brud i zaniedbanie Westerplatte. Moim zdaniem to deficyt kultury).

Kiedy czytam takie wypowiedzi, zastanawiam się, czy to nie jest polski rząd, czy to nie jest Wojsko Polskie? Czy to nie jest zrozumiałe, że awaria wydarzyła się u nas, w sercu Polski, więc o co chodzi z tą „pomocą” rządu? Polski rząd, polskie wojsko, polska awaria, polska Wisła, więc w czym rzecz?

Pomożemy, ale musicie zapłacić – mówi rząd. Rozumiem, że koszty będą ogromne (mówi się o 40 mln zł), trzeba je będzie pokryć, ale premier Morawiecki chyba nie jest hydraulikiem, który po wykonaniu roboty wyciąga rękę do „klienta”. Przecież wielkie inwestycje w stolicy często bywają wspólną sprawą. Stare Miasto, Zamek Królewski, nowe muzea, metro – Warszawa nie robiła tego na własny koszt. Zamek, muzea, metro, a tym bardziej Wisła służą nie tylko warszawiakom.

Dlatego dziwi mnie podnoszenie przez polski rząd od razu kwestii zapłaty. „Pomożemy, ale zapłacicie”. Podejrzewam, że sami członkowie rządu, Morawiecki i kilku jego kolegów byliby w stanie pokryć koszty, ale pisząc serio, to wiemy, o co chodzi. O to, że Warszawa Trzaskowskiego i Platformy widziana jest jako obce ciało, „nie z naszego portfela”. Zachciało się Trzaskowskiemu samodzielności, nie podoba mu się ten rząd i nasz prezydent – to niech płaci.

Nie wymagam, żeby Polska „podarowała” stolicy nową „Czajkę”, choć nie byłoby w tym niczego dziwnego. To nie jest obcy kraj! Może najpierw warto nawiązać stosunki dyplomatyczne pomiędzy Polską a Warszawą, może lepsze niż z Niemcami i Rosją, a potem prowadzić politykę stopniowego zbliżenia? Mamy nowego ministra spraw zagranicznych – więc do dzieła! I niech polski rząd poćwiczy ambasadora Warszawy, zanim udzieli mu agrément.