Tragedia nie zwalnia od myślenia

Piotr Gliński, profesor, jeden z bardziej inteligentnych polityków Zjednoczonej Prawicy, został wykorzystany jako posłaniec albo goniec, który ma przekazać marszałek Sejmu p. Witek następujące polecenie: „Jest prośba szefa, żeby zrobić przerwę, bo chyba reasumpcję trzeba będzie zrobić”. Moja pierwsza myśl: żal Glińskiego.

Można mieć wiele zastrzeżeń do jego postawy (kompleksy, zajadłość), ale reprezentuje poziom znacznie wyższy od wymaganych od posła na posyłki. Być może „szef” ma tzw. krótką ławkę rezerwowych i nie ma kogo wysłać na boisko. Odpowiedni do tej czynności byłby Mariusz Błaszczak, ale mówi się, że jest hodowany na premiera, co byłoby już zupełną katastrofą. Dawno już przekroczył próg niekompetencji.

Co prawda regulamin Sejmu przewiduje możliwość reasumpcji głosowania, ale w ściśle określonych okolicznościach, a nie z powodu przegranego głosowania przez ten lub inny obóz. A już na pewno marszałek Sejmu nie powinna podejmować decyzji na skinienie palca „szeregowego posła” lub na wieści od gońca. Sejm coraz bardziej pozbawiony jest powagi. Zjednoczona Prawica krępuje się coraz mniej. Mają większość – nie muszą się krępować, mogą się ośmieszać. Zastępca rzecznika p. Fogiel bez zmrużenia oka mówił, że reasumpcja to normalka, chleb codzienny w rozmaitych gremiach.

Kolejny tego typu incydent pokazuje, kto w Sejmie rządzi, kto jest panem, kto sługą, a kto chłopcem na posyłki. Zjednoczona Prawica ma większość? Ma. Regulamin można nagiąć? Można. Tylko co to ma wspólnego z suwerenną władzą ustawodawczą i demokracją – jak słusznie pisze Krzysztof Burnetko na stronach „Polityki”? Przydałaby się choćby odrobina zażenowania.

Zamiast przeprosin profesor i wicepremier Gliński przeszedł do ataku: „Opozycja od wielu miesięcy wykorzystuje ogólnoświatową tragedię do brutalnej walki politycznej”. Odpowiadam: światowa tragedia nie daje władzy immunitetu. Trudno milczeć, kiedy premier co rusz ogłasza zwycięstwo, a następnie setki ludzi umierają każdego dnia, tysiące ulegają zakażeniu. Największy samolot na świecie z hukiem przywozi szmelc, nie można odzyskać respiratorów ani milionów złotych, zalecenia rządu zmieniają się z dnia na dzień, lasy raz otwarte – raz zamknięte, podobnie hotele, restauracje i stoki. A przecież tam pracują ludzie, całe rodziny są z tym związane.

Nie ma co kpić, bo sytuacja jest dramatyczna, ale trudno na to wszystko patrzeć posłusznie i w milczeniu. Tragedia tragedią, ale myśleć trzeba.