Chłopiec do bicia wstaje z kolan

„Wielki spisek przeciwko ZSRR (pardon – przeciwko Polsce)” – książka pod takim tytułem ukazała się w 1949 r. Jest to jedna z pierwszych „pozycji”, jakie pamiętam. Treści sobie nie przypominam, ale biorąc pod uwagę tytuł, kraj i rok, nie ma wątpliwości, o co chodzi. Imperialiści knuli przeciw ojczyźnie światowego proletariatu.

Teraz taką książkę można by napisać o wielkim spisku (głównie amerykańskim) przeciwko Polsce. Rekiny Wall Street, szpiedzy z CIA oraz „dyplomaci” z Waszyngtonu nie przepuszczają okazji, żeby postawić nasz kraj – bądź co bądź ważnego sojusznika – na cenzurowanym. Niezależnie od tego, kto jest u władzy w USA, republikanie czy demokraci, zawsze znajdzie się jakaś rzeczniczka departamentu stanu, która powie głośno na cały świat, że coś jej się w Polsce nie podoba. Raz jest to ustawa o IPN, która postawiła na nogi Waszyngton i Tel Awiw, nie mówiąc o światowych mediach.

Donald Trump, sadysta z Białego Domu, nie chciał spotkać się nawet z taką indywidualnością jak Andrzej Duda – duchowy potomek Kościuszki i Pułaskiego – dopóki ustawa nie zostanie poprawiona. Innym razem („inną razą” – jak mawiają niektórzy) nie podobała im się w Ameryce „dobra zmiana na gorsze” w polskim wymiarze sprawiedliwości. Sami nie mają nawet Trybunału Konstytucyjnego i chcą nas pouczać.

Kiedy nasz prezydent postanowił ukarać ich prezydenta (ten zmienił się z Trumpa na Bidena) i ponad miesiąc nie wysyłał mu gratulacji, podobnie jak Putin (majstersztyk polskiej i rosyjskiej dyplomacji!), Amerykanie znów postanowili nas upokorzyć i kolejny miesiąc odkładają rozmowę telefoniczną Biden–Duda. Mało tego, kiedy wreszcie udało się wyjednać rozmowę na szczeblu ministrów spraw zagranicznych – okazało się, że przed nami rozmawiały już z Ameryką 42 kraje, w tym takie mocarstwa sojusznicze jak Gwatemala, Honduras i Salwador. Na pociechę warto wspomnieć, że sekretarz Blinken nie dzwonił jeszcze do Ławrowa, który nie może się doczekać. Nasz reprezentant wyprzedził o pierś reprezentanta Wysp Zielonego Przylądka.

Sekretarz stanu Blinken miał już tych rozmów powyżej uszu. W pierwszej chwili nie zauważył nawet, że wstaliśmy z kolan. „Trzeba mi było wcześniej powiedzieć, Zbig” – szepnął przez telefon sekretarz stanu. Z tego, co mówią nasze wiewiórki, Rau zrobił na Blinkenie ogromne wrażenie, dlatego w oficjalnym komunikacie po rozmowie telefonicznej Blinken wspomniał o planach współpracy w dziedzinie demokracji, wartości i wolnej prasy, o czym polski komunikat nie wspominał, ponieważ Mr. Rau zaniemówił i nie miał nic do powiedzenia na ten temat.

Oczywiście, każdy osioł zauważy brak wzmianki o demokracji i prawach człowieka w polskim komunikacie, ale nasz komunikat nie był pisany dla każdego osła, tylko dla jednego. Dla niego ważna jest „biologiczna definicja płci”, a nie pogadanki o wartościach i wolnych mediach.

Mr. Blinken jako debiutujący w roli sekretarza stanu nie wiedział chyba nic o tym, że Polska wstała z kolan i nie jest już chłopcem do bicia. Dobitnie o tym przypomni prezydent Duda, gdy wreszcie będzie okazja.

Zaproszenie
Anna Maria Dyner (analityczka PISM, specjalność Rosja i Białoruś) oraz Adam Krzemiński (najbardziej znany i zasłużony germanista, „Polityka”) będą naszymi gośćmi w TOK FM, niedziela, 28 lutego, godz. 10:05.