Kubeł zimnej wody

Panowie Kaczyński i Morawiecki co pewien czas powtarzają, że już wkrótce będziemy zarabiać „tyle co na Zachodzie”, że mniej więcej w ciągu jednej dekady zarobki w Polsce i w Niemczech będą zbliżone. Przypomina to retorykę Gierka na temat Polski jako dziesiątej gospodarki świata, a także hasło Chruszczowa „Dogonimy i przegonimy” w ciągu kilku lat Stany Zjednoczone. Jaki jest finał – każdy widzi.

Równie bolesna będzie konfrontacja obecnej propagandy z rzeczywistością. Kiedy Polska będzie Zachodem? Ciekawie pisze o tym ekonomista dr Maciej Bukowski, współautor ważnych dokumentów strategicznych, m.in. Planu Hausnera, pracownik Wydziału Nauk Ekonomicznych UW (którego i ja jestem absolwentem, więc pozdrawiam!).

W artykule „Czy Polska stanie się drugimi Niemcami?” (czasopismo „Wszystko co najważniejsze”) Bukowski pisze, że moda na celebrowanie sukcesów ekonomicznych po 1989 r. skutkuje fałszywym optymizmem. „Nastrój optymizmu jest tak silny, że coraz więcej osób wypowiadających się publicznie zaczyna deklarować, że Polska już dziś jest krajem rozwiniętym, a nawet zastanawiać się, czy Polska dogoni Niemcy dopiero w połowie stulecia, czy może wcześniej”. Po uwagach metodologicznych, których blogowiczom oszczędzę, czytamy, że zależnie od kryteriów Czechy stałyby się krajem w pełni zamożnym ok. 2050 r., Polska ok. 2060, Rumunia 2070, Bułgaria 2080.

Zamożność to nie wszystko – czytamy dalej. Liczą się także możliwości, jakie kraj daje obywatelom. To w krajach rozwiniętych powstały najbardziej znane korporacje (Amazon, Sony, VW) i organizacje pozarządowe (Amnesty International, Greenpeace), stamtąd rekrutują się najlepsi naukowcy, artyści, architekci. Tylko kraje rozwinięte – pisze dr Bukowski – umożliwiają swoim obywatelom nie tylko korzystanie z zamożności, ale i możliwość realizowania własnych ambicji życiowych, np. studiowania na najlepszych uczelniach. Amerykanin, Brytyjczyk, Szwed mają dużo większe szanse niż Czech, Polak czy Rumun. Historia gospodarcza ostatnich dwustu lat sugeruje, że uksztaltowanie odpowiednich instytucji (szkoły, urzędy, firmy, świat nauki, gospodarka) w sposób umożliwiający wielu osobom włączenie się w główny nurt światowej gospodarki, nauki, kultury, podobnych do czołówki państw rozwiniętych „zajmuje od 70 do 100 lat” (!). Taką drogę przeszła Japonia od rewolucji Meiji, Włochy od zjednoczenia, Skandynawia od połowy XIX w.

„Patrząc z tej perspektywy, Polska ma szansę stać się drugimi Niemcami nie wcześniej niż w latach 2070-2090”. Tyle czasu upłynie, zanim dorobimy się jednego-dwóch uniwersytetów na poziomie światowej czołówki czy jednej-dwóch globalnych firm. Szczepionki, eksploracja kosmosu, ochrona środowiska naturalnego, ochrona własności intelektualnej, system SWIFT, pomoc rozwojowa – wszystko to ma swoje początki w krajach w pełni rozwiniętych. Zdaniem autora „sprawność sektora publicznego odróżnia nas in minus od państw rozwiniętych znacznie bardziej niż inne wskaźniki”. Nie zaczęła się jeszcze przebudowa w żadnej z tych sfer – uczelnie, pomoc międzynarodowa, think tanki, służba dyplomatyczna, armia, administracja państwowa. (Od siebie dodam, że mowa raczej o degradacji uczelni, za które zabiera się min. Czarnek, o upadku służby dyplomatycznej po niekończących się czystkach, likwidacji i złogów i wstawaniu z kolan).

Konkluzja nie jest wesoła. Trudno dziś zakładać, żeby Polska – jako organizm polityczny – zmieniła znacząco swój status międzynarodowy w ciągu najbliższego półwiecza. Status państwa rozwiniętego osiągniemy nie wcześniej niż w latach 2070-90, „co nie jest miłe naszym sercom”, ale jest realistyczne – kończy dr Bukowski.

Oczywiście, przytoczyłem tylko omówienie artykułu, z którym warto się zapoznać w całości. Zwłaszcza w czasach kampanii przedwyborczej, kiedy politycy obiecują „drugą Japonię” i zarobki „jak na Zachodzie”.

Pamiętam, że kiedy byłem dzieckiem, spytałem mojego wujka, który kraj ma wyższą cywilizację – Anglia czy Niemcy? „Kiedy Niemcy żyli hordami, Anglicy mieli już parlament” – odpowiedział.

Zaproszenie
Jerzy Baczyński (redaktor naczelny „Polityki”) oraz dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene (politolożka, Uniwersytet Warszawski) będą naszymi gośćmi w TOK FM, niedziela 23 maja, godzina jak zwykle 10:05. Tyle się dzieje – jest o czym rozmawiać. Do usłyszenia!